Prasa o „hamulcu bezpieczeństwa”: „Kiepskie wykonanie”
22 kwietnia 2021„Sueddeutsche Zeitung" stwierdza, że „nowa ustawa o ochronie przed infekcjami powstała w oparciu o postanowienia nieudanej, nocnej narady przedstawicieli władz federalnych i landowych. Walką z pandemią powinien kierować rząd, jednolicie, zgodnie z przepisami, jasno i konsekwentnie. Poza wezwaniem do jednolitych działań, obowiązujących w tej samej formie na terenie całego kraju, niewiele się w niej znalazło. Zakaz opuszczania domów nocą oznacza na przykład brutalny zamach na prawa i swobody obywateli i jest dość ważnych powodów, aby go odrzucić w całości. Jeżeli jednak władze federalne zdecydują się na takie rozwiązanie, atak powinien być skuteczny. Zgoda na spacerowanie do północy tylko utrudnia życie tym wszystkim, którzy chcą zjeść późną kolację z przyjaciółmi, nie zważając na związane z tym ryzyko. Naszym prawdziwym wrogiem jest koronawirus. Nie jest on nie do pokonania, ale nawet najbardziej drastyczne ograniczenia nie wystarczą same w sobie, by go pokonać. Do tego potrzebna jest wola współdziałania ze strony wszystkich obywateli, ale wielu z nich już brakuje sił, co nie wróży nic dobrego”.
W regionalnym dzienniku „Suedwest-Presse” z Ulm czytamy: „Zakaz wychodzenia z domów nocą nie zasługuje na swoją groźnie brzmiącą nazwę i wskutek utrzymujących się wątpliwości natury prawnej powinien zostać odrzucony. A dopuszczenie do utrzymania zajęć w szkołach przy tygodniowym wskaźniku nowych zakażeń na poziomie 165 oznacza wzmożone ryzyko dla uczniów, ich rodziców i nauczycieli i przy całym szacunku dla oświaty i wychowania zakrawa po prostu na skandal. Obowiązująca do końca czerwca ustawa i zawarty w niej hamulec bezpieczeństwa nie przyczynią się w decydujący sposób do opanowania pandemii koronawirusa. Jeżeli uzyskamy znaczące postępy w walce z nią, będzie to przede wszystkim zasługą postępów w akcji masowych szczepień. Oraz zasługą pogody”.
Zdaniem norymberskiej gazety „Nuernberger Zeitung” twardy lockdown był potrzebny już od dawna, żeby wyhamować pandemię i można go było wprowadzić, ale „tę szansę lekkomyślnie zaprzepaszczono. Zmiana ustawy o ochronie przed infekcjami jest sama w sobie swoistym hamulcem bezpieczeństwa, za który pociągnięto po nieudanej naradzie władz federalnych i landowych w marcu. Pozytywną stroną nowej ustawy jest ujednolicenie metod walki z pandemią w skali całego kraju. Mimo to wprowadzony na jej podstawie hamulec bezpieczeństwa oznacza przede wszystkim dodatkowe obciążenia dla obywateli, a jego skuteczność jest niepewna”.
Z kolei „Reutlinger General-Anzeiger” stwierdza: „Głównym kryterium sięgnięcia po hamulec bezpieczeństwa jest w dalszym ciągu dość dowolnie ustalany wskaźnik nowych zakażeń. O wiele ważniejsze byłoby jednak zwrócenie większej uwagi na liczbę osób chorych na COVID-19, przebywających na oddziałach intensywnej opieki w szpitalach i podłączonych do respiratorów. Teraz od godziny 22:00 nie możemy przebywać na ulicy, a uprawiający jogging mogą biegać do północy i na tym koniec, bo ryzyko zarażenia się koronawirusem jest podobno największe od północy do piątej rano. Nikt nie jest tego w stanie zrozumieć i takie decyzje tylko zwiększają niezadowolenie obywateli. Już teraz zapowiedziano zaskarżenie nowej ustawy o ochronie przed infekcjami do Federalnego Trybunału Konstytucyjnego. Skarżącym chodzi przede wszystkim o dalsze ograniczenie wolności obywatelskich. Zawarte w ustawie przepisy są niewłaściwie argumentowane, a wielu ekspertów już od roku twierdzi, że nasza strategia walki z pandemią jest oparta na błędnych założeniach”.
„Pforzheimer Zeitung” pisze: „Jeśli bliżej przyjrzymy się konstrukcji tego hamulca bezpieczeństwa, bez trudu zauważymy jej niedostatki. Sam zamiar był dobry, ale wykonanie jest kiepskie. Jego największą wadą konstrukcyjną jest to, że oparto go tylko na tygodniowym wskaźniku nowych zakażeń. Nie uwzględniono za to ani liczby zgonów, ani liczby osób już zaszczepionych. Nawiasem mówiąc, na ich temat w tekście ustawy nie znajdziemy ani słowa. W sumie ów hamulec nie ma wystarczającej siły do wyhamowania trzeciej fali pandemii. Niektóre postanowienia tej ustawy są wręcz niezrozumiałe. Zaufanie wielu obywateli do polityki rządu w koronakryzysie spadło do zera. Możemy teraz mieć tylko nadzieję, że stale rosnąca liczba osób już zaszczepionych osłabi to niepokojące zjawisko. Sam hamulec bezpieczeństwa w jego obecnej formie do tego się bowiem nie nadaje”.