Niemiecka prasa o debacie wokół pomocy zbrojnej dla Izraela
7 sierpnia 2024„Bezpieczeństwo Izraela jest niemiecką racją stanu” – powiedziała w 2008 roku kanclerz Angela Merkel w Knesecie (parlament izraelski). W obliczu eskalacji konfliktu na Bliskim Wschodzie i zagrożenia Izraela ze strony Iranu, 'racja stanu' Izraela i Niemiec wywołuje polityczną debatę i rodzi obawy.
„Jeśli zdanie wypowiedziane przez Angelę Merkel w Knesecie w marcu 2008 r. jest logiczne, to Niemcy mają teraz problem” – stwierdza „Rhein-Neckar-Zeitung” z Heidelbergu. Z powodu "wiecznej odpowiedzialności" za przeszłość "Niemcy nigdy nie zostawią Izraela samego, ale będą lojalnym partnerem i przyjacielem". (…) Początkowo prawdopodobnie wystarczy zapewnić wsparcie morskie i powietrzne, raczej w obszarze logistycznym. Loty ewakuacyjne z Libanu są już podobno zaplanowane. Jednak z każdą dalszą eskalacją rosną również wymagania wobec Niemiec. Wtedy bardzo szybko stanie się jasne, czy zapewnienie złożone Tel Awiwowi było tylko niedzielną przemową, czy też Niemcy naprawdę robią wszystko, co w ich mocy, aby chronić Izrael. „W tym kontekście niemal uspokajające jest to, że stawka jest wysoka nie tylko dla Izraela, ale także dla potencjalnych napastników. Netanjahu sprowokował scenariusz, o którym ani Merkel, ani Scholz nie pomyśleli” – czytamy.
Według „Leipziger Volkszeitung”: „Fakt, że Izrael znajduje się w sytuacji, w której rozważa się wsparcie ze strony Bundeswehry, pokazuje, jak bardzo Izrael przeciągnął strunę: działania w Strefie Gazy przeciwko ludności cywilnej, kontynuacja budowy osiedli na Zachodnim Brzegu oraz odmowa Beniamina Netanjahu dążenia do rozwiązania dwupaństwowego. Z niemiecką racją stanu na rzecz bezpieczeństwa Izraela nie można usprawiedliwiać wszystkich środków, które Izrael stosuje w celu egzekwowania swoich uzasadnionych interesów w zakresie bezpieczeństwa przed Hamasem i Hezbollahem. Netanjahu myli się również, jeśli wierzy, że może zlikwidować Hamas.Z jego podejściem trzy głowy odrosną tam, gdzie odciął jedną. Należy się obawiać, że z nim na czele rządu nie będzie już zawieszenia broni. Nadszedł czas, aby sojusznicy Izraela jasno określili swoje granice”.
Dziennik regionalny „Westfälische Nachrichten” pisze: „Nawet Niemcy angażują się na arenie dyplomatycznej, aby w ostatniej chwili zapobiec militarnej eskalacji konfliktu. To jest słuszne, ważne i godne podziwu. Ale co się stanie, jeśli w przypadku wojny Izrael poprosi Bundeswehrę o pomoc? Wtedy pojęcie "racji stanu" zyska nagle mocno na znaczeniu. Ponieważ każdy, kto z niego korzysta, podejmuje zobowiązanie. A takie dobrowolne zobowiązanie może być podjęte tylko przez tych, którzy chcą - i są w stanie - wypełnić je bez żadnych "jeśli" i "ale". Zarówno jedno, jak i drugie jest obecnie bardziej niż niepewne w odniesieniu do Berlina i Bundeswehry”.
W ocenie „Kölner Stadt-Anzeiger”: „Nadszedł czas, aby sojusznicy Izraela jasno określili granice tego, co jest dla nich akceptowalne. Bezpieczeństwo Izraela może być wspierane przez przyjaciół i sojuszników tylko wtedy, gdy Izrael nie będzie dłużej przyczyniał się do dalszej eskalacji poprzez nadmierną reakcję. Wypowiadanie się i podejmowanie odpowiednich działań, tak jak robią to obecnie Stany Zjednoczone, jest również wkładem w bezpieczeństwo Izraela. Ponieważ racja stanu oznacza również zdrowy rozsądek”.
„Nie tracąc z oczu przyczyny i skutku, a także z pomijając fakt, że Jerozolima nie poprosiła o pomoc: dopóki rząd Izraela eskaluje konflikt, Niemcy powinny powstrzymać się od wysyłania żołnierzy do walki” – uważa dziennik „Straubinger Tagblatt/Landshuter Zeitung”.