Prasa o Chinach w hamburskim porcie: Potencjał szantażu
27 października 2022„Frankfurter Allgemeine Zeitung” komentuje: „Scholz, który w listopadzie wybiera się do Pekinu, nie chce przedtem zrazić sobie cesarza Xi Jinpinga. Niemieccy liderzy biznesu (...) również ostrzegają przed ‘China bashing'. W międzynarodowym i ponadnarodowym biznesie rzeczywiście należy jak najstaranniej unikać przesadnych reakcji. Jednak niemiecka polityka wobec Chin jest bardziej zagrożona niedostateczną reakcją – bo zależność od intensywnych relacji gospodarczych z imperium Xi jest już wielka. Ale nie tylko Niemcy były naiwne. Wiele krajów europejskich już pozwoliło Chińczykom przejąć kontrolę nad swoimi zakładami i infrastrukturą (czego Europejczykom odmawia się w Chinach). Dlatego Cosco było w stanie w przypadku Hamburga grozić przeniesieniem biznesu do innych portów.
Komentator „Nuernberger Nachrichten” pyta, czy Olaf Scholz rzeczywiście już wkrótce pojedzie do Chin z prezentem w postaci zgody na chińskie wejście do portu. „Ignoruje przez to FDP i Zielonych, działa też wbrew radom ekspertów ekonomicznych, którzy namawiają do większego dystansu i surowości wobec Chin – właśnie teraz, gdy kraj ten musi pozostać partnerem gospodarczym (Niemiec) ze względu na swoją wielkość i znaczenie. Scholz zbyt szybko zaakceptował reguły gry reżimu, który chce nam je narzucić” – czytamy.
„Rheinpfalz” z Ludwigshafen zauważa: „Jeśli w sprawie Tajwanu dojdzie do konfliktu i Chiny zaanektują wyspę siłą, Zachód będzie musiał zareagować, przynajmniej poprzez ostracyzm i sankcje. To jednak z powodu powiązań gospodarczych dotknie rdzenia niemieckiej gospodarki. W tym kontekście zwiększanie jeszcze potencjału szantażu jest wręcz absurdalne”.
„Rhein-Neckar-Zeitung” jest zdania, że „forsowanie” przez Scholza umowy o chińskim udziale w terminalu portowym ma znaczenie w kontekście jego wizyty w Pekinie na początku listopada. „Ale za debatą na temat tego udziału kryje się fundamentalne pytanie, z którymi państwami demokracja powinna robić interesy? Ściśle rzecz ujmując, Katar i Arabia Saudyjska nie mogą być substytutem Rosji. Chiny z tego punktu widzenia zupełnie odpadają. Ale podsumowując, wśród prawie 200 państw świata – zależnie od sposobu liczenia – jest od 40 do 70 funkcjonujących demokracji. To dość mały etycznie poprawny rynek” – konstatuje dziennik z Heidelbergu.