Prasa: Decyzje ws. UE ma podejmować Bruksela a nie Walonia
24 października 2016Berlińska „Tageszeitung” twierdzi, że „Wokół umowy CETA rozgorzała walka o władzę. Do sporów włączył się także niemiecki komisarz Guenther Oettinger twierdząc, że wszystkiemu winne są kraje członkowskie, które same chciały zawładnąć tym tematem. Twierdzi on, że absurdem jest to, iż ministrowie poszczególnych państw członkowskich UE jeżdżą do Kanady na negocjacje. Sam minister gospodarki Niemiec Sigmar Gabriel był w połowie września w Kanadzie, by przeforsować poprawki w umowie. Z kolei Gabriel zarzucił Komisji Europejskiej nieudolność, mówiąc, że to ignorancja niektórych przedstawicieli Komisji Europejskiej w kwestii pytań i zastrzeżeń zgłaszanych przez ludzi, utrudnia zawarcie umowy. Wokół umowy CETA rozgorzała walka o władzę, która wykracza poza Walonię”.
„Stuttgarter Zeitung” pisze: „Patrząc wstecz błędem było, że Komisja Europejska w ogóle przyznała narodowym parlamentom prawo do współdecydowania. Teraz trzeba wyciągnąć z tego konsekwencje. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej bada obecnie na podstawie umowy o wolnym handlu z Singapurem, czy parlamenty państw członkowskich UE mają mieć w tej sprawie prawo głosu czy też nie. Jak tylko zapadnie decyzja, trzeba będzie zadbać o to, żeby taki cyrk jak z Walonią już się nie powtórzył. Oznacza to, że jeżeli polityka handlowa leży w gestii UE to negocjacje w tej sprawie prowadzi Komisja Europejska a państwa członkowskie i Parlament Europejski muszą to zaakceptować”.
„Frankfurter Allgemeine Zeitung” uważa: „Nawet jeżeli uda się podpisać umowę o wolnym handlu z Kanadą reputacja Unii Europejskiej jako niezawodnego partnera handlowego jest nieodwracalnie nadszarpnięta przez wysuwane, długo po zakończeniu samych negocjacji, także przez niemiecką stronę, ciągłe żądania wprowadzania poprawek. Kto odmówiłby w takim przypadku racji Brytyjczykom, którzy znów chcą wziąć politykę handlową we własne ręce?”
„Biedna Europa!” ubolewa „Maerkische Allgemeine” z Poczdamu, wyjaśniając przyczyny tego lamentu: „W parzyste dni zarzuca się Unii Europejskiej, że jest bardzo oddalona od swoich obywateli i bez mrugnięcia okiem podejmuje uchwały ponad ich głowami. W nieparzyste dni twierdzi się natomiast, że w Europie zbyt wiele instytucji uczestniczy w podejmowaniu decyzji. Czyli jak to wreszcie jest? I dlaczego Europa w polityce handlowej w ogóle jest tak defensywna? Ujednolicony rynek wewnętrzny, z ustalonymi wspólnie regułami dla 500 mln ludzi stworzył warunki dla rozwoju niebywałego jak dotąd dobrobytu. Wiele przemawia za tym, żeby kwestie rynku wewnętrznego i handlu raz na zawsze przekazać w ręce Unii Europejskiej. Wtedy decyzje podejmować będzie Bruksela a nie Walonia”.
opr.: Małgorzata Matzke