„Papieskie słowa są co najmniej tak czerwone, jak zielone”
19 czerwca 2015„Człowiek ma podporządkować sobie ziemię?” – pyta „Frankfurter Rundschau“ i odpowiada – „Tak, uważa papież Franciszek, ale przecież nie tak. W swojej ekologicznej encyklice ´Laudato si` posługuje się dobitnymi słowami. Koniec z paliwami kopalnianymi, koniec z konsumpcjonizmem za wszelką cenę, więcej odpowiedzialności przejętej przez bogatych w krajach uprzemysłowionych za biednych, którzy w największym stopniu odczuwają skutki rabunkowej gospodarki – jak choćby zmiany klimatyczne – i ledwo są w stanie się przed nimi chronić. Czyli nareszcie właściwie słowo we właściwym czasie, mianowicie pół roku przed decydującym szczytem klimatycznym w Paryżu, na którym mają zapaść ustalenia zastępujące Protokół z Kioto. Ponieważ Franciszek sam nie może wyłączyć żadnych elektrowni węglowych, ważne jesz, jaki skutek odniosą jego ostrzeżenia u polityków i szefów koncernów. Jeżeli czują się oni chrześcijanami a nie wyznawcami kultu `po mnie już tylko potop`, może papieskie słowa poskutkują. Będziemy ich oceniać po czynach”.
Zdaniem „Passauer Neue Presse“: „Swoją pierwszą samodzielnie napisaną encykliką papież Franciszek zyska sobie nie tylko przyjaciół. Bo też „Laudato Si" cytuje `Pieśń słoneczną` Franciszka z Asyżu nie po to, by zacząć lirycznie, tylko ze względu na wynikające z tego twarde konsekwencje. Papież żąda ni mniej ni więcej, tylko globalnego, ekologicznego zwrotu – od ludzi na całym świecie, którzy są gotowi podporządkować się jego argumentom, w pierwszej kolejności jednak żąda tego od członków swojego Kościoła. Stawia ich przed alternatywą – albo dokonają oczekiwanego przez papieża zwrot,u albo nie będą już mogli powoływać się na Chrystusa”.
Także dziennik „Rheinpfalz” (Ludwigshafen) ostrzega: „Jaki skutek może odnieść, sformułowana miejscami z niebywałą elokwencją, papieska krytyka? W najlepszym wypadku, na przykład w katolickiej Ameryce Południowej, nie będzie już tak łatwo jak dotąd, w tym samym tempie karczować dżungli. Republikańscy kandydaci na prezydenta USA, jak Jeb Bush, który przeszedł na katolicyzm, nie będą mogli już tak łatwo wciskać swoim zwolennikom anachronicznej interpretacji cytatu z Księgi Rodzaju (`podporządkujcie sobie ziemię i opanujcie ją`). W najgorszym przypadku słowa papieża zostaną na szczycie klimatycznym w Paryżu rozmyte – z obawy szefów państw, że ucierpieć mógłby wzrost ich narodowych gospodarek. Właśnie tak, jak piętnuje to w swojej encyklice Franciszek”.
„Badische Zeitung“ (Fryburg) zauważa:
„Dużym uproszczeniem byłoby postrzeganie Franciszka tylko jako zielonego papieża, który rozpoznał także ryzyko efektu cieplarnianego. Jego szczegółowa analiza zniszczenia środowiska łącznie z propozycjami rozwiązań służy za punkt wyjścia do miażdżącej krytyki kapitalizmu z uzasadnioną wskazówką, że na rabunkowej gospodarce zyskuje tylko niewielu a najbiedniejsi stają się przez nią jeszcze biedniejsi. Ślepa wiara w postęp, konsumpcjonizm i niepohamowana żądza władzy wielkiej finansjery są właściwą troską tego papieża, który – gdyby chciało się malować w barwach politycznych – pisze co najmniej tak czerwono, jak zielono”.
opr. Elżbieta Stasik