Niemiecka prasa o Merkel: Samokrytyka czy samouwielbienie?
1 września 2016„Polityka wyrasta z potęgi słów“ – konstatuje „Stuttgarter Zeitung“ – „Przesłania polityczne, jakkolwiek nie byłyby skomplikowane, tym bardziej przekonują, im bardziej są zwięzłe. »Jestem berlińczykiem«, »Zaryzykujmy więcej demokracji«, »Damy radę«. »Damy radę« – zdanie, które według kanclerz raczej przypadkowo padło rok temu z jej ust, jest wypowiedzią, która nierozerwalnie wiąże się z jej urzędowaniem. Jest to też zdanie, które świadczy o zajęciu stanowiska: o pewności swego, dodające odwagi, pełne zaufania we własne siły. Jest jednocześnie żądaniem, bez wahania czy niezdecydowania. Jest przesłaniem, którym Merkel zadaje kłam argumentom jej wszystkich krytyków. Postawą tą uzasadnia wspaniałomyślne przyjęcie uchodźców. Postawa ta jest wyrazem humanitarnej polityki i – patrząc długofalowo – dla Niemiec z ich starzejącym się społeczeństwem polityki przypuszczalnie także słusznej”.
Ponadregionalna „Frankfurter Rundschau“ stwierdza, że „Swojej ubiegłorocznej polityki migracyjnej nie podała w wątpliwość, tylko ją potwierdziła i to z »głębokiego przekonania«. Błędy popełniono w poprzednich latach, bo temat nie został potraktowany wystarczająco poważnie – ani przez rząd Niemiec, ani przez Europę. Nie była to żadna zapowiedź odwrotu, tylko sformułowanie zadania dla samej siebie. Pokonanie kryzysu uchodźczego Merkel porównała ze zjednoczeniem Niemiec. Tak potężnego zadania nie rzuca się ot tak pod nogi swoim partyjnym przyjaciołom. I chadecja zleci jej to zadanie. 70 procent zwolenników CDU chce prowadzić swoją politykę z Merkel nadal na czele”.
Dziennik „Nürnberger Zeitung“ krytykuje, że „Merkel stwierdza wprawdzie i słusznie, że terroryzm nie przyszedł razem z uchodźcami; czego jednak nie mówi: tego, że niebezpieczeństwo, iż terroryzm dotrze do kraju, wzrosło z napływem uchodźców”.
W komentarzu „Landeszeitung” (Lueneburg) czytamy: „Dwa słowa dzielą kraj: »Damy radę!«. Przed rokiem zdanie to miało dodać odwagi, mówi dzisiaj kanclerz. Zdanie to stało się zaszczytem dla Merkel i dla Niemiec, bo pokazało, że w nadzwyczajnej sytuacji kraj jest godny wartości, na które tak często się powoływał i tak rzadko wprowadzał je w czyn. A mimo to zdanie to nie odpowiada prawdzie. Nie może odpowiadać prawdzie, bo proroctwo nie leży w gestii kanclerz. Nie doceniła też, jak silne są głosy przeciwne. Wielu Niemcom brakuje bowiem pewności, za czym opowiada się ich kraj i gdzie jest ich miejsce w tym kraju. Ich strach przed zmianami jest tak potężny, że nie udałoby się go przezwyciężyć nawet wówczas, gdyby Angela Merkel mogła powiedzieć zgodnie z prawdą: »Daliśmy radę!«. Bojaźliwość nie byłaby jednak mniejsza także wówczas, gdyby Merkel wygłosiła mowę w churchillowskim duchu: »Chcemy dać radę!«".
opr. Elżbieta Stasik