1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy: Kobiety zarabiają jedną piątą mniej niż mężczyźni

Elżbieta Stasik16 marca 2016

Różnice w wynagrodzeniu kobiet i mężczyzn nieco się zmniejszyły po wprowadzeniu płacy minimalnej. W zachodniej części Niemiec dysproporcja płac ciągle jeszcze jest jednak ogromna.

https://p.dw.com/p/1IE0b
Symbolbild Frauen Büroarbeit vs Hausarbeit
Zdjęcie: Fotolia/SVLuma

Wprowadzenie w Niemczech płacy minimalnej zredukowało nieco dysproporcję płac między mężczyznami i kobietami. Kobiety zarabiały w ubiegłym roku przeciętnie 16,20 euro na godzinę brutto, to jest o 21 procent mniej niż wyniosła przeciętna płaca mężczyzn: 20,59 euro na godzinę. Rok wcześniej różnica ta wynosiła jeszcze 22 procent - poinformował w środę (16.03.2016) Federalny Urząd Statystyczny w Wiesbaden. Okazją jest przypadający na 19 marca Dzień Równej Płacy (Equal Pay Day). Dane te nie uwzględniają ani kwalifikacji ani rodzaju zatrudnienia.

Według statystyków, jednym z powodów nieznacznego zmniejszenia się luki płacowej między kobietami i mężczyznami może być wprowadzenie w Niemczech od stycznia 2015 płacy minimalnej w wysokości 8,50 euro na godzinę. W ubiegłym roku kobiety zarabiały średnio 2,3 procent więcej niż w 2014 roku, mężczyźni 2 procent więcej.

Szczegółowa ocena wpływu płacy minimalnej na zależną od płci różnicę w wynagrodzeniu (gender pay gap) nie jest jeszcze możliwa, analitycy wychodzą jednak z założenia, że wzrost przeciętnej płacy kobiet wynika głównie ze wzrostu zarobków grupy najczęściej objętej płacą minimalną – niewykształconych lub przyuczonych kobiet.

Przepaść między wschodem i zachodem

Deutschland Symbolbild Verdienstunterschied zwischen Männern und Frauen
16,20 euro na godzinę, to średni zarobek pań w Niemczech; 20,59 euro – średni zarobek panówZdjęcie: picture alliance/Bildagentur-online/Tetra Images

– Niezmiennie istnieją wyraźne różnice między dawnymi zachodnimi Niemcami a wschodnimi – stwierdzają statystycy. I tak różnice w płacach kobiet i mężczyzn wyniosły w ubiegłym roku „tylko” osiem procent na wschodzie Niemiec i 23 procent na zachodzie. Przepaść ta wynika, zdaniem statystyków, z różnic w wyborze przez kobiety na zachodzie i wschodzie Niemiec zawodów i branż.

Zwłaszcza na zachodzie kraju kobiety ciągle jeszcze pracują w gorzej opłacanych zawodach, rzadziej niż mężczyźni piastują kierownicze stanowiska. Częściej pracują też w ograniczonym wymiarze godzin i ogółem pracują zawodowo krócej niż mężczyźni, przede wszystkim ze względu na urlopy macierzyńskie po urodzeniu dzieci. Tymi względami statystycy tłumaczą dwie trzecie gender pay gap. Ale nawet, jeżeli kobiety i na zachodzie, i wschodzie Niemiec dysponują podobnymi kwalifikacjami zawodowymi jak mężczyźni i wykonują podobną pracę, różnice w zarobkach wynoszą ciągle jeszcze siedem procent.

„Haniebne i nie do zaakceptowania”

22-procentowa luka płacowa między kobietami i mężczyznami pozostaje „bardzo duża w europejskim porównaniu” – skomentował Instytut Badań Gospodarczych i Socjologicznych (WSI). Jeszcze bardziej poważna jest różnica w emeryturach. Niezależnie od tego, czy chodzi o emerytury państwowe czy pracownicze zabezpieczenie emerytalne, sytuacja kobiet jest „zdecydowanie bardziej niekorzystna” – zauważają badacze WSI. Zwracają uwagę, że w 2011 roku emerytury kobiet były w Niemczech o 57 procent niższe niż emerytury mężczyzn, przy czym różnice te nie były tak drastyczne w landach wschodnioniemieckich.

Sytuacja ta jest „haniebna i nie do zaakceptowania” - podsumowała wiceszefowa klubu parlamentarnego Zielonych Katja Dörner. Jej zdaniem konieczne jest ustawowe uregulowanie kwestii różnic płacowych zależnych od płci. Odpowiednią ustawę zapowiedziało federalne ministerstwo ds. rodziny, seniorów, kobiet i młodzieży.

- Ustawa na rzecz sprawiedliwości w zarobkach kobiet i mężczyzn musi zostać podjęta – powiedział sekretarz stanu w resorcie ds. rodziny Ralf Kleindiek. Jak wyjaśnił, odpowiednia regulacja znajduje się na etapie wczesnych ustaleń. Katja Dörner ostrzegła jednak, że ustawa może być bezzębnym tygrysem, ma bowiem dotyczyć tylko przedsiębiorstw zatrudniających więcej niż sto osób.

dpa, rtr, afp / Elżbieta Stasik