Niemieccy talibowie
3 lipca 2012Niemieckie służby specjalne szacują liczbę pochodzących z Niemiec dżihadystów na co najmniej 235. Są to "osoby mające związek z Niemcami oraz islamsko-terrorystycznym podziemiem", które co najmniej próbowały przejść paramilitarne przeszkolenie w obozach dla terrorystów. W przypadku połowy z nich istnieją konkretne wskazówki, że takie szkolenie ukończyły lub wzięły udział w akcjach bojowych. Około stu osób wróciło do Niemiec, dziesięć odsiaduje wyroki w więzieniach.
Służby specjalne i policja są poważnie zaniepokojone tym zjawiskiem. - Takie osoby, jeśli wracają do kraju, stanowią poważne zagrożenie - mówi rzeczniczka Urzędu Ochrony Konstytucji. Tak było w przypadku tzw. grupy z Sauerlandu. Jej członkowie przeszli szkolenie w Pakistanie, a po powrocie do Niemiec przygotowywali zamach na amerykańskie bazy wojskowe w RFN. Służbom specjalnym udało się ich aresztować w 2007 roku. - Dodatkowym czynnikiem ryzyka jest to, że osoby takie cieszą się świetną reputacją w środowisku islamistów - wyjaśnia rzecznika. - To może prowadzić do radykalizacji kolejnych islamistów, którzy przedtem nie byli skłonni sięgać po przemoc.
Niebezpieczne przechwałki
Na przykład pochodzący z Bonn bracia Mounir i Yassin Ch. regularnie zamieszczają w internecie propagandowe filmiki z graniczącej z Afganistanem pakistańskiej prowincji Waziristan. Ostatnio Yassin Ch. nawoływał w jednym z nich do zamordowania nieprzychylnych islamistom niemieckich dziennikarzy oraz działaczy antyislamskiej partii "Pro NRW". Tego typu przesłania, utrzymane w teatralnej manierze i chełpliwej pozie, mogą się wydawać śmieszne. Jednak potrafią osiągnąć zamierzony cel. W marcu 2011 roku zamachowiec Adrid U. zamordował na lotnisku we Frankfurcie nad Menem dwóch amerykańskich żołnierzy i ciężko ranił dwóch innych. Jak ustalili śledczy Adrid U. zradykalizował się oglądając tego typu przesłania w internecie. Jeszcze w drodze na lotnisko słuchał pieśni bojowej w wykonaniu Mounira Ch. - Al Kaidzie i jej sprzymierzeńcom udało się stworzyć własny gatunek filmów propagandowych - mówi Asiem El Difraoui, autor pracy badawczej na ten temat. Autorzy tego typu filmów przedstawiają romantyczny obraz życia w obozach treningowych, uwypuklają cierpienia muzułmańskich cywilów i gloryfikują islamskich "męczenników". - Norwescy naukowcy przebadali profile setek sympatyków dżihadu. Stwierdzili, że każdy z nich intensywnie korzystał z internetu i był pod mocnym wpływem tych filmów" - wyjaśnia El Difraoui.
Werbują młodych
Werbunek młodych dżihadystów w Niemczech odbywa się na różne sposoby. - Mamy do czynienia z młodzieżą, która radykalizuje się nagle odkrywając wzory do naśladowania. Przemawia do nich kult męskości i przemocy - wyjaśnia Claudia Dantschke, która z ramienia berlińskiego "Centrum Kultury Demokratycznej" doradza rodzinom dżihadystów. Islamiści posługują się przy tym metodami pracowników socjalnych. Podchodzą na ulicach do młodych bezrobotnych i próbują przekonać ich do ultrakonserwatywnej wykładni islamu. - Ich celem są młodzi ludzie, którzy wprawdzie z domu są muzułmanami, ale nie praktykują i są często uzależnieni od narkotyków, nie mają wykształcenia i dopuszczają się drobnych przestępstw - tłumaczy. Grupa islamistów zastępuje im rodzinę, traktuje ich z uwagą i szacunkiem.
Głównym celem niemieckich dżihadystów jest Waziristan. Niemieckie służby specjalne badają obecnie na ile "atrakcyjna" pod tym względem jest Somalia. Ten pogrążony w chaosie region Afryki nabiera coraz większego znaczenia jako baza islamistów. Przykładem na to jest pochodzący z Niemiec Emrah Edrogan, który przyłączył się do somalijskiej bojówki Al-Szahab. Aresztowany w czerwcu 2011 roku w Tanzanii i deportowany do Niemiec, czeka w więzieniu na proces.
Dennis Stute / Bartosz Dudek
red. odp. Iwona D. Metzner