Jeśli Francja się rozpadnie, Europa będzie osamotniona
5 grudnia 2018Zdaniem „Mannheimer Morgen":
„W obliczu częściowo brutalnych protestów i grożącej dalszej eskalacji prezydent musiał najpierw pójść na ustępstwa. Przy tym wcale nie jest pewne, że zapowiedziane wczoraj przez premiera Édouarda Philippe zawieszenie planowanych podwyżek podatków, wystarczy, by uspokoić nastroje. Oferta rządu jest spóźnionym przyznaniem, że prezydent nie może rządzić nad głowami swojego narodu”.
„Darmstaedter Echo" pisze o spektakularnym upadku Macrona:
„Ludzie, którzy wkładają żółte kamizelki, mówią, że bez przemocy nie ma się posłuchu. Zdanie to uwidacznia wymiar porażki Emmanuela Macrona. Rzadko jakiś polityk przeżył taki upadek od supergwiazdy do chłopca do bicia. Nie zmieni tego też wycofanie się z podwyżki podatków. Wręcz przeciwnie: nic nie zostało wyjaśnione. Jeżeli Francja rozleci się od środka, Europa będzie osamotniona. Można mieć tylko nadzieję, że Macron wróci jeszcze do normy. I czegoś się nauczy: jednak nie jest aż tak przestarzały pomysł silnych ludowych partii, które dzięki głębokiemu zakorzenieniu w społeczeństwie, także w razie trudnych tematów są w stanie znaleźć argumenty albo załagodzić konflikt”.
Według „Reultinger General-Anzeiger" Macron przechodzi właśnie najgroźniejszy kryzys polityczny swojej kadencji:
„Mści się teraz, że większość Francuzów nie wybrała beniaminka dlatego, że przekonał ich swoją polityką (reform). Większość głosowała na niego, bo w porównaniu z kandydatką Frontu Narodowego Marine LePen lub przedstawicielem lewicy Jean-Lucem Melanchonem uznała go za mniejsze zło. Teraz Macron to boleśnie odczuwa. Do tego dochodzi przepaść kulturowa między szykownym absolwentem elitarnej uczelni ENA a przeciętnym Francuzem, dla którego bagietka stała się zbyt droga. Ponadto opór należy do kultury politycznej tego kraju”.
Prezydent pokona kryzys albo poniesie porażkę, innego wyjścia nie ma - uważa „Stuttgarter Zeitung”:
„Protesty wskazują Emmanuelowi Macronowi drogę polityczną. Stoi przed nim herkulesowe zadanie a problemy są znane od dziesięcioleci. Już sloganem kampanii wyborczej Jacquesa Chiraca 20 lat temu było przezwyciężenie nierówności społecznych we Francji. Stało się jednak potem niewiele, w toku globalizacji siły roboczej nożyce rozwarły się jeszcze bardziej. Macron musi to zmienić, musi lepiej wyjaśnić ludziom swoje pomysły reform i pamiętać o konieczności wyrównania przepaści społecznej. W przeciwnym razie grozi mu porażka”.