Imigranci przeznaczeni do wydalenia schodzą do podziemia
15 lipca 2018To zjawisko powtarza się coraz częściej. Kiedy policja w zapowiedzianym przez nią wcześniej terminie przybywa po imigranta przewidzianego do wydalenia z Niemiec, bo nie uzyskał zezwolenia na azyl, nie zastaje go pod wskazanym adresem. Wynika to z wewnętrznej oceny policji federalnej, o czym pisze dziennik "Welt am Sonntag". W tym roku do końca maja z zapowiedzianych ok. 23 tys. 900 deportacji do skutku doszło tylko ok. 11 tys. 100, a więc mniej niż połowa.
W przypadku ok. 12 tys. 800 akcji deportacyjnych, które załamały się w ostatniej fazie, policja nie zastała pod znanym jej adresem ok. 11 tys. 500 osób. Przypuszcza się, że wiele z nich zeszło do podziemia.
Więcej deportacji zapowiedzianych niż zrealizowanych
W przypadku pozostałych ok. 1300 nieudanych deportacji, jak wynika ze wspomnianej wyżej oceny, nie doszło do nich z innych powodów. I tak w 150 przypadkach piloci samolotów pasażerskich, którymi mieli odlecieć wydaleni z Niemiec do kraju pochodzenia imigranci, odmówili przyjęcia ich na pokład. W ponad 500 przypadków do wydalenia nie doszło wskutek biernego lub czynnego oporu imigrantów, co oznacza wzrost o przeszło 200 procent w stosunku do stanu z roku ubiegłego w tym samym okresie.
Oznacza to, że skuteczność niemieckiej polityki wydalania niepożądanych imigrantów wyraźnie się zmniejszyła. Co prawda udało się wręczyć o 17 procent więcej zawiadomień o czekającej ich deportacji, ale równocześnie liczba zrealizowanych wydaleń spadła o 4 procent.
Policja domaga się wykorzystania aresztów deportacyjnych
Przewodniczący związku zawodowego niemieckich policjantów Ernst Walter powiedział w wywiadzie dla "Welt am Sonntag", że wyjściem z tej sytuacji byłoby "o wiele szersze wykorzystanie aresztów deportacyjnych".
Niemiecki minister pracy i spraw socjalnych Hubertus Heil (SPD) spojrzał na zaistniały problem z innej perspektywy i skrytykował te kraje związkowe, które - w jego przekonaniu - w coraz większym stopniu starają się deportować do krajów pochodzenia tych imigrantów, którzy dobrze zintegrowali się już w niemieckim społeczeństwie. W wywiadzie dla dziennika "Augsburger Allgemeine" Heil stwierdził dosłownie: "Mam czasem wrażenie, że Niemcy muszą opuszczać niewłaściwe osoby". Heil ostrzegł w związku z tym przed negatywnymi skutkami takich praktyk dla wysiłków integracyjnych ze strony niemieckiego społeczeństwa, a zwłaszcza, dla przedsiębiorstw zatrudniających imigrantów.
Minister pracy i spraw socjalnych o polityce migracyjnej RFN
W ubiegłej kadencji parlamentu SPD starała się realizować taką politykę, w której "młodzi uchodźcy, którzy pobierają naukę zawodu mogli ją ukończyć a następnie otrzymać szansę pozostania w Niemczech przez dwa lata". Ta, tak zwana, strategia "dwa plus trzy" jest jednak różnie realizowana w różnych krajach związkowych. Najgorzej, zdaniem Heila, wygląda to w Bawarii.
Z drugiej strony Heil przyznał, że Niemcy mają spore kłopoty z integracją imigrantów na rynku pracy. Do tej pory zatrudnienie, pozwalające opłacić składki i ubezpieczenia społeczne, znalazło w Niemczech ok 220 tys. uchodźców i migrantów. "Ta liczba jest, naturalnie, o wiele za mała", powiedział. Dlatego, zdaniem ministra pracy i spraw socjalnych, "bardzo pomocne dla rozwiązania tego problemu byłoby szybsze i bardziej precyzyjne ustalenie statusu uchodźców i migrantów i wyjaśnienie ich szans na otrzymanie zgody na pobyt w Niemczech".
ARD / pa