Niemieccy politycy o uchodźcach: "Zadanie na pokolenia”
24 sierpnia 2015Zniecierpliwiony jest także szef Komisji Europejskiej. „Potrzebujemy silnego europejskiego zaangażowania i to natychmiast” – powiedział Jean-Claude Juncker w niedzielnym weekendowym wydaniu gazety "Die Wel" – „Welt am Sonntag”. Jak zaznaczył, żadne z państw członkowskich UE nie jest w stanie samodzielnie rozwiązać problemu imigracji. Jak stwierdził Juncker, Europa ma najwyższe standardy azylowe na świecie. „Mamy to zapisane w naszych przepisach i traktatach. Jednak martwię się, że jest to coraz mniej obecne w naszych sercach” – skonstatował Juncker. Dodał, że tyrady nienawiści i nierozważne wystąpienia naraziły na niebezpieczeństwo wolność przemieszczania się w obrębie strefy Schengen.
Wicekanclerz Sigmar Gabriel oraz szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier (obaj SPD) przedłożyli propozycję jednolitej polityki azylowej w UE. Na łamach „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung” stwierdzili oni, że „Europa stoi przed zadaniem na pokolenia, ale jej dotychczasowa reakcja nijak ma się do oczekiwań w stosunku do samej siebie”.
Kwoty uchodźców dla wszystkich państw UE
Zdaniem obu polityków niezbędny jest sprawiedliwy podział uchodźców. „Sytuacja jak ta dzisiaj, kiedy tylko nieliczne państwa członkowskie UE ponoszą całą odpowiedzialność, jest nie do utrzymania, podobnie jak system, według którego największe obciążenia ponoszą kraje znajdujące się na granicach zewnętrznych Unii”. Sigmar Gabriel oraz Frank -Walter Steinmeier sformułowali 10-punktowy plan postępowania. W myśl tego planu potrzebne są wiążące, obiektywne oraz zrozumiałe kryteria dotyczące kwot przyjęć dla wszystkich państw członkowskich z jednoczesnym uwzględnieniem ich możliwości.
Jednak podział obciążeń między 28 państw członkowskich UE budzi kontrowersje. Nie udało się dotąd na zasadzie dobrowolności porozumieć w kwestii rozlokowania 60 tys. uchodźców w nadchodzących dwóch latach. Od dłuższego czasu planowany jest na połowę listopada 2015 specjalny szczyt szefów rządów państw Unii dotyczący problemu migracji.
Niemiecki minister ds. współpracy gospodarczej i rozwoju Gerd Mueller uskarżał się w sobotę (22.08) na „nieznośne niezdecydowanie UE”. Domaga się on od Brukseli natychmiastowego programu finansowego w wysokości 10 mld euro, który pozwoliłby utworzyć m.in. punkty przyjęć uchodźców na zewnętrznych granicach Unii.
KE odpiera zarzuty
Komisja Europejska odparła zarzut bezczynności, tłumacząc, że propozycja niemieckiego ministra jest dyskutowana już od kilku tygodni. Pozostają jednak nadal nierozstrzygnięte pewne kwestie techniczne i prawne.
UE oraz państwa członkowskie przekazały dotąd 3,7 mld euro na ofiary wojny domowej w Syrii. Jak poinformowała w rozmowie z agencją prasową DPA rzeczniczka KE, komisja przedstawiła już w maju 2015 program migracji. – Możemy odnieść sukces tylko wtedy, kiedy pracujemy razem, a nie przeciwko sobie – stwierdziła rzeczniczka.
Wiceprzewodniczący KE Frans Timmermans wybiera się za tydzień z komisarzem ds. migracji i spraw wewnętrznych, Dimitrisem Avramopoulosem, do Calais, gdzie uchodźcy stale próbują dostać się do tunelu kolejowego prowadzącego do Wielkiej Brytanii.
Niemcy za jednakowymi standardami
W opinii niemieckiego ministra ds. współpracy gospodarczej i rozwoju Gerda Muellera eurokomisja musi zadbać o wprowadzenie jednakowych standardów w traktowaniu uchodźców w całej Unii. Zdaniem polityka „Niemcy posiadają rozsądne i humanitarne standardy. Zarówno w przypadku ośrodków pobytu, także opieki medycznej czy kieszonkowego”. – Wiele innych krajów posiada jednak zbyt niskie standardy. Humanitarne warunki mieszkaniowe muszą być zapewnione we wszystkich krajach Unii, nie tylko w Niemczech – powiedział minister.
Również Sigmar Gabriel oraz Frank-Walter Steinmeier domagają się w przedstawionym przez siebie dokumencie stworzenia w całej Europie humanitarnych warunków do przyjmowania uchodźców. Uchodźcy, którzy otrzymaliby azyl w jednym z państw członkowskich Unii, mieliby prawo do zachowania swojego statusu w całej UE. Osoby, które nie otrzymają azylu, musiałyby wrócić do swojego kraju.
AFP,DPA,KNA, Reuter / Alexandra Jarecka