Prasa: Nie wolno tolerować rosyjskich płatnych morderców
20 czerwca 2020Dziennik "Sueddeutsche Zeitung" zauważa, że "Zupełnie jawnie Rosja wykorzystuje morderstwa na zlecenie do demonstracji siły. Niejasne jest jednak, kto dokładnie się za tym kryje i - z drugiej strony - kto ma być celem takich działań karnych. Coraz częściej wychodzi na jaw, że rosyjski aparat bezpieczeństwa (a więc wojsko i tajne służby) chodzą własnymi drogami, co pozostawia ślady w Syrii, Libii, a nawet sięga Tiergarten (dzielnica Berlina, przyp. red.). Zapewne nie wszystko jest kontrolowane przez prezydenta Władimira Putina, ale jest tolerowane. Pomiędzy uprzejmą rozmową między naczelnikiem działu politycznego i ambasadorem, a wariantem z maczugą, istnieją różne stopnie eskalacji, po które niemiecki rząd powinien sięgnąć, jeśli nie chce się ośmieszyć i uczynić z Niemiec biotopu dla płatnych morderców. To co toleruje się względem Rosjan jutro mogą wykorzystać dla siebie Turcy czy Saudyjczycy".
Podobnie widzi to komentator dziennika "Die Welt": "Słusznie niemiecki minister spraw zagranicznych Heiko Maas mówi o »niezwykle poważnej sprawie« i w imieniu rządu zastrzega sobie podjęcie »kolejnych kroków«. W osobie Wadima K. po raz pierwszy w areszcie śledczym w Europie siedzi rosyjski państwowy morderca czeczeńskiego emigranta. Najpóźniej teraz Maas powinien wraz ze swoimi europejskimi kolegami wyjść w krytyce Kremla poza sprawę Changoszwilego. Powinni przetłumaczyć Moskwie, że Europa jest miejscem schronienia szczególnie dla ludzi, których Kreml chce zlikwidować bez sądu. Szanse na to są nikłe. Francja w osobie Emmanuela Macrona zmienia kurs na rozumiejących Putina. Przyjazny Kremlowi rząd w Wiedniu szybko zapomniał o morderstwie we Florisdorf. To stracona szansa. Co pozostaje - lepiej chronić zagrożonych emigrantów. Changoszwili przeżył w Gruzji dwa zamachy i także w Niemczech otrzymywał pogróżki. Gdyby miał ochronę policyjną, może by jeszcze żył".
O Rosji, choć w innym kontekście, pisze także prasa regionalna. Na przykład dziennik "Reutlinger General-Anzeiger" przypomina, że "zmiana rządu na Ukrainie wywołała nadzieje na pokój. Prezydent Zełenski obiecał swoim wyborcom pokojowe rozwiązanie konfliktu. Jednak rozejm jest nadal kruchy, a uzgodnione wycofanie oddziałów na wielu odcinkach frontu przebiega opornie. Jeśli Europa poluzuje sankcje, narazi na szwank dotychczasowe sukcesy. Europa znalazła się w ślepej uliczce. Sankcje nie są precyzyjne. Powinny one trafiać w tych, którzy łamią ustalenia i zawieszenie broni. Jednak do tego UE brakuje środków i sojuszników".