Niemcy i Ukraina. Wszystko, tylko nie broń
9 lutego 2022Niezależnie od tego, co planuje prezydent Rosji Władimir Putin w związku z masowym rozmieszczeniem wojsk na Ukrainie, może on już teraz zapisać jedno na swoją korzyść. Cierpią na tym dobre stosunki między Kijowem a Berlinem. Ukraińcy z bocznego toru muszą obserwować, jak wokół nich toczy się światowa polityka.
Wykazały to w sposób dobitny wizyty prezydenta Francji w Moskwie i kanclerza Niemiec Olafa Scholza u prezydenta USA Joe Bidena w tym tygodniu. Frustracja wśród ukraińskich elit jest głęboka - z powodu kontrowersyjnego gazociągu Nord Stream 2, a także dlatego, że Niemcy nie dostarczają Ukrainie broni.
Teraz dodatkowo dyskutuje się o tym, jak dużego wsparcia Niemcy udzieliły temu krajowi od czasu proeuropejskiej rewolucji na Majdanie siedem lat temu. Kanclerz Niemiec Olaf Scholz dokonuje obliczeń w wywiadzie telewizyjnym dla ARD na krótko przed swoją podróżą do USA. Prawie dwa miliardy euro napłynęły od czasu, gdy Ukraińcy opowiedzieli się za demokratycznymi wyborami, proeuropejskim kursem i przeciwko przychylnemu Kremlowi rządowi, który został obalony w 2014 roku.
Na konferencji prasowej z Joe Bidenem w Waszyngtonie Scholz wymienił dodatkowo 3,8 mld euro z UE, w której Niemcy są największym płatnikiem netto. Co więcej, kanclerz wyjaśniał, że dyskutują z USA o tym, kto od 2014 roku faktycznie udzielił Ukrainie większej pomocy. Niemcy czy USA, które teraz nawet dostarczają broń.
Broń defensywna
Krótko przedtem ukraiński ambasador w Berlinie Andrij Melnyk w wywiadzie radiowym dla rozgłośni Deutschlandfunk grzmiał, że nikt nie był w stanie wyjaśnić mu, w jaki sposób ta pomoc była rozdzielana.
Zakłada, że Niemcy od 2014 roku przekazały jego krajowi dobre 750 mln euro w ramach "pomocy rozwojowej". A to "stawia Ukrainę na 13 miejscu za Kongo i Tunezją" - mówił ambasador. - Doceniamy pomoc, jaką otrzymaliśmy z Niemiec. Jesteśmy za to bardzo wdzięczni - mówił. Ale wszystko trzeba rozpatrywać w odpowiedniej perspektywie. Frustracja jest głęboka - to oczywiste.
W swoim żądaniu broni defensywnej Ukraina powołuje się na zasady eksportu dla Ministerstwa Gospodarki tego kraju, które zostały opracowane jeszcze przez poprzednią koalicję rządową CSU/CDU/SPD. Zgodnie z nimi "wywóz do krajów zaangażowanych w konflikty zbrojne" nie powinien mieć miejsca, chyba że "zaistnieje przypadek na mocy art. 51 Karty Narodów Zjednoczonych". Artykuł ten reguluje prawo każdego państwa do samoobrony.
Zamiast słów więcej czynów
Do tego nawiązuje też bodaj najbardziej znany Ukrainiec w Niemczech - mer stolicy Kijowa i były bokser zawodowy Witalij Kliczko. Rozumie on, że Niemcy nie dostarczają broni "agresywnemu krajowi". Ale czym innym jest obrona - mówił Kliczko w wywiadzie dla tygodnika "Die Zeit", a ambasador Melnyk wtórował: "Ważne jest to, że pomaga się nam bronią defensywną, a nie tylko pięknymi słowami czy radami".
To sformułowanie ma głębsze znaczenie: w rzeczywistości od czasu rewolucji na Majdanie Berlin pomaga Ukrainie utrzymać europejski kurs, oferując setki kontraktów doradczych i programów pomocowych.
W kijowskich hotelach zatrzymują się głównie eksperci ekonomiczni z Niemiec. Od 2014 roku Berlin za pośrednictwem Międzynarodowego Funduszu Walutowego pomaga stabilizować ukraińską gospodarkę i krajową walutę - hrywnę. Pomoc, bez której Kijów prawdopodobnie już dawno musiałby zainicjować reformę walutową.
Pomoc dla społeczeństwa obywatelskiego
Według niemieckiego MSZ Niemcy od 2014 roku udzieliły Ukrainie dwustronnego "wsparcia w wysokości ponad 1,8 mld euro". Według niemieckiego MSZ "działania rządowe uzupełniały projekty np. fundacji politycznych, stowarzyszeń i organizacji pozarządowych". Do tej liczby odniósł się oczywiście także kanclerz Olaf Scholz w swoim ostatnim wywiadzie telewizyjnym.
Przewidziano również środki na projekty reform "ze społeczeństwem obywatelskim w krajach Partnerstwa Wschodniego i Rosji". W połowie z tych ponad 200 projektów zaangażowani są Ukraińcy. Obejmuje to również pomoc w utworzeniu "niezależnych publicznych usług radiowo-telewizyjnych" na Ukrainie oraz wzmocnienie wymiany młodzieży.
Bilans handlowy na poziomie sprzed pandemii
W rzeczywistości Niemcy są bardziej zaangażowane w sprawy Ukrainy niż jakikolwiek inny kraj w Unii Europejskiej. Jest to szczególnie widoczne w niemiecko-ukraińskich stosunkach gospodarczych. Umacniają się one mimo zagrożenia ze strony Rosji.
Zainteresowanie niemieckich przedsiębiorców robieniem interesów na Ukrainie jest niezmienne. - Nigdy nie mieliśmy tak wielu zapytań, jak w ciągu ostatnich kilku miesięcy - mówi w rozmowie z DW Alexander Markus, przewodniczący Niemiecko-Ukraińskiej Izby Przemysłowo-Handlowej w Kijowie.
Co więcej, w 2021 roku bilans handlowy między Niemcami a Ukrainą w ciągu zaledwie jednego roku w pełni powrócił do normy po załamaniu spowodowanym pandemią koronawirusa w poprzednim roku - powiedział Markus.
Obecnie wynosi on 7,7 mld euro, czyli prawie tyle, ile między Niemcami a sąsiadującą z Ukrainą i członkiem UE Rumunią, która ma o połowę mniej mieszkańców niż Ukraina. Ukraina wyeksportowała do Niemiec towary i usługi o wartości 2,8 mld euro. Niemieckie firmy zrobiły na Ukrainie interesy o wartości 4,9 mld euro. Powiązania gospodarcze między Ukrainą a Niemcami są silniejsze niż z jakimkolwiek innym krajem Unii Europejskiej. Według danych Izby Handlowej na Ukrainie działa około 2 000 niemieckich firm. Dostarczają one wszystko, co produkuje niemiecki przemysł - ale nie broń.