Niemiecka strategia na szczyt klimatyczny w Kopenhadze
3 grudnia 2009"Kopenhaga to najważniejsza konferencja gospodarcza naszych czasów" - tak debatę nad niemieckim stanowiskiem na międzynarodową konferencję klimatyczną rozpoczął niemiecki minister środowiska, Norbert Röttgen (CDU). Minister ds. współpracy gospodarczej i rozwoju, Dirk Niebel (FDP) odpierał zarzuty, że ochrona klimatu pogrąża gospodarkę - "To prawda. Ochrona klimatu kosztuje, ale brak takiej ochrony kosztuje więcej". Opozycja wspiera rząd, ale krytykuje gabinet Merkel za "jedynie powierzchowne przeciwdziałanie skutkom ocieplania klimatu".
Najważniejsza konferencja naszych czasów
Minister środowiska, Norbert Röttgen, przemawiając w Bundestagu zapewnił deputowanych, że na szczycie klimatycznym ONZ w Kopenhadze można będzie pogodzić „ekonomię z ekologią”. „Kopenhaga jest także najważniejszą konferencją gospodarczą naszych czasów. Projekt ochrony klimatu nie jest wymierzony w gospodarkę. Można połączyć wyzwania ekologiczne z ekonomicznymi” – mówił Röttgen. Udowadniał, że inwestycja w innowacyjne rozwiązania w gospodarce to jedyna droga wyjścia z recesji - „Stosując nowe technologie, które są kluczem do wzrostu gospodarczego i dobrobytu Niemiec, nie trzeba pozyskiwać nowych zasobów energii”. Minister Röttgen przedstawił deputowanym stanowisko rządu Niemiec, które kanclerz Merkel będzie forsowała na szczycie 7 grudnia. Röttgen podkreślił, że rząd zrobi wszystko, by nakłonić inne państwa do przyjęcia jak najbardziej ambitnych rozwiązań – „Jestem przekonany, że musimy osiągnąć sukces na tej konferencji. Nie ma dla tego alternatywy". Niemcy dążą do redukcji emisji CO2 o 40 procent do 2020 roku na całym świecie. Röttgen podkreślił, że w Kopenhadze chodzi o „jakość życia lub nawet przeżycia” na następne tysiąclecia.
Zasięg zmian
Opozycja (SPD, Zieloni i Lewica) zbytnio nie atakowała rządu, ale deputowani pytali o konkrety. „Pan dzisiaj faktycznie pięknie mówił” – zwróciła się do ministra Röttgena liderka Zielonych, Renate Künast. Po chwili dodała – „Ale niestety to były tylko puste słowa”. Künast zarzuca rządowi Merkel, że zbyt konformistycznie podchodzi do problemu globalnego ocieplenia. Opozycja chce wiedzieć, jak, wydając ile budżetowych pieniędzy, rząd zamierza zainwestować w „zielone rozwiązania w gospodarce”. Frank-Walter Steinmeier, szef klubu parlamentarnego SPD pytał, jak rząd Merkel ma zamiar zachęcić inne państwa do przyjęcia tak drastycznych rozwiązań. Odpowiedzi zabrakło, ale deputowani koalicji rządzącej przyznają, że tylko działając razem można zapobiec „katastrofalnym" skutkom zmian klimatu. „Sami w Niemczech, czy nawet w Europie nie uratujemy klimatu. Potrzeba globalnego współdziałania” – mówił Thomas Gebhart z CDU. Wtórował mu Michael Kauch – „My, jako FDP, chcemy więcej międzynarodowych projektów dla ochrony klimatu”.
Szczyt hipokryzji
Międzynarodowa Konferencja Klimatyczna pod patronatem ONZ odbędzie się 7 grudnia w Kopenhadze. Właśnie na niej światowi przywódcy mają ustalić, w jaki sposób razem będą przeciwdziałać skutkom globalnego ocieplenia. Te ustalenia mają zastąpić Protokół z Kioto, którego do tej pory nie ratyfikowały Stany Zjednoczone. Tym razem prezydent USA, Barack Obama ma wziąć udział w posiedzeniu w Kopenhadze. Nie jest jednak tajemnicą, że najwięksi emitenci dwutlenku węgla, czyli właśnie USA i Chiny, chcą jak najmniejszych obciążeń. Takie stanowisko wspiera też na przykład Polska. Zdaniem rządów tych krajów zbyt rygorystyczne obciążenia mogą oznaczać spowolnienie wzrostu gospodarczego. Ale na cztery dni przed konferencją nikt tego oficjalnie nie mówi. Przywódcy wygłaszają mowy o konieczności ratowania świata. Jednak obserwatorzy prawie nie mają wątpliwości, że szczyt w Kopenhadze niczego nie przyniesie.
Marcin Antosiewicz
Red. odp. Jan Kowalski