Niemcy: gigantyczny program wspierania aut elektrycznych
5 listopada 2019Po niemieckich drogach musiałoby jeździć siedem do dziesięciu milionów samochodów elektrycznych, jeżeli Niemcy miałyby osiągnąć cele klimatyczne wyznaczone sobie do 2030 roku. Przyjęty w 2016 r. miliardowy program promocji aut na prąd zakładał, że już dziesięć lat wcześniej, do 2020 r. w codziennym użytku będzie milion samochodów elektrycznych. Już dzisiaj jednak wiadomo, że celu tego się nie osiągnie.
Pomóc ma przedłużenie programu promocji i podwyższenie premii za kupno aut elektrycznych. Uzgodnili to w poniedziałek (4.11.2019) na szczycie motoryzacyjnym w Urzędzie Kanclerskim w Berlinie rząd i przedstawiciele koncernów samochodowych. Wprowadzone w 2016 r. dotacje na zakup auta na prąd zostaną przedłużone o pięć lat, do końca 2025 r., co pozwoli na zwiększenie liczby aut napędzanych elektrycznie – już nie do milionów, ale realistycznie do 700 tysięcy.
Wyższe premie
Jeszcze w tym miesiącu mają zostać podwyższone premie za zakup samochodu elektrycznego i to dwukrotnie lub o jedną czwartą – zależnie od ceny auta. Koszt programu poniosą po połowie budżet Niemiec i koncerny motoryzacyjne.
Konkretnie – kierowcy kupujący auto elektryczne do 40 tys. euro otrzymają premię w wysokości 6 tys. euro (dotąd były to 4 tys.). Premia za zakup samochodów, których cena przekracza 40 tys. euro netto, wyniesie 5 tys. Na dopłatę mogą też liczyć kierowcy kupujący samochody hybrydowe w technologii plug in.
Niechodliwy towar
Program promocji elektrycznych samochodów z 2016 r. przewidywał, że przez następne pięć lat wpłynie 300 tys. wniosków o dotację. Nie sprawdził się nawet w połowie – do 30 września 2019 wnioski złożyło zaledwie 141 tys. 427 potencjalnych kupców aut na prąd, wynika z ostatniego bilansu Federalnego Urzędu ds. Gospodarki i Kontroli Eksportu (BAFA).
Liczba dopuszczanych do ruchu samochodów elektrycznych wprawdzie rośnie, ale powoli. Reakcją koncernów motoryzacyjnych jest zapowiedź wprowadzenia na rynek w nadchodzących miesiącach i latach licznych modeli samochodów elektrycznych, także w masowej produkcji. – Potrzebujemy skutecznej, masowej mobilności jutra – powiedział po szczycie motoryzacyjnym w Urzędzie Kanclerskim minister transportu Andreas Scheuer (CSU). Teraz chodzi o to, by nadać tempa rozwojowi mobilności elektrycznej i upowszechnić samochody na prąd.
Pierwszą jaskółką „masowej mobilności elektrycznej” jest rozpoczęta w tym miesiącu w saksońskim Zwickau produkcja pierwszego w historii Volkswagena elektrycznego modelu ID.3. Pod koniec roku ma ruszyć jego seryjna produkcja.
Rozbudowa infrastuktury
Samochód elektryczny nie zda się na nic, jeżeli nie będzie sieci stacji do ładowania. Na berlińskim szczycie ustalono także jej rozbudowę. Według premiera Dolnej Saksonii Stephana Weila (SPD) do 2022 r. ma powstać w Niemczech 50 tys. nowych stacji. Kolejnych 15 tys. publicznych stacji do ładowania planuje przemysł motoryzacyjny.
Obecnie istnieje w Niemczech 21 tys. stacji do ładowania samochodów elektrycznych. Ambicją Berlina jest docelowy milion stacji do 2030 roku. Rząd zamierza zainwestować na ten cel ponad 3 mln euro, a dodatkowo dotować budowę prywatnych stacji ładowania.
„Dobry pakiet"
Szef Związku Niemieckiego Przemysłu Motoryzacyjnego (VDA) Bernhard Mattes podsumował efekt berlińskiego szczytu, określając go „dobrym pakietem”. Zrobiono kolejny krok na drodze do „mobilności przyszłości”. W szczycie uczestniczyli, obok kanclerz Merkel i szeregu ministrów oraz premierów krajów związkowych, przedstawiciele VDA, koncernów motoryzacyjnych, dostawców oraz związków zawodowych.
Tematem szczytu motoryzacyjnego były też jazda autonomiczna i tzw. usieciowiona mobilność. Branża motoryzacyjna przechodzi obecnie fazę radykalnego przełomu. Z jednej strony musi inwestować w technologie przyszłości, w tym elektromobilność, by dotrzymać zaostrzonych dyrektyw UE dot. standardów emisji szkodliwych substancji. Z drugiej strony wiele firm branży motoryzacyjnej walczy o przetrwanie, dotkliwie odczuwając dekoniunkturę na rynku motoryzacyjnym.
(dpa, rtr / stas)