Niemcy blokują ustawę klimatyczną
15 października 2013Rząd Niemiec zablokował porozumienie w sprawie ostrzejszych norm emisji spalin. Pod presją niemiecką ministrowie środowiska krajów UE zgodzili się na zmianę wcześniej wypracowanego kompromisu. Po poniedziałkowym (14.10) posiedzeniu w Luksemburgu niemiecki minister środowiska Peter Altmaier powiedział, że będzie dążył do osiągnięcia konsensusu w ciągu najbliższych tygodni. Ale teraz kraje członkowskie i Parlament Europejski muszą na nowo wynegocjować szczegóły prawne.
Kwestią otwartą pozostaje, kiedy i w jaki sposób ma zostać osiągnięty cel przeciętnej emisji 95 gramów dwutlenku węgla na kilometr, który obowiązywałby producentów samochodów. W czerwcu kraje UE, PE i Komisja Europejska uzgodniły wprowadzenie takich ograniczeń w 2020 r. Dodatkowo wynegocjowano ułatwienia dla produkcji samochodów elektrycznych. Ale pod koniec września Niemcy zaproponowały pełne wprowadzenie celu emisyjnego dopiero od 2024 r.
Czas nagli
Wypracowanie nowego porozumienia miedzy stronami może okazać się niełatwe. PE przeciwstawia się stanowisku niemieckiemu i obstaje przy kompromisie czerwcowym. Według komisarz UE ds. działań w dziedzinie klimatu Connie Hedegaard nie ma też za wiele przestrzeni do manewru. Eurodeputowany Thomas Ulmer (CDU) uważa, że jedynie "kosmetyczne zmiany uzgodnionych regulacji" są możliwe. Tym bardziej, że nie zostało wiele czasu: dyplomaci zaznaczyli przed spotkaniem, że porozumienie trzeba uzgodnić w ciągu ok. czterech tygodni - inaczej kwestii nie uda się rozwiązać przed wyborami do PE w przyszłym roku.
Cel emisyjny przysparza większe problemy wiodącym niemieckim producentom dużych samochodów niż ich konkurentom, którzy robią pojazdy średniej klasy. Właśnie dlatego rząd Niemiec obawia się ponadproporcjonalnych obciążeń dla tego sektora. W tym kontekście nie dziwi, że prezes Daimlera Dieter Zetsche popiera żądania Niemiec dotyczące ułatwień dla niemieckich firm. Zetsche ostrzega też przed dalszym obniżaniem celu emisyjnego poniżej 95 gramów po 2020 r. Cele emisyjne nie mogą być nadal określane przez polityków, twierdzi szef Mercedesa i domaga się szerszego uwzględnienia możliwości technicznych oraz stosunku nakładu do korzyści.
Wiarygodność UE na szali?
Tymczasem Greenpeace nie kryje oburzenia: "PE powinien pozostać twardo na stanowisku i odrzucić żądania Niemiec, których jedynym efektem będzie zaszkodzenie klimatowi, podniesienie kosztów dla użytkowników i zdławienie innowacji technologicznych".
Ostro krytykuje rząd niemiecki również PE. Regulacje w zakresie CO2 służą "do ochrony klimatu i portfela użytkowników," podkreśla szefowa frakcji Zielonych i eurodeputowana Rebecca Harms.
- Jeśli wystarczy kilka telefonów od kanclerz Angeli Merkel, żeby podważyć wypracowany kompromis, cały proces legislacyjny staje się farsą - powiedziała Harms.
Holger Krahmer z FDP mówi o "targowaniu się", które podważa wiarygodność instytucji UE.
rb/mak / Ania Mierzwińska
red. odp.: Elżbieta Stasik