Niemcy muszą dorabiać do pensji
5 października 2012Dane te dotyczą tylko osób, które pracują na jednym etacie z pełnymi świadczeniami i dodatkowo podejmują prace dorywcze, tzw mini-jobs, za które nie trzeba opłacać świadczeń.
2,5 mln osób, czyli 8,8 proc. ogólnej liczby osób czynnych zawodowo w Niemczech, wykonywało w marcu 2012 roku dodatkową pracę zarobkową. Dane te opublikował w piątek (5.10) Federalny Urząd Statystyczny w Wiesbadenie. Statystycy porównali też analogiczne dane z poprzednich lat i stwierdzili, że w lipcu 2003 roku, czyli niespełna 10 lat temu, dodatkowe zajęcie miało dwa razy mniej pracowników (1,2 mln).
Najwięcej osób, które dorabiają do pensji, zarejestrowano w ub. roku. W stosunku do 2010 roku ich liczba wzrosła w roku 2011 o 5, 7 proc. (o 135 tys.osób więcej). Statystyki te nie obejmują jednak tzw. szarej strefy dorywczych prac bez oficjalnej rejestracji.
Praca mini-jobs
Politycy tłumaczą wzrost liczby osób dorabiających niemożnością utrzymania się z jednej pensji.
– Z pensji nie można się już utrzymać – stwierdziła w rozmowie z Saarbruecker Zeitung rzeczniczka niemieckiej PartiiLewicy ds. rynku pracy, Sabine Zimmermann. Polityk Lewicy ubolewała też, że coraz mniej jest na rynku pracy pełnych etatów.
Rzeczniczka ds. rynku pracy partii Zielonych Brigitte Pothmer uważa, że mini-jobs należałoby uczynić mniej atrakcyjnymi. Jak wyjaśniała w rozmowie z agencją EPD, kto w swoim głównym miejscu pracy robi nadgodziny, ten musi odprowadzać dodatkowo świadczenia i płacić wyższe podatki. Nie musi tego robić natomiast osoba wykonująca tzw. mini-job. Niemiecka polityk krytykowała, że to „jest niebywale niesprawiedliwe wobec całej społeczności, która łoży na ubezpieczenia socjalne."
EPD / Barbara Cöllen
red.odp.: Małgorzata Matzke