Niemiecka prasa: Erdogan depcze w swoim kraju demokrację
22 marca 2017
„Badische Neueste Nachrichten" zauważa: „W związku z wyrokiem Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który zezwala przedsiębiorstwom na zabronienie pracownicom noszenia chusty na głowie, Erdogan mówi o «rozpoczynającej się wojnie religijnej krzyża przeciwko półksiężycowi». Gazeta z Karlsruhe podkreśla, że wszystko zmierza do tego, by „wmówić Turkom w Niemczech i w Europie, że są zagrożeni i tylko on może ich uratować. W kontekst mitu ofiary wpisze również rezygnację z wiecowania przez tureckich polityków w Niemczech”. Dziennik podkreśla, że to sam Erogan jest tym, który „depcze w swoim kraju demokrację”.
„Westfälische Nachrichten" pisze, że ulgę z powodu rezygnacji z wiecowania tureckich polityków „odczuwać mogą na razie jedynie Turcy mieszkający w Niemczech, którzy cały czas stawiają na zgodne współżycie z niemieckim społeczeństwem. Byleby już nie dolewać oliwy do ognia: fantazje Erogana o wszechmocy zniszczyły tu już wiele”. Dziennik z Münster zaznacza jednak, że „spekulowanie Erdogana o zwrocie w relacjach z Turcją mija się z rzeczywistością”. Według gazety „Turcja zerwała most do Europy. Nowy początek w relacjach z Ankarą trudno sobie wyobrazić, tym bardziej po kwietniowym referendum”.
Dziennik „Nürnberger Nachrichten" zaznacza, że „groźby Gabriela dotyczące tego, że porównania do nazizmu podlegają w Niemczech karze, są wprawdzie miłą niedwuznaczną aluzją skierowaną akurat do Erdogana, który łatwo się obraża, ale przed rodzimą publicznością (i w przypadku wielu Turków w Niemczech) pozerstwo Erdogana świetnie funkcjonowało”. Gazeta przewiduje, że „co najmniej do referendum będzie on dalej pomstować”. Według „Nürnberger Nachrichten" o wiele większy kaliber wysunęła teraz Holandia: ostrzeżenie przed podróżowaniem. To może naprawdę zaszkodzić Turcji. W Berlinie na razie odsuwa się tę myśl. Ale Erdogan nie powinien przesadzać”.
Gazeta „Neue Ruhr/Neue RheinZeitung" podkreśla, że „zaprzestanie wiecowania będzie przez Erogana sprzedawane na potrzeby wewnętrzne jako kolejny dowód na niemiecką złośliwość. Zgodnie z mottem: zostaliśmy do tego zmuszeni, by chronić naszych biednych rodaków w Niemczech”. Dziennik podkreśla, że dla osób pochodzenia tureckiego i ich relacji z większością społeczeństwa taki krok jest pewną ulgą. „Generalnie oburzenie licznymi wyskokami Ankary jest wprawdzie zrozumiałe, ale doprowadziło to do dyskusji, która omijają istotny problem”. „Neue Ruhr/Neue RheinZeitung" podkreśla, że ”trzeba cały czas powtarzać: kraj NATO, bliski partner gospodarczy, kandydat do przystąpienia do UE prowadzi bezlitosną wojnę przeciwko swojej własnej kurdyjskiej społeczności, aresztuje opozycję i dziennikarzy”.
Według „Frankfurter Rundschau" jest to „dobra wiadomość, która nadeszła w porę. Również niemieccy politycy zaczęli już podnosić kartę zakazu wystąpień. To, że rządząca Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) ogarnęła «dobra wola» nie powinno wystarczać, jako wytłumaczenie. Dziennik dodaje, że „prezydent Erdogan od tygodnia zaostrza konflikt, co z jego punktu widzenia bierze się z racjonalnej kalkulacji: dumny Turek, jako ofiara dekadencko-faszystowskich Europejczyków. Ten pomysł miał mu dać gwarancję zwycięstwa w antydemokratycznym referendum”. Dziennik wnioskuje, że musiały znaleźć się powody, dla których „trzeba było tę kalkulację, choć w jednym punkcie, skorygować. „Być może pomógł delikatny nacisk, być może też coś innego: im głośniej Erodan krzyczał, tym bardziej być może wielu tureckich demokratów uświadomiło sobie, że z tym «führerem» u boku nie można bronić honoru narodu. „Frankfurter Rundschau" podsumowuje: to byłby krok ku zwycięstwie demokracji.
opr. Magdalena Gwóźdź