1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy ignorują próbę szantażu ze strony Gazpromu. OPINIA

19 września 2021

Wysiłki Moskwy, by uzyskać zielone światło dla uruchomienia Nord Stream 2, jak dotąd spełzły na niczym. Opinia publiczna nawet nie zauważyła eksplozji cen na rynku gazu – uważa Andrey Gurkov.

https://p.dw.com/p/40Uvf
USA/Deutschland Sanktionen gegen Nord Stream 2
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/S. Sauer

To, co dzieje się obecnie na europejskim rynku gazu, można trafnie opisać słowami: „Wyobraź sobie, że ceny eksplodują, ale nikt nie patrzy”. To musi być bardzo frustrujące dla szefów Gazpromu, ponieważ w Moskwie wymyślili sprytny sposób szantażowania Europejczyków, ale ci w swojej beztrosce nawet tego nie zauważyli.

Rosyjski koncern państwowy od miesięcy dąży do oczywistego celu, jakim jest wymuszenie na Europejczykach szybkiego i bezwarunkowego pozwolenia na eksploatację Nord Stream 2. Aby móc w pełni uruchomić obie nitki gazociągu, co byłoby sprzeczne z przepisami UE dotyczącymi rynku energii, Gazprom potrzebuje wyjątkowych regulacji prawnych, których jak dotąd mu odmawiano.

Europa wkracza w tę zimę bez dużych rezerw gazu

Aby podkreślić swoje stanowisko, największy dostawca gazu w Europie wyprzedał swoje zasoby magazynowe w UE przez całe lato i jednocześnie demonstracyjnie nie zarezerwował żadnych zdolności przesyłowych przez Ukrainę i Polskę poza tymi, które zostały ustalone w umowie. W rezultacie, na kilka tygodni przed rozpoczęciem sezonu grzewczego, poziom napełnienia europejskich zbiorników jest rekordowo niski, a ceny hurtowe we wrześniu poszybowały w górę.

Innym powodem takiego stanu rzeczy jest fakt, że przez wiele miesięcy tankowce LNG przewożące skroplony gaz ziemny z całego świata kierowały się głównie do Azji, gdzie ceny były jeszcze wyższe. W związku z tym Europa jest pozbawiona swoich typowych rezerw gazu przed tegoroczną zimą. Jeśli więc mrozy nadejdą wcześniej niż zwykle lub będą trwały szczególnie długo, europejscy dostawcy ciepła i energii elektrycznej będą najprawdopodobniej zmuszeni do płacenia horrendalnych cen na rynku transakcji natychmiastowych. Albo będą coraz częściej sięgać po węgiel i ropę, które również będą droższe. Przedsiębiorstwa następnie przeniosą te dodatkowe koszty, przynajmniej częściowo, na konsumentów.

W tej sytuacji Gazprom ogłosił na początku września, że budowa gazociągu Nord Stream 2 została zakończona. A Moskwa na różne subtelne sposoby (ostatnio np. przez rzecznika prasowego Putina) dawała Europejczykom do zrozumienia, że dostawy do Europy będą tej zimy zagwarantowane, a ceny na pewno spadną, jeśli tylko cały nowy rurociąg zostanie jak najszybciej podłączony do sieci.

Wzrost cen w UE tematem w Rosji

Jeśli Moskwa spodziewała się, że w tych okolicznościach zaniepokojeni konsumenci europejscy będą wywierać ogromną presję na swoje rządy, to grubo się przeliczyła. Wszak to tylko różne rosyjskie media od tygodni donoszą, że tej zimy Europejczycy albo będą marznąć, albo głęboko sięgać do kieszeni. Że cena 1000 metrów sześciennych gazu w UE najpierw osiągnęła 600 dolarów, potem przekroczyła poziom 750 i zmierza do 800. Następnie, 15 września, kolejna wiadomość: że osiągnięto już pułap 950, prawie 1000 dolarów!

Redaktor redakcji rosyjskiej DW Andrey Gurkov
Redaktor redakcji rosyjskiej DW Andrey Gurkov

Prawie żadnych reakcji w niemieckich mediach

Jednak w przeciwieństwie do odbiorców rosyjskich mediów, europejska opinia publiczna nic z tego nie zauważyła i dlatego nie reaguje na grę Gazpromu zgodnie z jego oczekiwaniami. Dotyczy to w szczególności Niemiec, które są zdecydowanie największym importerem rosyjskiego gazu ziemnego.

Niemieckie media nie poświęciły wiele uwagi trwającemu od miesiąca wzrostowi cen hurtowych w UE. Przede wszystkim prawie całkowicie zignorowały niedawny spekulacyjny zgiełk na rynku transakcji natychmiastowych. Temat ten został pominięty być może również dlatego, że niemieccy dostawcy energii kupują gaz z reguły w ramach długoterminowych kontraktów ze stałymi cenami, więc lawina cenowa po prostu nie dotarła jeszcze do odbiorców końcowych.

Szansa dla Zielonych i FDP

Jeśli jednak w związku ze zbliżającym się niedoborem gazu coraz więcej przedsiębiorstw energetycznych będzie zmuszonych do podniesienia cen, problem ten może stać się przedmiotem zainteresowania opinii publicznej. W Niemczech nastąpiłoby to prawdopodobnie w momencie negocjacji koalicyjnych po wyborach 26 września.

Jednak dyskusja może przybrać wtedy obrót, który wcale nie byłby po myśli Gazpromu: Zieloni – zagorzali przeciwnicy gazociągu – zyskaliby przewagę, która mogłaby wzmocnić ich żądanie wstrzymania projektu. Również liberałom z FDP raczej nie spodoba się próba szantażu ze strony rosyjskiego monopolisty państwowego. Obie partie z dużym prawdopodobieństwem zasiądą do stołu obrad przy tworzeniu przyszłego niemieckiego rządu.

Jak mogło dojść do tego uzależnienia?

Dlatego dyskusja na pewno nie będzie się toczyć wokół kwestii jak najszybszego udzielenia obu nitkom Nord Stream 2 pozwolenia na eksploatację, choć z pewnością złagodziłoby to presję cenową. Zamiast tego prawdopodobnie pojawią się wezwania do jeszcze szybszej transformacji energetycznej, aby zmniejszyć oczywistą zależność od rosyjskich dostaw energii.

Z pewnością pojawią się też pytania, jak to się stało, że największe magazyny gazu ziemnego w Niemczech i Austrii znalazły się pod kontrolą rosyjskiej firmy kontrolowanej przez Kreml. Być może pierwszą propozycją będzie prawne zobowiązanie prywatnych operatorów magazynów do utrzymywania wysokiego minimalnego poziomu napełnienia na początku okresu grzewczego.

Dlatego Moskwa powinna być może nawet zadowolona, że Niemcy jak dotąd ignorują rosyjską próbę szantażu. Na razie oszczędzi to Gazpromowi kłopotów na jego największym rynku zbytu, gdzie już teraz intensywnie myśli się o tym, jak przyspieszyć proces odchodzenia od paliw kopalnych.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>