Niemcy: Lekarze ostrzegają przed segregacją pacjentów
24 listopada 2021Ze względu na szybki wzrost liczby osób zarażonych koronawirusem, wiele klinik w Niemczech pracuje obecnie na granicy wydolności. Brakuje w nich zwłaszcza personelu pielęgnacyjnego do opieki nad chorymi na COVID-19. Wynika to z aktualnego rejestru osób wymagających intensywnej terapii, prowadzonego wspólnie przez Niemieckie Stowarzyszenie Interdyscyplinarne Intensywnej Terapii i Medycyny Ratunkowej (DIVI) i Instytut Roberta Kocha (RKI) w Berlinie.
W ponad 1200 niemieckich klinik i szpitali na OIOM-ach jest w tej chwili wprawdzie ogółem 19 373 łóżek, ale tylko 7 145 z nich jest przystosowanych w pełni do potrzeb osób wymagających intensywnego leczenia, z podłączeniem do respiratora włącznie. Obecnie spośród 3 845 pacjentów chorych na COVID-19, do respiratorów podłączonych jest 1968 osób. W ciągu ostatnich 24 godzin w całym kraju przyjęto na oddziały intensywnej opieki medycznej 292 nowe osoby. W rezultacie w Niemczech pozostaje jeszcze tylko tysiąc 757 łóżek pozwalających na podłączenie nowych chorych do respiratora. Nie ma ich zatem za dużo, a poza tym są one rozsiane po całym kraju.
Wyjątkowo napięta sytuacja
Najgorsze w tej chwili jest to, że najmniej takich łóżek jest akurat w tych regionach Niemiec, gdzie liczba nowych zakażeń koronawirusem jest najwyższa, a więc w Bawarii, Turyngii oraz w Saksonii. Z informacji udzielonych przez prezesa Krajowej Izby Lekarskiej w Saksonii, Erika Bodendiecka, wynika, że już w najbliższych dniach na oddziałach intensywnej opieki medycznej w tym landzie sytuacja może stać się dramatyczna. W wywiadzie dla rozgłośni Deutschlandfunk Bodendieck powiedział, że w niektórych regionach Saksonii o jedno łóżko na OIOMie będzie rywalizować ze sobą dwóch pacjentów.
W tym kraju związkowym grozi zatem pojawienie się triażu. To pojęcie stosowane w medycynie ratunkowej oznacza sytuację, w której służby zmuszone są zastosować segregację rannych w masowym wypadku w zależności od stopnia ich obrażeń i ustalić kolejność w przyjściu im z pomocą. W tym przypadku triaż oznacza, że kto z zarażonych koronawirusem ma lepsze szanse na skuteczne leczenie, ten będzie potraktowany w sposób uprzywilejowany. W praktyce należy to rozumieć tak, że osoby niezaszczepione na koronawirusa będą miały mniejsze szanse na przeżycie.
Niemieccy lekarze znaleźli się w wyjątkowo trudnej sytuacji. Stale przybywa im pacjentów i na bieżąco muszą podejmować decyzje, którzy z nich powinni jako pierwsi trafić na oddział intensywnej opieki medycznej z uwagi na stopień ich choroby, a którzy muszą poczekać na podłączenie do respiratora. Do tej pory nie byli zmuszeni do stosowania triażu, ale to się może wkrótce zmienić.
Zasadniczo każdy chory w Niemczech ma te same prawa i jest traktowany jednakowo. Kto jest chory i wymaga opieki medycznej, ten trafia do szpitala. W sytuacjach wyjątkowych, takich jak klęski żywiołowe, czy, jak w tej chwili, w pandemii, szpitale mogą jednak być przeciążone i wtedy lekarze muszą zastanowić się, kto ma największe szanse na wyleczenie, aby w ten sposób uratować jak najwięcej ludzi.
Czy już mamy do czynienia z „miękkim triażem”?
Lekarze skarżą się, że ponieważ coraz więcej chorych na COVID-19 na oddziałach intensywnej opieki medycznej stanowią osoby niezaszczepione na koronawirusa, inni pacjenci będący w potrzebie w regionach o najwyższym w tej chwili wskaźniku zachorowalności nie mogą liczyć na właściwą pomoc i opiekę.
– Już dziś mamy do czynienia z miękkim triażem, który w praktyce polega na tym, że pacjent po zawale wożony jest karetką od szpitala do szpitala, ponieważ brakuje im wolnych łóżek na OIOM-ach – mówi Michael Hallek, ordynator pierwszego oddziału medycyny wewnętrznej w Klinice Uniwersyteckiej w Kolonii. – To prowadzi do pogorszenia się poziomu opieki medycznej. Taka sytuacja wystąpiła już na południu i wschodzie Niemiec – dodaje.
O „utajonym triażu” mówi także dyrektor Kliniki Uniwersyteckiej w Hamburgu-Eppendorf Stefan Kluge. Ma na myśli sytuację, w której szpital z braku wolnych miejsc nie może przyjąć pacjenta po udarze mózgu albo chorego na białaczkę. – To już się dzieje – wyjaśnia ten specjalista od medycyny ratunkowej.
– Niezwykle trudno jest nam podjąć decyzję, jaką operację możemy przełożyć na później, a jaką nie. Przy czym nie chodzi tu o operację biodra, tylko o pilną operację na naczyniach krwionośnych, które w każdej chwili mogą pęknąć – dodaje.
Kto decyduje o udzieleniu pomocy?
W Niemczech nie ma ustawy o triażu, która jednoznacznie ustala, w jaki sposób lekarze w sytuacji nadzwyczajnej mają decydować o życiu lub śmierci pacjenta. W marcu 2020 roku siedem stowarzyszeń medycznych w Niemczech wypracowało zalecenia na temat triażu w pandemii koronawirusa, które powinny ułatwić lekarzom podejmowanie takich decyzji w oparciu o możliwe jednolite standardy etyczne.
W ustaleniach tych mówi się, że „przyjęta tu kolejność w udzielaniu pomocy nie ma na celu oceny wartości pacjentów ani jakiejkolwiek oceny ludzkiego życia, tylko chodzi w niej wyłącznie o to, żeby w warunkach niedostatecznej ilości środków umożliwić jak największej liczbie pacjentów dostęp do opieki medycznej w sytuacji kryzysowej”.
Decyduje wyższa szansa na przeżycie
W skrajnej sytuacji lekarze podejmują takie decyzje w oparciu o kryterium większych szans na przeżycie danego pacjenta. Decydującymi czynnikami są tu: ogólny stan zdrowia, stopień zaawansowania choroby, saturacja krwi i przebyte wcześniej choroby, takie jak, przykładowo, zaawansowana choroba nerek czy choroba nowotworowa.
Ciężkie stadium raka lub poważne uszkodzenia wątroby mogą zatem doprowadzić do zaklasyfikowania kogoś do leczenia w dalszej kolejności. W Niemczech nie wolno natomiast posługiwać się tu kryterium wieku, płci, narodowości, statusu społecznego, rodzaju ubezpieczenia chorobowego, niesprawności fizycznej czy mało w tym przypadku ważnych chorób, takich jak, przykładowo, demencja.
Najtrudniejszą dla każdego lekarza decyzję o udzieleniu lub nieudzieleniu komuś pomocy podejmuje się zawsze zespołowo. Jeśli jest to możliwe, w skład takiego zespołu powinno wchodzić dwóch doświadczonych lekarzy wyspecjalizowanych w medycynie ratunkowej oraz inni specjaliści, którzy wspólnie decydują o tym, jaką pomoc otrzymają dani pacjenci i w jakiej kolejności.
Chorzy na COVID-19 nie są uprzywilejowani
Dla ustalenia kolejności w otrzymaniu pomocy medycznej decydujące jest to, że wszyscy pacjenci wymagający intensywnej opieki w klinice są traktowani jednakowo, niezależnie od tego, w jakim jej oddziale się im jej udzieli. Dotyczy to również rodzaju ich choroby.
Chorzy na COVID-19 nie mogą być traktowani priorytetowo w stosunku do, przykładowo, chorych na raka czy osób będących po zawale serca.
Decyzję o tym, czy pacjenci zaszczepieni na koronawirusa powinni mieć pierwszeństwo przed niezaszczepionymi także podejmuje się wyłącznie w oparciu o podane wyżej kryteria kliniczne, które określają ich szanse na wyleczenie. Jak jednak powiedział prezes Krajowej Izby Lekarskiej w Saksonii Erik Bodendieck, trzeba sobie stale zdawać sprawę z tego, że w pandemii koronawirusa „pacjenci niezaszczepieni mają mniejsze szanse na przeżycie choroby COVID-19 niż osoby zaszczepione”.