Niemieccy politycy: respektować w UE wolność prasy
10 lipca 2020„Paranoja w obozie rządzącej w Polsce partii PiS prowadzi do dobrze znanych reakcji: antyniemieckie tyrady mają chronić jednego z jej polityków przed możliwą porażką wyborczą” - powiedział agencji Reuters były wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, a obecnie poseł do Bundestagu Alexander Graf Lambsdorff (FDP).
Wezwanie w środę do MSZ w Warszawie chargé d’affaires ambasady Niemiec miało tylko jeden cel – uwiarygodnienie społeczeństwu fałszywych doniesień o rzekomym niemieckim wpływie na niedzielne wybory - argumentował Lambsdorff.
Niemieckie ministerstwo spraw zagranicznych potwierdziło wezwanie dyplomaty, ale odmówiło komentarza. Rząd federalny natomiast podkreślił znaczenie wolności prasy.
„Irytuje mnie rozwój sytuacji”
Także ekspertka partii Zielonych ds. polityki europejskiej Franziska Brantner krytycznie oceniła wysuwane przez PiS zarzuty interwencji niemieckiej prasy w politykę wewnętrzną Polski.
„W Niemczech, tak jak w całej Unii Europejskiej, czyli także w Polsce, obowiązuje wolność prasy. Te europejskie prawa podstawowe powinni respektować wszyscy członkowie UE” - powiedziała agencji Reuters. Jak dodała, to ważne, jeżeli media informują o prześladowaniu mniejszości w Polsce, o kontrowersyjnej reformie sądownictwa, „a tym samym o ograniczaniu praw podstawowych UE”.
Rzecznik frakcji chadeków w Bundestagu ds. polityki europejskiej Florian Hahn (CSU) zareagował bardziej powściągliwie na zadrażnienia wywołane rzekomym „niemieckim atakiem w wyborach”. „Irytuje mnie rozwój sytuacji” - stwierdził zwięźle. Skomentowania sprawy Hahn odmówił.
Podczas wystąpień na wiecach wyborczych prezydent Andrzej Duda zarzucił niedawno niemieckim mediom rzekome prowadzenie skierowanej przeciwko niemu „bezpardonowej, brudnej kampanii”. Oskarżył o nią m.in. polskiego korespondenta „Die Welt” Philippa Fritza. Mówił też o „niemieckim ataku w wyborach”.
Zarzuty te powtórzył wczoraj w wieczornym wywiadzie w Radiu Maryja prezes PiS Jarosław Kaczyński mówiąc, że „siły zewnętrzne uzurpują sobie prawo decydowania, kto będzie u nas rządził”. Jak dodał, w ostatnich dniach „miała miejsce niezwykle brutalna i bardzo daleko idąca interwencja ze strony prasy. Nie ukrywajmy tego. Niemieckiej po prostu”.
Niebezpieczne podżeganie
Polityk FDP Lambsdorff zarzucił polskiej telewizji publicznej TVP i partii PiS narażanie dziennikarzy na niebezpieczeństwo. Wystarczająco zły jest już podżegający sposób, w jaki TVP informowała o wezwaniu do MSZ niemieckiego dyplomaty, ale to, że telewizja publicznie napiętnowała niemieckich dziennikarzy za ich pracę, do tego pokazując ich twarze, „uwidacznia, jak w międzyczasie poważnie jest uszkodzona demokracja u naszego sąsiada”.
Lambsdorff ostrzegł przed atakami na dziennikarzy. „Droga od werbalnych ataków fanatyków do aktów fizycznej przemocy, jest krótka”. I właśnie to ryzykują rząd PiS i kierownictwo TVP.
(Reuters/stas)