Niemiecki biskup: nasza odpowiedź nie była zadowalająca
18 listopada 2015DW: Jak doszło do spotkania episkopatów w czasie Soboru?
Josef Stimpfle*: Spotykaliśmy się w auli soborowej, w czasie przerw, podczas obrad komisji soborowych oraz w gronie prywatnym. Przypominam sobie spotkanie z kardynałem Wyszyńskim w czasie dyskusji na temat potępienia ateistycznego komunizmu. Na moje pytanie odpowiedział, że to biskupi wolnych krajów muszą potępić komunizm. Odtąd spotykaliśmy się wielokrotnie.
A jak doszło do zredagowania listów?
Pewnego razu w wąskim gronie spotkali się biskupi obu krajów i podjęli rozważania nad wspólnym orędziem. Po obu stronach utworzono grupy kontaktowe. W jednej prym wiódł biskup Bolesław Kominek, w drugiej - ordynariusz diecezji Essen Franz Hengsbach. Projekty listów były konsultowane z całym episkopatem, a następnie ostatecznie redagowane. Impuls do wymiany listów wyszedł ze strony Episkopatu Polski. Osobą wiodącą w nim był Prymas Wyszyński. Motywem do powstania orędzia była chęć godnego uczczenia nadchodzącego milenium chrztu Polski. Motyw ten doskonale rozumieliśmy. Otrzymawszy list zdecydowaliśmy się natychmiast na równie wspaniałomyślną odpowiedź.
Jak ksiądz arcybiskup zareagował na słowa "Udzielamy wybaczenia i prosimy o nie"?
Osobiście te wspaniałomyślne słowa polskich biskupów zrozumiałem jako najwyższy akt chrześcijańskiej i biskupiej posługi. Przyjąłem je z największą radością. Cieszyła mnie ta gotowość do przebaczenia, której wzorem był umierający na krzyżu Chrystus i powierzenie tego Bogu, w którym jedynie możliwe jest prawdziwe pojednanie między narodami. Mogą drugą myślą było to, że godna odpowiedź przyczyni się do zbliżenia Polaków i Niemców.
W samym orędziu interesowała mnie szczególnie postawa biskupów wobec wypędzenia Niemców i ich polska interpretacja historii. Jak wiadomo, decyzją z Jałty Polska została przesunięta na Zachód. Cierpienie wypędzonych Polaków i Niemców było podobne. Mieliśmy różny ogląd historii. Biskupi polscy musieli uporać się z następstwami napaści Niemiec na Polskę. Ponadto działali w kraju opanowanym przez komunistów. Stąd trudności w czasie narad po stronie polskiej są zrozumiałe. Po naszej stronie najtrudniejsza była problematyka wypędzenia siedemnastu milionów Niemców z terenów, które od wieków były ich stronami rodzinnymi. Wydawało się, że są to różnice nie do przezwyciężenia. Ale w czasie obrad Soboru zrozumieliśmy, że jako biskupi nie możemy myśleć kategoriami narodowymi, lecz przede wszystkim chrześcijańskimi. Do wzajemnego zrozumienia przyczyniła się także refleksja nad postacią św. Jadwigi. Pochodziła ona z diecezji augsburskiej, lecz stała się zarazem "polską" świętą.
Czy niemieccy biskupi zdawali sobie sprawę, jak bardzo ryzykowali biskupi polscy pisząc: "udzielamy wybaczenia i prosimy o nie"?
Całkowicie. I za to ich podziwaliśmy. Była to postawa godna wielkich męczenników chrześcijaństwa. Jak męczennicy, biskupi zaryzykowali zaostrzenie walki z Kościołem w imię wierności Chrystusowi.
Dlaczego to polscy, a nie niemieccy biskupi, wystąpili najpierw z prośbą o przebaczenie?
Właściwie to my, Niemcy, powinniśmy byli najpierw wyciągnąć ręce i poprosić o przebaczenie. Było to jednak o wiele bardziej szlachetne i wspaniałomyślne, że to właśnie polscy biskupi jako pierwsi nosili się z tą myślą.
Dlaczego odpowiedź niemieckich biskupów z 5 grudnia 1965 roku była w Niemczech krytykowana?
Niezadowolona była część wypędzonych Niemców, głównie tych ze Śląska. Orędziu zarzucali, że ich cierpienie nie zostało w oczekiwany przez nich sposób podkreślone. Rany były jeszcze świeże. Poza tym bali się, że ich los zostanie szybko w Niemczech zapomniany. Trzeba to zrozumieć. Ale biskupi niemieccy rozumieli również cierpienia wypędzonych z kresów wschodnich Polaków.
Niemiecka odpowiedź rozczarowała również polskich katolików. Mówiono, że była ona "blada".
Zrozumiałe, że wobec ogromu zła wyrządzonego narodowi polskiemu przez nazistów, odpowiedź nie była w pełni zadowalająca. Biskupi polscy musieli wziąć na swoje barki ciężar krytyki zarówno własnych wiernych, jak i władzy. Było to wielką ofiarą na rzecz pokoju i niepowtarzalnym w historii przykładem. My z kolei musieliśmy uwzględnić uczucia wypędzonych Niemców. Być może my, Niemcy, powinniśmy byli napisać tę odpowiedź bardziej dwoma sercami w jednej piersi: jednym polskim i jednym niemieckim.
rozmawiał Bartosz Dudek (Augsburg, listopad 1995)
* Abp Josef Stimpfle (1916-1996), ordynariusz Augsburga, był najmłodszym niemieckim biskupem na Soborze Watykańskim II. W 1995 roku był ostatnim żyjącem jeszcze wtedy sygnatariuszem niemieckiej odpowiedzi na list polskich biskupów z dn. 5 grudnia 1965 roku.