Niemcy, UE i problem z rosyjską ropą
15 kwietnia 2022Dla prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego sprawa jest jasna: Embargo na ropę naftową wobec Rosji jest koniecznością. Każdy nowy pakiet sankcji, który nie obejmuje ropy, zostanie „przyjęty z uśmiechem“ w Moskwie - to stwierdzenie Kijów powtarza wobec UE jak mantrę. Jednak po wprowadzeniu zakazu importu węgla, UE wzbrania się przed rezygnacją z importu rosyjskiej ropy naftowej.
Strach przed stratami ekonomicznymi jest zbyt duży. Dopiero co w środę (13.04.2022) kanclerz Olaf Scholz ponownie odrzucił propozycję nałożenia przez UE embarga na ropę naftową. Stany Zjednoczone, Kanada i Australia już zrobiły ten krok.
Niemieckie centrum naftowe
Dlaczego w Niemczech panuje tak wielki strach? Jak mocno zakaz importu mógłby uderzyć w Niemcy i UE? W Schwedt można to stwierdzić z całkowitą pewnością. Miasto leży w niemieckim kraju związkowym Brandenburgia i jest niemieckim centrum ropy naftowej - przynajmniej w Niemczech Wschodnich. Według własnych informacji tamtejszej rafinerii PCK, pochodzi z niej prawie 90 procent benzyny, kerozyny, oleju napędowego i opałowego w całym regionie. Według operatorów, rosyjska ropa naftowa jest tam przetwarzana na prawie 20 różnych paliw. Na stronie głównej widnieje hasło: „Wprawiamy w ruch Berlin i Brandenburgię“. Podobnie jak wiele rafinerii, zakład otrzymuje ropę bezpośrednio z Rosji rurociągiem „Przyjaźń“. Proces technologiczny jest całkowicie dostosowany do wysokiej zawartości siarki w rosyjskiej ropie. Przejście na inną jakość surowca jest stosunkowo kosztowne. „Jeśli rafineria w Schwedt nie będzie już zaopatrywana w rosyjską ropę, w dużej części wschodnich Niemiec nic nie będzie działać“ - powiedział dziennikowi „Handelsblatt“ kilka dni temu jeden z informatorów.
Każdego roku przerabia się tu około 12 milionów ton ropy naftowej - to ponad jedna trzecia rocznego importu ropy z Rosji. Według badań Bayerischer Rundfunk, rocznie wynosi on około 30 milionów ton. W ostatnim kwartale ubiegłego roku Niemcy przekazały Moskwie ponad miliard euro - tylko za ropę.
UE i czarne złoto z Rosji
W 2019 r. UE pokrywała jedną czwartą swojego zapotrzebowania ropą naftową z Rosji (zob. wykres). Niemcy wytwarzają 36 procent potrzebnej im energii z ropy naftowej i tym samym znajdują się w pośrodku europejskiego zużycia. Zupełnie inna sytuacja jest na Malcie, Cyprze i w Grecji. W tej ostatniej, według danych europejskich, ropa naftowa zapewnia ponad połowę zużywanej energii. A na Malcie i Cyprze pnad 80 procent. Duża część importu pochodzi z Rosji ze względu na jej bliskość geograficzną. W ostatnich negocjacjach w sprawie sankcji na szczeblu UE Węgry, Niemcy i Austria nie podjęły żadnych działań. Także Szwecja, Dania i Finlandia również wzbraniają się przed bojkotem ropy.
– Ogólnie rzecz biorąc, ropa naftowa jest przynajmniej teoretycznie łatwiejsza do zastąpienia w UE niż gaz, ponieważ stosunkowo łatwo jest ją załadować na tankowce i transportować po całym świecie – mówi Kai Eckert z Energy Information Service dla DW. W przeciwieństwie do tzw. skroplonego gazu ziemnego (LNG), infrastruktura jest dostępna. Niemniej jednak spowoduje to wzrost cen tego surowca. – Ropa z Rosji jest dostarczana rurociągiem „Przyjaźń“ przy dość stabilnych kosztach transportu. Jeśli teraz przestawimy się na import z innych krajów, to będzie się on odbywał prawie wyłącznie drogą morską, a koszty transportu i czas dostawy są tam wyższe, co znajdzie odbicie w cenie – wyjaśnia ekspert.
Dyplomacja naftowa w czasie wojny
Ale czy surowiec ten można w ogóle wymienić w krótkim czasie? Według Międzynarodowej Agencji Energii (IEA) w 2021 roku UE nabywała od Rosji 2,2 mln baryłek ropy naftowej i 1,2 mln baryłek produktów ropopochodnych dziennie. Kai Eckert zakłada, że możliwe jest uzyskanie takich ilości ropy za pośrednictwem innych regionów. Niemcy i UE szukają obecnie alternatywnych rozwiązań. Ostatnio minister gospodarki Habeck udał się z wizytą do Emiratów Arabskich. Czy Wenezuela lub Iran będą następne? Jeśli tak, to stare sankcje musiałyby zostać cofnięte. Przynajmniej w przypadku USA UE ma demokratycznego partnera, który już zwiększa wydobycie.
– Jest jeszcze OPEC. W krótkim okresie ten kartel naftowy może wyprodukować dodatkowe dwa miliony baryłek – twierdzi Barbara Lambrecht, ekspertka ds. surowców w Commerzbanku, zapytana przez DW. Problemem jest jednak członkostwo Rosji w rozszerzonym składzie OPEC+, uważa Lambrecht. – Na razie nie ma ryzyka zerwania współpracy, zamiast tego Rosja do końca trzyma się jedynie stopniowego zwiększania wydobycia ropy – wskazuje ekspertka. Sekretarz Generalny OPEC niedawno odrzucił propozycję UE, żeby zastąpić import z Rosji.
Ropa naftowa głównym źródłem zysków dla Putina
Dochody Rosji z ropy naftowej zasiliły w ubiegłym roku około 30 procent rosyjskiego budżetu państwa. Dla porównania, gaz, który jest znacznie trudniejszy do zastąpienia, stanowi zaledwie sześć procent. Według obliczeń europejskiego ośrodka analitycznego Bruegel, UE importuje obecnie ropę naftową o wartości 450 mln euro dziennie. Brak tych dochodów mógłby znacznie osłabić Moskwę.
Kwestią sporną jest jednak to, jak szybko Moskwa może zastąpić dotychczasowych partnerów nowymi. – Rosja będzie potrzebowała czasu na poszukiwanie nowych rynków – mówi ekspertka Commerzbanku. Ponadto rosyjskie rurociągi do UE, takie jak rurociąg „Przyjaźń“, których transport jest znacznie tańszy, prawdopodobnie nie będą mogły być dłużej wykorzystywane.
W perspektywie krótko- i średnioterminowej Moskwa znajduje się zatem w podobnej fazie przejściowej jak UE. Zasadniczym pytaniem jest zatem, czy Moskwa będzie w stanie sprzedawać coraz bardziej dostępne rosyjskie rezerwy ropy. Zdaniem Kaia Eckerta „Być może z rabatem, ale ropa nadal będzie znajdować nabywców“.
Kwestia ceny
Główną rolę mogą tu odegrać Chiny. Głód energii w Państwie Środka jest nadal ogromny. Commerzbank wskazuje, że Indie kupiły już „znaczące ilości“. Niemniej jednak, zdaniem Lambrecht, „stopniowo“ pojawią się nowi nabywcy. Spadło dzienne wydobycie ropy w Rosji. Dzięki nowym partnerom wydłużyły się szlaki handlowe, a co za tym idzie, „tankowce są teraz dłużej w drodze. To ogranicza możliwości. Ponadto wiele firm żeglugowych ze względów bezpieczeństwa i utraty reputacji nie zawija obecnie do portów rosyjskich“.
Większość ekspertów jest jednak zgodna, że wstrzymanie importu przez UE mogłoby jeszcze bardziej podnieść ceny ropy. Dla Rosji rosnąca cena ropy naftowej mogłaby zrekompensować brak dochodów z eksportu do UE. W takim przypadku utracone zostałyby pożądane efekty sankcji. Jeśli jednak w perspektywie średnioterminowej Rosja faktycznie będzie sprzedawać znacznie mniej, a cena ustabilizuje się, cel UE zostanie osiągnięty, a Putin zostanie mocno trafiony.
Niemieckie rezerwy
Tak czy inaczej, dni taniej ropy dostarczanej rurociągami z Rosji są policzone. Minister gospodarki niemieckiej Robert Habeck (Zieloni) chciałby, aby do końca roku Niemcy były „prawie niezależne“ od importu rosyjskiej ropy. Nadal nie jest jasne, w jaki sposób można to osiągnąć. Rozwój odnawialnych źródeł energii trwa dłużej, a alternatywne źródła nie zostały jeszcze sprecyzowane. Podobnie myśli zapewne wiele krajów Unii Europejskiej. Jednak wysoki przedstawiciel UE ds. zagranicznych Josep Borrell dał ostatnio do zrozumienia, że prowadzone są prace nad szybkim rozwiązaniem problemu ropy naftowej. – Nic nie jest wykluczone, w tym sankcje przeciwko ropie i gazowi – powiedział Borrell.
Jeśli import zostanie wstrzymany wcześniej, Niemcy będą przynajmniej dysponować krajową rezerwą ropy naftowej, która została utworzona 50 lat temu z powodu kryzysu naftowego. Według dokumentu Federalnego Ministerstwa Gospodarki i Technologii cytowanego przez „Handelsblatt“, wystarczyłoby to na 200 dni bez dostaw z Rosji.
W dokumencie wykazano jednak również, że w planowaniu nie uwzględniono jakości ropy naftowej i możliwości jej transportu. Z drugiej strony oznacza to, że zwłaszcza w miejscowościach takich jak Schwedt, uzależnionych od rurociągu, sytuacja może być trudna w przypadku nagłego wstrzymania importu.
Niemniej jednak straty gospodarcze byłyby możliwe do oszacowania, przynajmniej dla Niemiec. W niektórych kręgach mówi się, że główną obawą jest to, że Putin w odpowiedzi na wstrzymanie importu ropy przez UE zakręci gaz. Miałoby to ogromne konsekwencje dla wielu krajów, zwłaszcza dla Niemiec.