Prasa o wizycie Erdogana: Putin zaciera z radości ręce
9 sierpnia 2016„Stuttgarter Zeitung” pisze: „Przy całej uzasadnionej krytyce rządów Erdogana, Turcja pozostaje dla Zachodu nieodzownym partnerem. Ten kraj mógłby być pomostem między Europą i Azja, pomóc w dialogu z islamem. Tworzy on strefę zaporową przed przemocą i terrorem na Bliskim Wschodzie. Od miesięcy Turcy odgrywają rolę strażników granicy dla UE, która boryka się z kryzysem migracyjnym. Ze względu na 3 mln. Turków w RFN, my, Niemcy mamy Anatolię tuż przed naszymi drzwiami”.
„Frankfurter Allgemeine Zeitung” pisze: „Znane jest powiedzenie Erdogana, że ‘demokracja to pociąg, do którego wsiadamy tak długo, aż nie dotrzemy do celu'. Teraz Erdogan jest u celu. W jego rozumieniu o demokracji rozstrzygają masy przez aklamację. Rozdział władzy, podstawowe prawa i procedury instytucjonalne nie są w niej przewidziane. Teraz może już z tego pociągu wysiąść i stworzyć swoją nową Turcję. Będą ją charakteryzować dwie cechy. Po pierwsze nie będzie tam społecznego spokoju. Turcja jest dziś tak wzburzona i pełna nienawiści, jak nie była od dziesięcioleci. Po drugie, islam będzie odgrywał w niej większą rolę, ale jeszcze większą - nacjonalizm. Erdogan jest pragmatykiem, który robi to, co umacnia jego władzę. Widzi on, że nacjonalizm wyzwala ma większą siłę oddziaływania niż szarijat”.
„Die Welt” pisze o dzisiejszej wizycie Erdogana w Rosji: „Ze względu na wojnę zastępczą, jaką Putin i Erdogan prowadzą w Syrii, byliby oni zaiste dość osobliwą parą. Ale nie można zaprzeczyć, że obydwaj coraz bardziej się do siebie upodabniają, im bardziej autorytarnie poczyna sobie Erdogan. W ostatnich latach Putin stał się najwyższym protektorem autorytarnych władców na świecie. W każdym razie teraz Erdogan będzie czuł się w putinowskim ‘sprzymierzeniu autorytarnych władców' bardziej swojsko niż na Zachodzie, który tymczasem już prawie alergicznie reaguje na chwiejny charakter władcy w Ankarze. Tak więc wykorzysta on teraz okazję, by zademonstrować Zachodowi swoje narzędzia tortur, pokazując mu, jak flirtuje z nowymi sojusznikami. Putin w tym czasie będzie próbował wbić klin w NATO”.
Ekonomiczny dziennik „Handelsblatt" zaznacza, że „Rosyjski prezydent, w odróżnieniu od USA i Europy, rozegrał właściwą kartę, jasno obiecując Ankarze swoje poparcie - podczas gdy inni się z tym ociągali. Tak więc teraz Putin i Erdogan osobiście spotykają się w rodzinnym mieście rosyjskiego prezydenta, Petersburgu. Zarysowujące się partnerstwo między Moskwą i Ankarą będzie partnerstwem służącym określonemu celowi - to nie podlega kwestii – ale mimo to, może ono zaszkodzić Zachodowi. Dobrze byłoby, gdyby Europa już dłużej nie dezawuowała Turcji, lecz przeciągnęła ją na swoją stronę. Ale zamiast zbliżyć Ankarę do Zachodu, jak przed pół wiekiem, kiedy przyjęto ją do NATO, teraz nie tylko Erdogan, ale także europejscy politycy są jakby nieobecni na dyplomatycznym parkiecie i w obecnej chwili forsują raczej stopniowe odrywanie się Turcji od Europy. A Putin zaciera ręce z radości”.
Opr: Małgorzata Matzke