Niemcy. Prasa ostrzega przed irańskim atomem
20 kwietnia 2024„Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAZ) komentuje: „W szkolnej logice polityki odwetowej na Bliskim Wschodzie chodzi również o to, by nie wyjść na nieudacznika przed własnym narodem. Wpisuje się w to zachowanie irańskich urzędników, którzy, demonstrując siłę, kpią z ograniczonego zakresu (izraelskiego) kontrataku. W końcu obie strony sygnalizują swoimi działaniami, że obecnie nie dążą do rozszerzenia strefy walk po tym, jak przez całe lata pozostającej w cieniu wojny po raz pierwszy doszło do otwartych ataków. Iran z całą pewnością dlatego, gdyż obawia się pokazu siły ze strony Izraela; Izrael prawdopodobnie dlatego, że działa presja ze strony Zachodu. Teraz pozostaje mieć nadzieję, że to ograniczone rozwiązanie siłowe pozwoli obu stronom zachować twarz i że uwaga opinii międzynarodowej będzie mogła powrócić do Gazy, gdzie każdego dnia umierają ludzie.”
Gazeta „Allgemeine Zeitung” z Moguncji ostrzega przed kolejnym zagrożeniem: „Zarówno w Teheranie, jak i w Tel Awiwie to, co się stało, pozostawi swój ślad. W najlepszym wypadku poczucie możliwości wzajemnego odstraszania będzie trwało. Ale jak długo to może potrwać, skoro Iran nadal będzie nalegał na unicestwienie Izraela, uważając to za swój państwowy cel, a Izrael z kolei będzie w nadchodzących miesiącach nadal realizował swoje cele w Strefie Gazy z bezlitosną surowością? Już od dłuższego czasu zarysowuje się kolejne poważne wyzwanie dla regionu i społeczności międzynarodowej: nadejdzie ono, gdy Teheran ogłosi budowę swojej pierwszej bomby atomowej. Podobno stanie się to już niedługo. Bliski Wschód z pewnością nie stałby się przez to bardziej pokojowy.”
„Augsburger Allgemeine” koncentruje się z kolei na aktualnej słabości Iranu: „Benjamin Netanjahu to człowiek z silną wolą władzy, ale nie jest ryzykantem. Krótka odpowiedź Izraela na falę ataków setkami dronów i pocisków rakietowych z Iranu pokazała mułłom – bez dalszej eskalacji konfliktu – jak bezbronny jest ich reżim. Brak reakcji byłby z punktu widzenia Izraela oznaką słabości. Reagowanie małymi, ukierunkowanymi atakami w pobliżu strategicznie ważnego miasta Isfahan, z drugiej strony, jest natomiast oznaką przewagi. Motto brzmi: Moglibyśmy postąpić inaczej. Ale u nas zwycięża rozsądek, a nie nienawiść.”
„Muenchner Merkur” zajmuje się natomiast napięciem pomiędzy Baerbock a Netanjahu: „Po minimalnie inwazyjnym kontrataku na Iran, przyjaciele Izraela w Europie i w USA początkowo odetchnęli z ulgą. Ale zaledwie dzień wcześniej premier Netanjahu nie mógł powstrzymać się od wsadzenia szpili niemieckiej minister spraw zagranicznych, dziękując jej ironicznym tonem za „dobre rady". Jak to często bywa, Annalena Baerbock zbyt brawurowo i zbyt publicznie zażądała w Jerozolimie powstrzymania się od jakiegokolwiek kontrataku. Być może szefowa niemieckiej dyplomacji, myśląc o opinii publicznej w kraju, chciała poprawić swoje szanse na zostanie kandydatką Zielonych na kanclerza. Ale słuchanie takich napomnień akurat ze strony Berlina, który nieustannie mówi o bezpieczeństwie Izraela jako niemieckiej racji stanu, ale przez lata zrobił bardzo niewiele, aby powstrzymać coraz bardziej agresywny reżim mułłów, wprawił wielu Izraelczyków w niedobry nastrój.”