Prasa o G7: konsensus Zachodu to już historia
24 sierpnia 2019„Frankfurter Allgemeine Zeitung” zastanawia się, czy „trzy dni szczytu w Biarritz będą nacechowane zabieganiem o spójność czy raczej skandalem, sporami i podziałami. Francuscy gospodarze zdają się nie liczyć na to, że konsensus Zachodu przeżyje renesans. Nie planuje się żadnego oświadczenia końcowego. Ale to nie powstrzymało prezydenta Macrona od tego, by w ostatniej chwili umieścić na agendzie temat strasznych pożarów lasów Amazonii, ryzykując, że ściągnie tym na siebie gniew brazylijskiego prezydenta Bolsonaro. Bowiem te pożary, nawet jeżeli są być może wynikiem karczowania lasów, stały się kryzysem o znaczeniu międzynarodowym, tak więc grupa G7 ma wszelkie prawo się tym zajmować. Nie ma to nic wspólnego z kolonialistycznym sposobem myślenia, tylko z tym, że globalne katastrofy ekologiczne dotyczą nas wszystkich”.
„Hessische Niedersächsische Allgemeine” z Kassel przygląda się okolicznościom, w jakich odbywa się spotkanie w Biarritz: „Stany Zjednoczone niedawno groziły swojemu partnerowi w NATO, Turcji, że zniszczą ją gospodarczo, a UE grożą cłami karnymi. Brytyjczycy uważają Unię Europejską za więzienie, z którego chcą się za wszelka cenę wydostać. W UE grupy państw członkowskich pracują przeciwko sobie, a nie wspólnie. Jak ta siódemka chce rozmawiać o polityce handlowej, jeżeli robi to bez handlowej potęgi – Chin? Co ma przynieść ich polityka irańska, jeżeli do stołu rozmów nie zaproszono ani Teheranu, ani Moskwy? A co można zrobić w sprawie klimatu, jeżeli nie prosi się o zdanie ani Chin, ani Indii, ani Brazylii? G7 to historia, a nie przyszłość”.
„Frankfurter Rundschau” podkreśla, że w kwestii płonących lasów Amazonii Unia Europejska i jej kraje członkowskie mają w ręku odpowiednie narzędzia. "Dlaczego nie możnaby zamrozić zawartej pod koniec czerwca umowy o wolnym handlu z grupą południowoamerykańskich państw Mercosur, do której należy także Brazylia? Nie byłoby nawet tak trudno uzasadnić taki krok. W umowie jest jasno napisane, że państwa zawierające porozumienie muszą przestrzegać paryskiej umowy klimatycznej. Lecz polityka karczowania i wypalania lasów, uprawiana przez Bolsonaro i jego ekipę, jawnie łamie tę umowę. Oczywiście, że nie byłoby to w interesie europejskiej gospodarki eksportowej. Byłoby to na szkodę europejskich konsumentów, bo wzrosłyby ceny wołowiny i soi z Ameryki Południowej. Lecz na dłuższą metę ochrona klimatu ziemskiego jest ważniejsza. Irlandia i Francja już tak postępują. Obydwa te kraje wstrzymują się z sygnowaniem umowy z Mercosur. Rząd Niemiec, potentata eksportowego, powinien się do nich przyłączyć”.
„Stuttgarter Zeitung” podkreśla: „W interesie Puszczy Amazońskiej i dalszego rozwoju klimatu na świecie należy mieć nadzieję, że ostre protesty nie pozostaną bez skutku. Nie ma co jednak być zbyt optymistycznym wobec determinacji Bolsonaro i jego rządu w forsowaniu gospodarczego rozwoju Brazylii kosztem lasów. Tym ważniejsze jest wzmożenie międzynarodowych nacisków, zarówno politycznych jak i ekonomicznych, ponieważ tylko to boli naprawdę wszystkich rolniczych baronów, a tym samym i Bolsonaro”.
„Straubinger Tagblatt /Landshuter Zeitung” pisze: „Zasnute czarnym dymem niebo nad Sao Paulo przeraziło nie tylko Brazylijczyków. Pożary w Puszczy Amazońskiej są nie tylko narodową sprawą Brazylii. Dlatego szczyt G7 we Francji zajmie się tym tematem. Bolsonaro co prawda nie będzie siedział przy stole rozmów, ale ma on tam swojego potężnego rzecznika w osobie amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa. Lecz pozostałe państwa są zdecydowane wywierać presję, a niedawno wynegocjowana umowa z Mercosur jest do tego świetną dźwignią. Rynki zbytu w Europie są bowiem bardzo nęcące, a płonące lasy mogłyby ten dostęp zamknąć”.