Prasa: nie powtarzać rosyjskiego błędu w relacjach z Chinami
6 sierpnia 2022"Ten kryzys jest dobrą okazją do refleksji nad przyszłymi relacjami Niemiec i Europy z Chinami" - pisze "Frankfurter Allgemeine Zeitung". "Europa nie powinna zamykać żadnego z istniejących kanałów dialogu, ale uparcie reprezentować swoje interesy. Musi być jednak również jasne, że na Chinach nie można już polegać we wszystkich sytuacjach, niezależnie od tego, co mówi Pekin. Nadmierne zależności powinny być ponownie rozważone i ograniczone. Jest jeszcze czas na naprawienie rosyjskiego błędu w relacjach z Chinami".
"Sueddeutsche Zeitung" ocenia: "Z jednej strony wizyta potężnej amerykańskiej polityk Nancy Pelosi na Tajwanie mogła być niepotrzebną prowokacją pod adresem komunistycznego przywództwa w Pekinie. Z drugiej strony, pozwalanie agresorowi na to, by decydował, co jest prowokacją, a co nie, nigdy nie jest rozsądną polityką. Podróż Pelosi znalazła wielkie poparcie obu skądinąd skłóconych partii politycznych w USA, wysyłając sygnał do Chin: nie próbujcie atakować Tajwanu. Chodziło o to, że USA nie zapomniały o swoich przyjaciołach na Pacyfiku tylko dlatego, że są zbyt zajęte kryzysem ukraińskim".
Komentatorka dziennika "Die Welt" porównuje groźby Putina z groźbami Chin pod adresem Tajwanu. Chiny ostrzegały przewodniczącą Izby Reprezentantów Nancy Pelosi, że igra z ogniem, decydując się na podróż na wyspę. "To, że i tak pojechała, to jedyna słuszna odpowiedź. Wobec Chin i każdego państwa autorytarnego. Wolność nie podlega negocjacjom. A jasne odpowiedzi są potrzebne także dlatego, że państwa te są przerażająco skuteczne w szerzeniu narracji swojej propagandy".
Reakcje Chin na wizytę amerykańskiej polityk na Tajwanie analizuje również prasa regionalna. Na przykład komentator "Straubinger Tagblatt/Landshuter Zeitung" (Bawaria) zauważa, że "agresywne ćwiczenia wojskowe Chin wokół Tajwanu budzą lęk przed eskalacją. Rosną obawy przed nową wojną i są one uzasadnione. Chiny bowiem uważają, że Tajwan jest ich 'integralną częścią'. Od dawna chcą przyłączyć wyspę do Republiki Ludowej, co szef państwa Xi Jinping zawsze podkreśla na każdym kroku. A najpóźniej od czasu krwawego stłumienia ruchu demokratycznego w Hongkongu nie ma wątpliwości, że chiński rząd jest gotów zastosować wszelkie środki, aby osiągnąć swoje cele i nie będzie stronił od przemocy i użycia broni. W obecnej sytuacji Zachód musi zachować zimną krew i nie zamykać żadnego z istniejących kanałów dialogu. Najlepszym wyjściem z kryzysu jest dyplomacja. W kontaktach z Chinami nawet najmniejsze nieporozumienia lub błędne decyzje mogą mieć fatalne skutki".
Dziennik "Stuttgarter Nachrichten" przypomina w tym kontekście o planowanej wizycie delegacji Bundestagu na Tajwanie. I ostrzega: "Nikomu nie pomogłoby, gdyby Chiny znalazły powód do rozpoczęcia inwazji, od dawna planowanej przez Biuro Polityczne. Co jest złego w przełożeniu przyjazdu delegacji na przyszły rok? Wtedy kwestia władzy w Pekinie będzie już rozstrzygnięta, kurz opadnie, a Komisja Praw Człowieka Bundestagu miałby szansę na wysłanie krystalicznie czystego sygnału na rzecz demokracji i praw człowieka. Samej sprawie i Tajwanowi to z pewnością pomogłoby bardziej".