Niemcy: Inflacja pochłania oszczędności
6 czerwca 2022Jak wynika z danych Bundesbanku i Federalnego Urzędu Statystycznego, faza wyjątkowo silnego wzrostu depozytów bankowych dobiegła końca. Jednocześnie w pierwszym kwartale roku wzrosły wyraźnie prywatne wydatki konsumenckie. Odzwierciedla to, przynajmniej częściowo, wzrost kosztów utrzymania.
„W tej chwili wzrost depozytów bankowych i oszczędnościowych naprawdę spada na łeb na szyję” - mówi Peter Barkow, szef Barkow Consulting, firmy doradczej specjalizującej się w sektorze finansowym. „Ostatnie dwa lata były naprawdę szalone, zwłaszcza jeśli chodzi o silny wzrost depozytów bankowych” - stwierdził ekspert.
Paradoksalnie, pomimo kryzysu gospodarczego, pandemia koronawirusa spowodowała, że wiele gospodarstw domowych w Niemczech zdołało powiększyć swój stan posiadania. W pierwszym roku pandemii 2020 ich depozyty na żądanie - tj. salda na rachunkach bieżących, lokatach terminowych i oszczędnościowych bez terminu wypowiedzenia - wzrosły o 165 mld euro. Główną przyczyną wzrostu był zastój w konsumpcji, ponieważ ograniczenia nałożone przez pandemię oznaczały ograniczenie możliwości wydawania pieniędzy. W ubiegłym roku suma ta wzrosła o kolejne 90 mld euro, osiągając na koniec grudnia łączną kwotę 1,76 bln euro.
Ale od tego czasu praktycznie nic się nie wydarzyło. Na koniec marca było to o pół miliarda mniej niż na początku roku. „Obecnie mamy z jednej strony inflację, a z drugiej być może pewną normalizację zachowań konsumentów” - mówi Barkow.
Nie należy się też spodziewać, że w tym roku Niemcy zdecydują się na wpłacenie większej ilości pieniędzy do banku lub kasy oszczędnościowej. Na przykład Hamburger Sparkasse (Haspa) nadal odnotowuje niewielki wzrost depozytów bieżących i oszczędnościowych w pierwszym kwartale. W międzyczasie na kontach oszczędnościowych znów pojawiły się dodatnie stopy procentowe, choć niskie, i znacznie niższe od stopy inflacji. Według rzecznika prasowego Sparkasse, Haspa oferuje obecnie 0,7 proc. za trzyletnie oszczędności o stałym oprocentowaniu.
Przeniesienie na producentów ropy naftowej
Jak poinformował Gregor Scheller, prezes Związku Spółdzielczego w Bawarii (GVB), organizacji zrzeszającej 208 banków spółdzielczych w tym kraju związkowym: „Spodziewamy się wzrostu depozytów, ale prawdopodobnie będzie znacznie słabszy niż w poprzednich latach”.
Scheller, podobnie jak Barkow, widzi w tym zarówno konsekwencje inflacji, jak i normalizację zachowań konsumentów. „Teraz znów mamy możliwość wydawania pieniędzy” - mówi szef GVB. „Gospodarstwa domowe przyszły z nadmiarem oszczędności” - twierdzi Juergen Michels, główny ekonomista BayernLB w Monachium. „Teraz, gdy doszło do wzrostu cen, oszczędności nieco się skurczyły”.
W pierwszym kwartale tego roku Niemcy wydali nieproporcjonalnie więcej pieniędzy niż w pierwszych trzech miesiącach 2021 r. Według danych Federalnego Urzędu Statystycznego wydatki prywatnych konsumentów wzrosły o 13,8 procent w porównaniu z rokiem ubiegłym lub o 8,5 procent po skorygowaniu o inflację. Na pierwszy rzut oka może to wyglądać na gwałtowny wzrost wydatków, ale należy wziąć pod uwagę, że na początku ubiegłego roku Niemcy znajdowały się jeszcze w lockdownie. Co więcej, przez „prywatne wydatki” statystycy nie rozumieją bynajmniej tylko wakacji czy wizyt w restauracjach. Obejmują one również m.in. koszty żywności, mieszkania i samochodów. „Utrata siły nabywczej jest bolesna” - mówi główny ekonomista banku BayernLB Michels. „To jest transfer, który skierowany jest do producentów ropy”.
Skutki niepewnej sytuacji na świecie, w tym wojny w Ukrainie, ciągłych problemów z zaopatrzeniem w przemyśle oraz niekorzystnych perspektyw gospodarczych, znajdują odzwierciedlenie nie tylko w stanie kont. W ubiegłym roku zyski finansowe niemieckich gospodarstw domowych wyniosły ponad 300 mld euro, jak podaje „Rendite-Radar” firmy Whitebox zarządzającej aktywami. Oprócz depozytów bankowych i oszczędnościowych obejmuje on również akcje, fundusze, polisy ubezpieczeniowe na życie i inne formy inwestycji finansowych.
Jak obliczyła firma we współpracy z firmą Barkow, w pierwszym kwartale tego roku bilans strat wyniósł 73 mld euro. „To zaskakująco mało, biorąc pod uwagę skumulowane kryzysy oraz fakt, że spadek kursów na początku pandemii w pierwszym kwartale 2020 roku wyniósł 200 miliardów euro” - mówi współzałożycielka i dyrektor zarządzający Salome Preiswerk.
(DPA/jar)