Niemcy: dziennikarze zaniepokojeni sytuacją mediów w Polsce
6 listopada 2017Deutsche Welle: Na swym kongresie DJV* przyjęło rezolucję, w której przedstawia fakty świadczące o ograniczaniu wolności mediów i prześladowaniach dziennikarzy przez rządy państw unijnych, krajów aspirujących do członkostwa w UE oraz Turcji. Jest ich niepokojąco dużo.
Frank Überall: Jesteśmy zaniepokojeni stanem wolności prasy, wolności wyrażania opinii w krajach Europy Środkowej i Wschodniej. Ważne jest dla nas nagłośnienie tej sprawy. Prosimy Komisję Europejską, aby akurat w przypadku państw aspirujących do UE, a także tych, które są już krajami członkowskimi, wyraźnie podkreślała konieczność przestrzegania tego prawa podstawowego. Chodzi o to, aby uczynić te kwestie przedmiotem wszelkich negocjacji politycznych i nie przymykać na nie oczu z powodów ekonomicznych lub innych.
DW: W czołówce państw krytykowanych w rezolucji jest Polska. Mowa jest o przebudowie struktury mediów, szczególnej presji na media z udziałem podmiotów zagranicznych, naciskach ekonomicznych, nękaniu dziennikarzy i podporządkowywaniu polskich mediów jednej partii. Czy w dziejach Unii Europejskiej jakikolwiek rząd unijnego kraju podjął kiedyś tak daleko idące ingerencje w wolność mediów jak w Polsce?
FU: Na Węgrzech mamy podobne problemy. Ale przecież Unia Europejska jest wspólnotą wartości. Składają się na nie też prawa człowieka. To, że te prawa podstawowe są deptane, że dziennikarze nie mogą niezależnie pracować, że się ich zwalnia z pracy, niszczy materialną sferę egzystencji - to rzeczywiście jest coś zupełnie nowego. Nie możemy nie reagować na to, co dzieje się oficjalnie ze strony rządu. Musimy się przed tym bronić, okazywać solidarność z koleżankami i kolegami. I tą rezolucją przynajmniej podjęliśmy próbę takiego działania.
DW: Jedna z kwestii, na którą DJV wskazuje w rezolucji, jest również przedmiotem sporu w Niemczech – to media państwowe. W Niemczech brzmi to jak obelga pod adresem telewizji publicznych ZDF i ARD i tak jest odbierane. W przypadku Polski w rezolucji czytamy, że „polityka PiS prowadzi do ponownego przekształcenia dawniej niezależnych mediów publicznych w media państwowe”. Co konkretnie niepokoi DJV w tych przekształceniach w media państwowe?
FU: W Niemczech ta dyskusja jest zatruta, ponieważ pojęcie „media państwowe” jest nadużywane. W Niemczech mamy jeszcze niezależne media publiczne. Sam jestem związany jako niezależny dziennikarz z rozgłośnią publiczną i jeszcze się nie zdarzyło, żeby ktokolwiek z rządu u mnie interweniował i mi mówił, co mam pisać czy mówić, a czego nie. Zajmuję się w dużej mierze kwestiami korupcji, więc już wielu osobom mocno nadepnąłem na odcisk. Bez konsekwencji. Mogę dalej wykonywać swoją pracę. Funkcja kontrolna mediów, niezależna informacja i niezależny przekaz oraz możliwość przeprowadzania dziennikarskiego śledztwa – to wszystko jest niemożliwe, jeśli media są sterowane przez państwo. I to obecnie dzieje się w Polsce. Dziennikarze są zwalniani z pracy i nie mają możliwości tworzenia opinii publicznej dla wymiany krytycznych poglądów. I to jest jednoznaczne naruszenie podstawowej zasady wolności mediów.
DW: W rezolucji DJV krytykuje presję ekonomiczną wywieraną przez rząd PiS na polskie media poprzez wydany przedsiębiorstwom państwowym zakaz umieszczania w nich ogłoszeń i reklam. Jak Pan nazwałby takie działania?
FU: To są ograniczenia antydemokratyczne. Znałem takie odgórne dyrektywy dotychczas tylko z Turcji. To, że dzieje się to też w Polsce, jest poważnym problemem w tworzeniu opinii publicznej. Bo przecież w końcu trzeba informować o podjętych decyzjach, ale trzeba też mieć możliwość ich krytycznej oceny. I wreszcie musi się wywiązać dyskusja o tym w społeczeństwie. Jeśli ten dyskurs nie jest możliwy, bo faworyzowane przez państwo media nie są zainteresowane krytycznym dyskursem, to nie przyczynia się to do rozwoju społeczeństwa. Efektem jest umacnianie się pewnych struktur i to już zmierza w kierunku dyktatury. Jestem Niemcem. W latach 30-tych XX wieku doświadczyliśmy tego. Uważam, że nie wolno dopuścić, aby powtórzyło się to gdziekolwiek na świecie, a na pewno nie w takiej wspólnocie wartości jaką jest Unia Europejska.
DW: Węgry wycofały się z wielu planów związanych z przekształcaniem mediów…
FU: Unia Europejska jest wspólnotą wartości, a nie koncertem życzeń. Nie można powiedzieć: bierzemy to, a tego nie. Nie można sięgać po dotacje na projekty z funduszy strukturalnych i kwitować innych spraw brakiem zainteresowania. Musi być osiągnięty podstawowy, wyraźny konsens co do tego, czego wszyscy chcemy w UE, bo cała konstrukcja przestanie funkcjonować.
DW: W rezolucji DJV domaga się od Komisji Europejskiej, aby odpowiednimi politycznymi narzędziami przeciwdziałała takiemu rozwojowi. Ale jakie narzędzia KE mogłaby skutecznie zastosować w obronie wolności mediów?
FU: Oczywiście, że można by przykręcić śrubę środkami prawnymi. Ale ja jestem wielkim zwolennikiem dyplomacji z kontrowersyjnymi dyskusjami. A to znaczy, że włączam w tę dyskusję organizacje pozarządowe, takie jak DJV czy inne europejskie i międzynarodowe zrzeszenia dziennikarzy. I teraz chodzi o to, aby podczas wszystkich rozmów i spotkań na poziomie dyplomatycznym żądać przestrzegania praw podstawowych. Politycy i administracja nie powinni tych kwestii ignorować, lecz zadbać, aby znalazły się na porządku dziennym. I nie tracimy nadziei, że w Polsce i na Węgrzech istnieje możliwość zmiany myślenia wśród decydentów.
DW: W ostatnim zdaniu rezolucji DJV apeluje do władz wymienionych państw, a jest ich więcej niż tylko Polska i Węgry, o „nie tylko respektowanie wolności prasy, radia i telewizji, ale także o aktywne zaangażowanie się na rzecz niezależności i różnorodności mediów”. Dlaczego tak mocno się to podkreśla?
FU: Bo dzięki temu możliwy jest szeroki, publiczny dyskurs. W demokracji decyduje większość i dlatego potrzebne są niezależne informacje, niezależna kwalifikacja, co wiąże się z wyrażaniem opinii. I wreszcie konieczny jest pluralizm opinii. Jeśli próbuje się go ograniczyć, to znajdziemy się na krawędzi dyktatury. A tego przecież nie chcemy w Unii Europejskiej i dlatego będziemy się przed tym dalej bronić.
Rozmawiała Barbara Cöllen
*DJV- Deutscher Journalistenverband (Niemiecki Związek Dziennikarzy) - największa organizacja zawodowa dziennikarzy w Niemczech i Europie. Liczy ok. 34 tys. członków. DJV wydaje miesięcznik "Journalist". Na kongresie w Würzburgu przewodniczącym DJV został ponownie Frank Überall.