Niemcy: Negowanie zbrodni wojennych będzie karalne
23 listopada 2022Zbrodnie wojenne w podkijowskiej Buczy, ludobójstwo Jazydów, łamanie praw człowieka wobec Ujgurów w Chinach – lista okrucieństw popełnionych w trakcie przeszłych i obecnych konfliktów jest długa.
A jednak są one przez niewielką mniejszość regularnie negowane lub bagatelizowane. Niemiecki rząd postanowił przestać tolerować to zjawisko. Wkrótce za tego rodzaju wypowiedzi będzie można spodziewać się kary, jeśli zostaną one wykorzystane do szerzenia nienawiści wobec konkretnych grup ludzi i zakłócania porządku publicznego.
Bundestag podjął decyzję o zaostrzeniu prawa karnego pod koniec października br. W najbliższy piątek ustawa musi jeszcze przejść przez Bundesrat, w którym zasiadają przedstawiciele władz krajów związkowych.
Aprobata, negowanie oraz poważne bagatelizowanie zbrodni wojennych i ludobójstwa podlegać będą nowo utworzonemu punktowi piątemu w paragrafie 130 niemieckiego kodeksu karnego, który dotyczy „podżegania do nienawiści”. W Niemczech od 1994 r. karalne jest negowanie Holocaustu i to bez ograniczenia, że kłamliwe wypowiedzi muszą zakłócać porządek publiczny.
– Chodziło o to, żeby dać prokuraturze i policji jaśniejsze wytyczne co do kierunku prowadzonych śledztw. A przede wszystkim chodziło o spełnienie wymagań Komisji Europejskiej. I to właśnie zostało obecnie zrobione – mówi w rozmowie z DW Michael Kubiciel, prawnik z Uniwersytetu w Augsburgu. Od 2008 r. obowiązuje unijna decyzja ramowa dotycząca zwalczania rasizmu. Niemcom groziło postępowanie w sprawie naruszenia tych przepisów. Aby do tego nie doszło, rząd niemiecki zareagował i dostosował krajowe prawodawstwo.
Znaczenie w wojnie na Ukrainie
Dla Josephine Ballon, głównej prawniczki w HateAid, do zmiany w przepisach dochodzi w odpowiednim momencie. Organizacja, w której pracuje, specjalizuje się w pomocy ofiarom hejtu i nagonek w sieci. – Jestem ciekawa, jaki wpływ będzie miała ta nowelizacja – mówi w wywiadzie dla DW. – Zdecydowanie widzę dla niej obszar zastosowania. Szczególnie teraz w kontekście wojny na Ukrainie widzimy kilka rzeczy, które mogą się kwalifikować pod te zapisy. Powiedziałabym, że nowelizacja pojawia się w momencie, w którym może stać się szczególnie istotna – uważa Ballon.
Nowy paragraf będzie miał zastosowanie także w realnym życiu. Merytoryczne dyskusje o wydarzeniach, które powinny zostać uznane za złamanie prawa międzynarodowego, nie będą zagrożone nadchodzącymi zmianami prawa – mówi Aziz Epik, profesor prawa karnego i kryminologii na Uniwersytecie w Hamburgu. – Jeśli jednak przykładowo dochodzi do zgromadzenia, na którym dochodzi do agitacji przeciwko Ukraińcom, przeciwko „faszystowskiemu reżimowi” w Kijowie, i gdzie macha się flagami z symbolem „Z”, czy bagatelizuje się to, do czego doszło w Buczy, to możemy mówić o sytuacji, w której nowy paragraf mógłby znaleźć zastosowanie – tłumaczy.
Poprawka w ogniu krytyki
Część prawników i historyków skrytykowała zmianę paragrafu, ponieważ decyzja zapadła późnym wieczorem, bez uprzedzenia i wcześniej debaty. Z tego powodu niektórzy krytykowali nieprzejrzysty proces wprowadzenia zmian. Pojawiły się też głosy, że poprawka niepotrzebnie ogranicza wolność słowa.
Michael Kubiciel z Uniwersytetu Augsburskiego podsumowuje głosy krytyków: – Wiele hałasu o nic. Uważam, że próbowano tutaj doszukać się skandalu, gdy za procedurą, jak i samą nowelizacją nie kryje się żaden skandal – uważa. – Aprobowanie ludobójstwa zawsze było karalne, a pewne wypowiedzi już wcześniej podpadały pod „podżeganie do nienawiści”. Kubiciel nie widzi też w nowych zapisach zagrożenia dla wolności słowa. – Chodzi o to, czy prywatne osoby dalej mogą coś mówić. Mogą to robić nadal. Mogą też negować. Chyba, że tym samym nawołują do nienawiści. I wtedy i tylko wtedy, gdy sąd jest przekonany i może prawomocnie udowodnić, że negowanie było w istocie szerzeniem nieprawdy. Kubiciel podziela jednak krytykę, gdy chodzi o stosowanie nowych przepisów w stosunku do aktualnie trwających konfliktów.
Pierwszą ofiarą wojny jest prawda
Nowelizacja wyraźnie dopuszcza, że karalne może być także negowanie i bagatelizowanie zbrodni wojennych, które popełniono w trakcie obecnie trwających konfliktów. To problematyczne, bo prawda rzadko jest tak instrumentalizowana, jak w trakcie wojen właśnie. Często zdarza się, że zarzuty, które padają w trakcie wojny, później okazują się nieprawdziwe.
Kubiciel dostrzega problem, ale nie spodziewa się, żeby tego rodzaju sprawy były ścigane z nowego paragrafu. – Myślę, że sądy zaczną działać dopiero w momencie, gdy wojenny kurz trochę opadnie. Kiedy fakty staną się na tyle wyraźne, że prokuratura faktycznie uzna, że jest w stanie zgromadzić wystarczające dowody – mówi.
Furtkę w tej sprawie daje sama unijna decyzja ramowa, pod którą niemiecki rząd skroił nowelizację. Przepisy unijne umożliwiają krajom UE ograniczenie przestępstwa negowania i bagatelizowania tylko do zbrodni wojennych z przeszłości, które zostały zbadane i udowodnione przez sądy.
DW zapytało o to niemieckie Ministerstwo Sprawiedliwości. W odpowiedzi czytamy, że „z ważnych powodów” zdecydowano nie ograniczać regulacji tylko do przeszłych, popartych dowodami zbrodni wojennych. „Decyzja ramowa dopuszcza takie ograniczenie tylko w odniesieniu do negowania i rażącego bagatelizowania, ale już nie w odniesieniu do aktu aprobowania”. Resort uważa, że może to rodzić powstawanie sprzeczności.
Możliwe napięcia w polityce zagranicznej
Zdanie, że nowelizacja znajdzie swoje zastosowanie i nie będzie przy tym zagrożeniem dla wolności słowa, podziela Aziz Epik z Uniwersytetu w Hamburgu. Nasz rozmówca zaznacza jednak, że nie da się wykluczyć, iż zastosowanie nowego paragrafu będzie mogło postawić niemiecki rząd w „sytuacji drażliwej pod kątem polityki zagranicznej”.
Jeśli przykładowo jeden z niemieckich sądów rejonowych zadecyduje, że za negowanie przykładów zbrodni łamiących prawo międzynarodowe w Chinach należy się kara, to pośrednio wydaje również wyrok w sprawie sytuacji panującej w tym kraju. Niemiecki rząd może znaleźć się wtedy w sytuacji, w której będzie musiał zająć stanowisko o wiele wyraźniejszej, niż dotychczas.
Jeśli zmiana prawa przejdzie przez Bundesrat, niemieckie sądy będą mogły wkrótce wpływać na sposób rozpatrywania i osądzania zbrodni wojennych i ludobójstw. Dla Josephine Ballon z HateAid ważne jest, żeby odbywało się to „z wyczuciem”. I z góry zakłada, że właśnie tak będzie, bo „podżeganie do nienawiści” jest samo w sobie bardzo złożonym przestępstwem, w którym wiele pojęć pozostawia duże pole do interpretacji. Z tego powodu prokuratorzy i sądy już teraz są bardzo ostrożne i dopuszczają akty oskarżenia i procesy tylko w nielicznych, solidnie udowodnionych przypadkach.