Niemcy rozszerzają program testów na koronawirusa
22 maja 2020- Chcę jeszcze w maju przedstawić zezwolenie na prewencyjne testy na koronawirusa w szpitalach i domach opieki - powiedział Jens Spahn w wywiadzie dla dziennika "Die Welt".
"Testy powinny być regułą"
- Podczas przyjmowania pacjentów i pensjonariuszy, względnie przenoszenia ich do innego ośrodka, testy na obecność wirusa SARS-CoV-2 powinny stać się regułą - dodał. "Die Welt" informuje, że w razie wybuchu epidemii w szpitalu lub domu opieki testami na koronawirusa zostanie objęty cały personel tych placówek oraz wszyscy chorzy i pensjonariusze. Prawo do testu mają uzyskać także soby, które kontaktowały się wcześniej z zarażonymi.
Przed tygodniem Bundestag uchwalił ustawę pozwalającą Ministerstwu Zdrowia domagać się zasadniczo od państwowych kas chorych pokrycia kosztów testów na koronawirusa także tych osób, u których nie występują objawy zarażenia. Minister Spahn zwrócił uwagę na niewykorzystane zestawy do takich testów. - W ubiegłym tygodniu przeprowadzono w całych Niemczech 425 tys. testów na koronawirusa, ale liczba zestawów do nich jest ponad dwukrotnie większa - powiedział.
Niejasne zasady finansowania powszechnych testów
Tymczasem w Niemczech narasta krytyka kas chorych i opłacanych przez nich lekarzy. Związek Miast Niemieckich zarzuca im, że starają się ograniczyć liczbę przeprowadzanych testów. Jego przewodniczący Helmut Dedy powiedział w wywiadzie dla grupy medialnej Funke, że zdarzają sie przypadki zakłócenia dobrej współpracy Związku z wydziałami zdrowia w sprawie testów na koronawirusa. Dotyczy to zwłaszcza pokrywania kosztów takich testów przeprowadzanych w szpitalach, domach opieki oraz w placówkach pogotowia ratunkowego. Wszystko to utrudnia skuteczną walkę z pandemią koronawirusa, podkreślił Dedy. Dlatego wymogiem chwili jest ustanowienie jasnych i powszechnie obowiązujących zasad pokrywania kosztów testów na koronawirusa przez państwowe kasy chorych.
Powstanie narodowy magazyn wyposażenia ochronnego
Minister Spahn zapowiedział także powstanie trwałej, narodowej rezerwy medycznego wyposażenia ochronnego. - Zapewni nam bezpieczeństwo na wiele miesięcy i pozwoli uniknąć w przyszłości takiej sytuacji, do jakiej doszło w lutym i marcu, gdy nawet personel medyczny nie miał wystarczającej ilości maseczek i rękawic ochronnych - oświadczył. Jens Spahn naszkicował ponadto obecną, odprężoną sytuację na tym polu i powiedział, że codzienne dostawy wyposażenia ochronnego do placówek służby zdrowia zostaną zakończone do połowy bieżącego roku.
Kliniki się skarżą, a resort zdrowia się tłumaczy
Niemieckie media donoszą tymczasem, że dostawy zamówionych przez rząd masek ochronnych bywają opóźnione. Na zapytanie w tej sprawie, złożone przez rozgłośnie NDR, WDR i dziennik "Süddeutsche Zeitung", Ministerstwo Zdrowia odparło, że boryka się z pewnymi "problemami logistycznymi". Wynikają one z dużej liczby dostaw środków ochronnych w dwóch ubiegłych tygodniach i przedłużąjącej się przez to ich drobiazgowej kontroli, co opóźnia ich dostarcznie do klinik i szpitali oraz innych placówek.
Lubisz nasze artykuły? Zostań naszym fanem na Facebooku! >>
W tej chwili w firmach logistycznych spoczywa ponad 130 mln medycznych masek ochronnych FFP2. Ten stan rzeczy ostro skrytykowała przewodnicząca związku zawodowego lekarzy "Marburger Bund" Susanne Johna. Zwróciła uwagę na niepokojący fakt, że w niektórych klinikach jednorazowe środki ochronne stosuje się przez całą zmianę, co jednoznacznie świadczy o ich braku. Niemiecka Fundacja Ochrony Pacjentów zażądała w związku z tym wyjaśnień od ministra zdrowia. Jak powiedział Niemieckiej Agencji Prasowej członek jej zarządu Eugen Brysh: "Albo zaopatrzenie w maski działa należycie, albo mamy do czynienia z przestojami w ich dostawach. Jedno i drugie jednocześnie jest bowiem niemożliwe".
DW, AFP, DPA, RTR/jak