Niemcy chętnie kupują podróbki
13 grudnia 2012Szczególnie młoda klientela między 18. i 25. rokiem życia niewiele robi sobie z tego, że kupuje plagiaty. 43 procent z 3100 respondentów przyznało, że chętnie po nie sięga. Inaczej postrzegają to zjawisko niemieckie przedsiębiorstwa. Według szacunków przemysł w Niemczech traci z tytułu podróbek około 50 miliardów euro rocznie. Praktycznie cztery z pięciu niemieckich firm pada kilkakrotnie w roku ofiarą pirackich faszerstw. Przy tym za coraz bardziej profesjonalną produkcją plagiatów skrywają się niejednokrotnie przestępcze struktury.
Po towar do internetu
Jednocześnie dostęp do plagiatów jest bardzo ułatwiony. Wielką pomocą przy szybkich i anonimowych zakupach jest internet. 63 procent przedsiębiorstw podaje, że podróbki ich produktów najczęściej sprzedawane są właśnie tym sposobem. Zjawisko to budzi duże zaniepokojenie, ponieważ tylko ułamek sfałszowanych produktów udaje się wykryć. – Urzędy celne wykrywają w masie podrobionych towarów tylko pojedyncze przypadki. Dlatego zakładamy, że praktycznie wszystkie plagiaty docierają do klienta - komentuje Stefan Heißner z firmy audytorskiej Ernst & Young.
Chiny na czele
b#Tymczasem firmy produkujące podróbki są coraz szybsze. Najwięcej plagiatów pochodzi z Chin, Turcji oraz Europy Wschodniej. Kopiowane jest wszystko - od lekarstw począwszy, na całych zespołach przemysłowych skończywszy. Duży procent sfałszowanych produktów stanowią kosmetyki oraz zabawki dla dzieci. Zresztą wachlarz produktów stale rośnie i od dawna należą do niego również lekarstwa oraz artykuły elektroniczne. - Ofiarą tego zjawiska jest naturalnie klient, ponieważ podrobiony sprzęt elektroniczny nie spełnia wystarczających standardów bezpieczeństwa, a lekarstwa zawierające niejednokrotnie trujące substancje zagrażają wręcz życiu – mówi Ruediger Stihl, przewodniczący organizacji do walki z piracką produkcją APM.
Jego zdaniem produkcja plagiatów grzebie fundamenty niemieckiej gospodarki, która swoimi innowacjami technicznymi czyni Niemcy bardziej konkurencyjnymi wobec krajów o niskim poziomie wynagrodzeń. Podróbki narażają też tysiące osób na utratę miejsc pracy.
Rolf Wenkel/ Alexandra Jarecka