Niemiecka prasa o śmierci Genschera: polityczna legenda
2 kwietnia 2016"Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisze, że: "Już w pierwszych oficjalnych oświadczeniach po informacji o śmierci Hansa-Dietricha Genschera wyrażano się o nim z szacunkiem jako o mężu stanu, który wywarł znaczny wpływ na losy Niemiec. Szacunek mu się należy i odnosi się to nie tylko do jego dokonań jako polityka zajmującego się sprawami wewnętrznymi oraz przewodniczącego FDP, ale również, w jeszcze większym stopniu, jako szefa dyplomacji. Przez 18 lat, od 1974 do 1992 roku, Genscher sprawował urząd ministra spraw zagranicznych. Najpierw w rządzie kanclerza Schmidta, a później Kohla. Jego kadencja była wyjątkowo długa, a wydarzenia, które zaszły w tym czasie, miały bezprzykładną wagę historyczną. Pod jej koniec doszło do epokowej transformacji politycznej w Europie, ponownego zjednoczenia Niemiec, przezwyciężenia konfrontacji bloków politycznych i pojawienia się nadziei na owocną przyszłość dla całej Europy".
"Reutlinger General-Anzeiger" zauważa, że: "Śmierć Hansa-Dietricha Genschera oznacza zejście ze światowej sceny politycznej jednego z jej największych aktorów. Dla Niemiec był on szczęśliwym zrządzeniem losu. Bez niego powojenna historia Niemiec najprawdopodobniej potoczyłaby się inaczej. Jego długoletnie doświadczenie jako dyplomaty, wyjątkowa znajomość ludzi, prostolinijność i uczciwość sprawiły, że były sowiecki prezydent Michaił Gorbaczow i jego minister spraw zagranicznych Eduard Szewardnadze nabrali zaufania do Niemiec. Doprowadziło to ostatecznie do zakończenia zimnej wojny, ponownego zjednoczenia Niemiec i przyznania im pełnej suwerenności".
Zdaniem "Schwarzwälder Bote": "Tylko nieliczni wywarli większy wpływ na niemiecką politykę w drugiej połowie XX wieku niż Hans-Dietrich Genscher. Naprawdę nieliczni. A żaden polityk nie wpłynął bardziej w Republice Federalnej na urząd ministra spraw zagranicznych niż ten wielki liberał. Stał ponad podziałami politycznymi, był niezależny w opiniach i działaniu, mądry, przewidujący i umiarkowany. W jego przypadku niemiecka polityka zagraniczna i niemieckie interesy znajdowały się w dobrych rękach. Ten liberał uczynił niezmiernie wiele dla dobrej opinii o Niemczech na całym świecie. Dlatego pożegnanie z nim jest dla nas czasem, w którym wdzięczność miesza się ze smutkiem i melancholią. Jak dobrze byłoby mieć ze sobą dalej Hansa-Dietricha Genschera w dzisiejszym, rozdartym sprzecznościami świecie".
"Münchner Merkur" podkreśla: "W wymiarze międzynarodowym wyjątkowa renoma Genschera, jako polityka działającego na rzecz odprężenia na świecie, będzie miała charakter ponadczasowy. Nawet w najtrudniejszych sytuacjach podążał stale drogą dialogu między zwaśnionymi politycznie stronami, co niektórzy uznawali za <<genszeryzm>>; określenie nie zawsze uchodzące wtedy za komplement. Tym większa była satysfakcja i szczęście pod koniec życia tego chorującego w przeszłości na gruźlicę młodego człowieka rodem z Halle, że mógł wpłynąć w pierwszym szeregu na zjednoczenie Niemiec i Europy, będące ukoronowaniem jego działalności jako polityka".
"Neue Ruhr/Neue Rhein Zeitung" wspomina: "Wiedząc, że nie ma łatwych rozwiązań, wierzył w siłę wytrwałości i niezłomności w podejmowaniu kolejnych wysiłków. Prawdopodobnie teraz też nie przestawałby podróżować, jeździć i negocjować, by zapanował pokój; bez zbrojeń i przemocy. Tak samo był dla niego ważny projekt »Europa«. Obecna sytuacja wprawiała go w konsternację. O jego niezwykłym zaangażowaniu świadczy to, że do samej śmierci bardzo interesował się polityką światową, był aktywny, udzielał rad. (...) Każdy, kto mógł ich wysłuchać, jest mu wdzięczny i bardzo odczuje jego brak. (...) To człowiek, który przejdzie do podręczników historii".
"Mittelbayerische Zeitung" przypomina: "Hans-Dietrich Genscher ostatnio zdystansował się w ostrych słowach od krytyki ze strony premiera Bawarii, Horsta Seehofera, wobec polityki migracyjnej prowadzonej przez Angelę Merkel. Dla niego ważniejsze było bowiem, by uchodźcy zostali wpuszczeni bez procedur biurokratycznych, niż żeby przez biurokrację umierali z głodu. Grzmiał przeciwko wyrzuceniu Grecji ze strefy euro, co było popularnym poglądem również w szeregach jego partii (FDP), ostrzegając, że gdy rozpocznie się proces dekonstrukcji Europy, nie da się tego zatrzymać. Takiego Europejczyka z krwi i kości jak Hans-Dietrich Genscher niestety trudno znaleźć wśród obecnych polityków niemieckich i europejskich".
"Westfälische Nachrichten" z żalem podkreśla: "Hans-Dietrich Genscher już za życia stał się polityczną legendą. Jego śmierć jest bardzo smutnym wydarzeniem, ponieważ odszedł człowiek, który teraz, w czasach kryzysu, miałby jeszcze wiele do powiedzenia".
opr. Dagmara Jakubczak