Aktywista: Niepełnosprawność nie oznacza wykluczenia
3 grudnia 2018Deutsche Welle: Jak ważny jest dla Pana Międzynarodowy Dzień Osób Niepełnosprawnych?
Raúl Krauthausen*: Jest równie ważny jak Międzynarodowy Dzień Kobiet. Nie mam nic przeciwko temu, by raz w roku była okazja do refleksji szerszej opinii publicznej nad problemami osób niepełnosprawnych. Na przykład Konwencja Narodów Zjednoczonych o prawach osób niepełnosprawnych jest bardzo ważna, bo umożliwia zasadnicze zmiany. Z kolei indywidualne projekty i inicjatywy sprawiają, że jest ruch i pojawiają się innowacje. Obydwie rzeczy są ważne.
Powiedział Pan kiedyś, że osoby z niepełnosprawnościami to „takie istoty pozaziemskie”. Jak obcowanie społeczeństwa z nimi mogłoby się znormalizować?
RK: Z badań na temat uprzedzeń wiemy, że największe obawy mają ci, którzy rzadko mają do czynienia z daną grupą. Obserwujemy to także w Saksonii, gdzie wiele osób obawia się imigrantów. Podobnie jest z niepełnosprawnościami. Ponieważ dzieci z niepełnosprawnościami i dzieci bez nich nie dorastają razem w przedszkolach i szkołach, prowadzi to do tego, że w dorosłym życiu nie wiemy, jak się nawzajem traktować. To nie jest zadanie osób niepełnosprawnych, by cały czas to wyjaśniać. Zadaniem całego społeczeństwa jest zadbanie o to, żebyśmy mogli ze sobą żyć.
Jakie kraje są pod tym względem wzorem?
RK: W Hiszpanii, we Włoszech i Skandynawii podejście jest inne. To, że ktoś jest niepełnosprawny, nie oznacza, że musi być wykluczony. Nie mówimy też dziewczynie, że jeśli nie chce być molestowana seksualnie, niech nie zakłada mini. Problemem jest społeczeństwo większościowe, które albo nęka młode kobiety albo wyklucza osoby niepełnosprawne. Chodzi o podejście, które jest decydujące: uważamy niepełnosprawność za los jednostki, która miała pecha czy uznajemy niepełnosprawność za coś, co dzięki braku barier, na przykład poprzez windy, alfabet Braille'a lub język migowy, staje się zadaniem dla całego społeczeństwa?
Może Pan podać jakieś przykłady?
RK: Hiszpania i Włochy już w latach 80. ubiegłego wieku zlikwidowały szkoły specjalne. W krajach skandynawskich udział osób z niepełnosprawnościami jest o wiele bardziej zaawansowany, czy to w szkole, czy na rynku pracy, czy też w aktywnościach w czasie wolnym. W Wielkiej Brytanii i Austrii można zaskarżyć sektor prywatny, jeżeli nie jest pozbawiony barier. We wszystkich tych punktach Niemcy pozostają w tyle.
A Pan uczęszczał do szkoły specjalnej?
RK: Miałem szczęście i w latach 80. chodziłem do pierwszej inkluzywnej szkoły w Berlinie. Nie rozumiem też całej tej dyskusji na temat rzekomo trudnego do realizacji inkluzywnego systemu nauczania, kiedy już w latach 80. się udało.
A może w kwestii inkluzji jest za mało politycznej woli?
RK: Problemem Niemiec jest to, że od dziesięcioleci oszczędza się w oświacie i klasy są coraz większe. Cała ta frustracja wyładowywana jest na dzieciach z niepełnosprawnościami. To nie jest w porządku! Jestem przeciwny twierdzeniu, że zawsze potrzebujemy specjalistów, jeśli chodzi o osoby niepełnosprawne. Rodzice niepełnosprawnych dzieci wcześniej też nie byli specjalistami. Przy pomocy argumentów, że dzieci mogą być ofiarami mobbingu lub mogą sobie nie poradzić, społeczeństwo większościowe tak naprawdę wzbrania się przed zmianami.
Jaki poziom niepełnosprawności może zrównoważyć technika?
RK: Możemy zrobić wszystko, by przy pomocy techniki likwidować bariery. Nie powinniśmy jednak korzystać z techniki, by kazać ludziom wbrew ich woli być jak osoby zdrowe, bez niepełnosprawności, tylko po to, by dostosować się do norm społeczeństwa większościowego. To byłoby tak absurdalne, jak mówienie kobietom, że jeśli chcą zrobić karierę, to powinny przejść operację zmiany płci.
A czy określenie „niepełnosprawny" jest problematyczne?
RK: Określenie to opisuje przede wszystkim fakt. Ważne jest podkreślenie, że chodzi o ludzi, czyli „osobę z niepełnosprawnością” czy „osobę niepełnosprawną”. Wolę to drugie, bo pozostawia ono kwestią otwartą, czy ktoś jest niepełnosprawny, czy też ma do czynienia z utrudnieniami. Poruszam się na wózku i kiedy stoję przed schodami, to przecież natrafiam na przeszkody. Denerwuje mnie wtedy, że nie ma windy.
*Raúl Krauthausen jest politycznym aktywistą, założycielem organizacji „Sozialhelden" („Społeczni bohaterzy”), która zajmuje się projektami służącymi życiu bez barier. Od 2015 r. prowadzi talk show „Krauthausen - face to face". Krauthausen cierpi na wrodzoną łamliwość kości. W 2013 r. za swoją działalność został odznaczony Federalnym Krzyżem Zasługi.
Rozmawiała Astrid Prange