Niemcy: Ochrona danych w telekomunikacji będzie częścią umowy koalicyjnej
26 października 2013Blok partii chadeckich zastanawia się z socjaldemokratami nad wynioskami z afery z monitorowaniem przez NSA rozmów telefonicznych pani kanclerz. Obie strony zgodziły się, że problem ochrony rozmów telefonicznych i korespondencji elektronicznej należy włączyć do umowy koalicyjnej i zmodyfikować niemieckie przepisy prawne w tej materii.
Trzeba wyciągnąć konsekwencje
Na wstępie rozmów koalicyjnych na temat polityki zagranicznej i obronnej eksperci obu stron, zgodzili się, że ujawnienie monitorowania przez NSA telefonu Angeli Merkel wymaga zdecydowanych działań, które zapobiegą powtórzeniu się takich praktyk.
- Tak dalej być nie może i musimy wyciągnąć z tej afery stosowne konsekwencje - oświadczył główny negocjator partii CDU, minister obrony narodowej Thomas de Maiziére. - Na czym mają one polegać i w jaki sposób zostaną sformułowane, to zależy teraz przede wszystkim od postawy USA w najbliższych dniach - dodał.
Szef CSU, Horst Seehofer, określił ochonę danych osobowych i tajemnicy połączeń telefonicznych w Niemczech jako "nadzwyczaj pilną sprawę". W wywiadzie dla monachijskiej Süddeutsche Zeitung powiedział, że sprawa ta powinna zająć ważne miejsce w umowie koalicyjnej i spowodować daleko idące zmiany w przepisach prawa i najszerzej pojętej telekomunikacji. Stroną techniczną proponowanych zmian zajmą się eksperci.
- Potrzebujemy skutecznej ochrony w branży IT i technologii informacyjnej - oświadczył zastępca przewodniczącego klubu poselskiego CDU/CSU w Bundestagu Günter Krings. - Urzędy administracji publicznej i przedsiębiorstwa powinny mieć obowiązek współpracować na tym polu z aparatem bezpieczeństwa państwowego. Nie do przyjęcia jest dotychczasowa praktyka niezgłaszania przez przedsiębiorstwa na policji podejrzeń o szpiegostwo przemysłowe przy użyciu internetu w obawie, że dana branża zostanie uznana za niezdolną do zachowania tajemnic technologicznych i produkcyjnych - powiedział.
Partie chadeckie chcą zobowiązać się w umowie koalicyjnej do wspierania projektów zgłaszanych przez przemysł, które jak najszybciej uniezależnią Niemcy od amerykańskich serwerów internetowych. Dotyczy to przede wszystkim korespondencji mailowej.
Komórka pani kanclerz
Angela Merkel rządzi Niemcami od 2005 roku. W tym czasie przekonała większość polityków, z którymi pozostaje w stałym kontakcie, że najchętniej komunikuje się z nimi za pomocą maili i SMS-ów. Wysyła ich co miesiąc kilkaset i podpisuje krótko "am".
Jak informuje tygodnik Focus w swym internetowym wydaniu, Angela Merkel korzysta z trzech telefonów komórkowych. W marcu na targach CeBIT zaprezentowano jej rzekomo stuprocentowo bezpieczny telefon komórkowy. Jest nim smartfon Blackberry Z10 ze specjalnym oprogramowaniem "Secusuite" służącym do kodowania rozmów i SMS-ów, opracowanym przez niemiecką firmę Secusmart.
Od września firma przystąpiła do zaopatrywania w te bezpieczne komórki członków rządu federalnego i innych, wysokich urzędników państwowych. Do tej pory do odbiorców trafiło 1.200 egzemplarzy. Każdy z nich kosztuje około 2.500 euro. Rzeczniczka firmy Secusmart, Swenja Kremer, jest przekonana, że podsłuchane przez Amerykanów rozmowy pani kanclerz były prowadzone z aparatu innego typu, gdyż "złamanie kodu Securite zajmuje całą wieczność".
Stołeczna Die Welt przypuszcza, że eksperci NSA przeniknęli do wnętrza starszego modelu telefonu komórkowego firmy Nokia, którym Angela Merkel poslugiwała się od października 2009 roku do lipca tego roku. Innego zdania jest Frankfurter Allgemeine Zeitung. NSA wzięła za cel ataku inny telefon, z którego Angela Merkel korzystała w roli przewodniczącej partii CDU - twierdzi FAZ.
" Niezależnie od tego jak jest naprawdę, jedno wydaje się być pewne, twierdzi monachijska Süddeutsche Zeitung. Federalny Urząd ds. Bezpieczeństwa Techniki Informacyjnej (BSI), podległy Ministerstwu Spraw Wewnętrznych, w żadnym wypadku nie powinien był uznać "nieszczelnej" komórki pani kanclerz za bezpieczne narzędzie utrzymywania łączności. To prawda, ale może specjaliści z NSA byli tym razem po prostu lepsi od ekspertów BSI?
Pozostaje pytanie, co teraz? Znany poseł partii Zielonych do Bundestagu, Hans-Christian Ströbele ma na to gotową odpowiedź: - Pani kanclerz musi od zaraz przestawić się z wygodnego dla niej wysyłania SMS-ów na osobiste rozmowy z politykami, do których ma jakąś sprawę - powiedział.
Andrzej Pawlak (dpa)
red. odp.: Andrzej Pawlak