W 2016 roku Niemcy przyjmą do 300 tys. migrantów
28 sierpnia 2016W wywiadzie dla "Bild am Sonntag" szef Federalnego Urzędu ds. Migracji i Uchodźców (BAMF) Frank-Jürgen Weiese powiedział, że w roku 2016 do Niemiec może napłynąć od 250 do 300 tys. migrantów i na taką liczbę osób nastawiają się urzędy, instytucje i organizacje zajmujące się ich przyjęciem.
Optymalne przyjęcie
Jeśli ta ocena jest słuszna, wówczas - jak powiedział dalej - "możemy zagwarantować, że ich przyjęcie i związane z tym działania przebiegną w sposób optymalny". Jeśli liczba migrantów przekroczy 300 tys. osób wtedy "znajdziemy się pod presją", dodał. Ale nawet wtedy nie powtórzy się sytuacja z roku 2015, w którym zmasowany napływ migrantów zmusił władze do szukania rozwiązań doraźnych i sprawił im poważne trudności. Większa od zakładanej liczba przybyszów sprawi, że ich przyjęcie i zapewnienie im godziwych warunków bytu zabierze trochę więcej czasu, ale "damy sobie radę", zapewnił szef BAMF.
W 2015 roku do Niemiec napłynęło ok. miliona migrantów i uchodźców. Ich dokładnej liczby nie da się precyzyjnie ustalić, ponieważ część z nich zarejestrowała się więcej niż jeden raz, a część opuściła tymczasem RRN. "Na pewno jednak było ich mniej niż milion", podkreślił Weise, który jest równocześnie prezesem zarządu Federalnej Agencji Pracy (BA).
Droga integracja
Z mniejszym optymizmem Jürgen Weise mówił o integracji uchodźców i migrantów w niemieckicm społeczeństwie i - zwłaszcza - na niemieckim rynku pracy. "Potrwa to długo i będzie dużo kosztować", stwierdził dosłownie. Co prawda ok. 70 procent przybyszów jest w wieku produkcyjnym, ale zdecydowana większość z nich przez dłuższy czas będzie zmuszona utrzymywać się z zasiłku socjalnego zanim znajdzie stałą pracę, powiedział.
Tylko 10 procent migrantów ma dyplom wyższej uczelni, za to aż 40 procent nie ma wykształcenia zawodowego. Nie znaczy to, że ludzie ci nie są zdolni do wykonywania żadnej pracy. Można ich bowiem wykorzystać do wykonywania różnych czynności pomocniczych, ale na nie jest w Niemczech stosunkowo niewielkie zapotrzebowanie. Lepsze jest jednak i to, niż brak jakiegokolwiek zajęcia, ale sprawa jest skomplikowana.
Gorzka prawda
Na czym polegają te komplikacje, wyjaśnił w wywiadzie dla "Bild am Sonntag" prezes Instytutu Badań nad Gospodarką (ifo) w Monachium Clemens Fuest. Jak stwierdził dosłownie: "Nie będzie żadnego, nowego cudu gospodarczego za sprawą uchodźców i migrantów". Większość optymistycznych ocen i prognoz związanych z ich napływem i otwierającymi się w ten sposób szansami dla gospodarki narodowej "musieliśmy uznać za mrzonki", powiedział.
Co gorsza, nikt nie jest w stanie stwierdzić obecnie, ile będzie kosztować Niemcy przyjęcie i utrzymanie migrantów, i jaki pożytek odniesie z nich niemiecka gospodarka. Pewne jest tylko to, że wskutek ich niskiego poziomu wiedzy i kwalifikacji zawodowych "nie należy się po nich spodziewać zbyt wiele". Jak stwierdził dalej dosłownie Clemens Fuest: "Większość uchodźców będzie o wiele więcej kosztować niemieckiego podatnika, niż wniosą oni w formie podatków do kasy państwa, także po ich integracji na rynku pracy. Krótko mówiąc, nie należy oczekiwać, że Niemcy skorzystają na nich pod względem ekonomicznym".
dpa, rtr / Andrzej Pawlak