Niemiecka prasa: „Ja, Lewy”
11 października 2017„Dentyści bramkarzami (dr. Peter Kunter), ortopedzy obrońcami z ksywą «aptekarz» (Jupp Kapellmann), metalurdzy w ataku (Ali Daei) – gwiazda piłki nożnej z akademickim tytułem zawsze była w Bundeslidze rzadkim zjawiskiem. Wykształcenie wymaga bowiem czasu i niewiele się przydaje na boisku” – pisze „Frankfurter Allgemeine Zeitung” w felietonie „Badanie sławy. Lewandowski o sobie samym”.
„Po dziesięcioletnich studiach przerywanych treningami – Oliver Bierhoff miał studiować zaocznie przez 26 semestrów ekonomikę przedsiębiorstw – Robert Lewandowski obronił licencjat. W poniedziałek, w warszawskiej Wyższej Szkole Edukacji w Sporcie 29-latek zdał egzamin z wychowania fizycznego. Dostał podobno najwyższe oceny. Wysokiej jakości praca kapitana polskiej reprezentacji traktuje o Robercie Lewandowskim. Nosi tytuł „RL9. Droga do sławy”, jest przypuszczalnie obiektywna, z odpowiednią mieszanką bliskości i dystansu, według jego nauczycieli napisana wzorowo, tak jak przebiega kariera autora. Bez czytania polecamy ten tekst handlowcom Frankfurckich Targów Książki” – kwituje FAZ.
„Mocny egzamin. Jak gwiazda Bayernu doszła do akademickich honorów"
Pod takim tytułem o licencjackim egzaminie Lewandowskiego pisze na pierwszej stronie „Sueddeutsche Zeitung”. Monachijski dziennik stwierdza, że nieczęsto się zdarza, by akademiccy dygnitarze warszawskiej uczelni sportowej WSEWS pojawiali się na egzaminie w koszulkach piłkarskich. „Zazwyczaj decydują się na ciemne aksamitne birety i peleryny. Rektor Jacek Dembiński nosi czerwień”. Tym razem jednak atmosfera była luźna, w końcu dzień wcześniej polska jedenastka zakwalifikowała się na mundial w Rosji, pokonując Czarnogórę 4:2. Lewandowski był w garniturze. Biało-czerwone koszulki egzaminatorów „naprawdę nie miały nic wspólnego z barwami klubowymi znanego monachijskiego klubu sportowego”.
SZ informuje, że Lewandowski otrzymał trzy piątki i skończył studia z wyróżnieniem. „Nikt nie daje sportowcom dyplomów pod stołem. Nasi studenci ciężko na nie pracują” – cytuje gazeta recenzenta pracy, prof. WSEWS Marka Rybińskiego. Na marginesie przypomina, że studia licencjackie i magisterskie zostały wprowadzone w ramach reformy bolońskiej, jednak krytycy, tak jak profesor uniwersytetu w Hamburgu Dieter Lenzen nazwali tę reformę „wypadkiem z ucieczką kierowcy”.
Inny naukowiec, Sabrina Lucke z wydziału zarządzania sportem TU w Monachium jeszcze nigdy nie musiała oceniać pracy znanego sportowca. Jest jednak zdania, że student może się posłużyć swoją biografią. „W końcu wszystko zależy od metodyki. Bolonia czy nie, każda uczelnia kieruje się swoimi regułami. «Ach, tak mają się sprawy?»" - komentuje SZ. „Nie dziwi więc, że nawet elitarny Uniwersytet Harvarda od pewnego stopnia popularności tylko rzuca honorowymi tytułami nadając je tym, którzy przerwali studia (jak Mark Zuckerberg) albo ich w ogóle nie podjęli (jak Steven Spielberg). (…) Czasami to uczelnia stroi się w ludzi, tak jak robią to zazwyczaj ludzie z tytułami. A Robert Lewandowski bardzo się wysilił – w meczu z Czarnogórą” – konstatuje SZ.
Opr. Elżbieta Stasik