Niemiecka prasa: mur berliński pomnikiem moralnego bankructwa NRD
13 sierpnia 2011Dziennik Frankfurter Allgemeine Zeitung zauważa, że budując mur „segment po segmencie, wieża po wieży, wschodnioniemieccy komuniści zbudowali sobie długi na 1378 kilomentrów pomnik moralnego, politycznego i gospodarczego bankructwa. Od Bałtyku po Vogtland stworzyć musieli strefę śmierci, aby zapobiec ucieczce obywateli z państwa, które rzekomo miało być przedsionkiem komunistycznego raju. Ponieważ ludzie masowo uciekali od socjalizmu z niemiecką twarzą, nie było innego wyboru jak zdemaskowanie samych siebie i tego, czym był socjalizm – więzieniem narodu”.
Pół wieku później – zauważa komentator – mur to już tylko historia. Zniknął także „mur w głowach”. „Dla pokolenia Facebooka nie ma znaczenia, czy ktoś pochodzi z Lipska, czy z Lubeki. Wewnętrzna jedność przestała być tematem dyskusji. Niestety tak samo jak rozkaz strzelania i ofiary muru (…). Ocalałe fragmenty muru w Berlinie i resztki dawnych umocnień granicznych należą do najbardziej przerażających, ale i najbardziej zaszczytnych świadectw niemieckiej historii. Z tych ruin zmartwychwstała wolność” (aluzja do pierwszych słów hymnu NRD „Zmartwychwstali z ruin” przyp. red.).
Wnioski z historii
W innym komentarzu Frankfurter Allgemeine Zeitung analizuje ile zmieniło się w Europie w ciągu 50 lat po wzniesieniu muru berlińskiego. W tym kontekście gazeta z uznaniem pisze o wkładzie Polaków w przezwyciężenie podziału Europy, którego symbolem był właśnie mur berliński.
„W przezwyciężeniu tego podziału miało swój udział wielu odważnych ludzi, w tym pewien polski przywódca robotniczy, który powalił na kolana komunistyczny reżim. W Europie Środkowej i Wschodniej wielu ludzi czuło się zachęconych i uskrzydlonych obietnicą ojców Europy, że jej integracja nie może ograniczyć się tylko do Zachodu. Wolność przemieszczania się i codzienne doświadczenie przekraczania granic, udowadniają, że nie była to obietnica bez pokrycia”.
Komentator nawiązuje też do najnowszego kryzysu w państwach strefy euro.
„Wszystko jedno na co zdecydują się Europejczycy – powinni być świadomi wielkiego dobra wolności, który jest dziś ich udziałem. Wielu dostało je w prezencie, inni musieli się o nie starać, wystawiając się na wielkie niebezpieczeństwo. W rocznicę wzniesienia muru berlińskiego Niemcy muszą sobie przypomnieć o swojej wielkiej odpowiedzialności za Europę”.
Podobne wnioski wyciąga też komentator dziennika General-Anzeiger z Bonn: „Niemieckie doświadczenie uczy, że opłaca się wierzyć w niemożliwe. Dlatego Niemcy powinni być zawsze na czele tych, którzy angażują się na rzecz wolności i przeciwko niesprawiedliwości – na całym świecie”.
Dzisiejsze mury
Dziennik Braunschweiger Zeitung dziwi się z dzisiejszej perspektywy, z jaką brutalnością kierownictwo enerdowskiego państwa zabezpieczało propagowaną przez siebie ideologię. „Za tym kryło się zaślepienie i arogancja kliki politycznej, która swój pęd do utrzymania władzy tłumaczyła wolą narodu i z żenującym kołtuństwem biła sobie sama brawo na czele klasy robotniczej. Mur i ze śmiertelną perfekcją zabezpieczona granica nie istnieje – brak tolerancji i wrogość nie zniknęły i to nie tylko w Niemczech.
Dziennik Freie Presse z Chemnitz napomina, by nie zapomnieć, że dziś „tak bardzo wychwalane zniesienie granic ma także swoje granice. Bogata Unia Europejska otoczyła się wysokiem murem, by bronić się przed napływem ludzi z biedniejszych regionów świata jak Afryka, czy Azja. Kto dziś wspomina budowę muru (berlińskiego), ten powinien pamiętać, że poza Europą, pomimo wszystkich wolności, ciągle jeszcze istnieją wysokie mury graniczne”.
Bartosz Dudek
red. odp. Iwona D. Metzner