Niemieckie autostrady nadal bez ograniczeń prędkości
18 października 2019Bundestag zdecydowaną większością głosów odrzucił wniosek partii Zielonych o wprowadzenie ograniczenia prędkości na niemieckich autostradach. Jego autorzy domagali się ustalenia ogólnego limitu prędkości wynoszącego 130 kilometrów na godzinę od 1 stycznia 2020 roku. Za wnioskiem głosowało w czwartek wieczorem 126 posłów, przeciwko 498.
Wcześniej podczas gorącej debaty przedstawiciele partii Zielonych przekonywali, że wprowadzenie limitu pozwoli znacznie ograniczyć emisję CO2. Przewodniczący komisji transportu w parlamencie Cem Ozdemir (Zieloni) podkreślał, że wobec rozwoju technologii pojazdów autonomicznych, czyli kierowanych przez komputer, ograniczenia prędkości są tylko kwestią czasu. Jak mówił, nie będzie już wówczas możliwe, aby na jednym pasie samochody jechały 130 km/h a na innym 250 km/h.
Mniej ofiar, mniej CO2
Ekspertka partii SPD ds. transportu Kirsten Luehmann mówiła, że ograniczenie prędkości oznacza mniej wypadków śmiertelnych, mniej ciężko rannych i mniej dwutlenku węgla w atmosferze. – Niestety nie udało nam się do tego przekonać koalicjanta z Unii Chadeckiej – mówiła.
Przedstawiciel chadeckiej CDU Gero Storjohann argumentował, że wprowadzenie limitów musiałoby skutkować „totalną inwigilacją” autostrad, aby móc egzekwować ograniczenia. Przedstawiciele CSU mówili, że wniosek Zielonych ma charakter ideologiczny. Z kolei przedstawiciel liberalnej FDP Oliver Luksic mówił, że autostrady to najbezpieczniejsze drogi w Niemczech. – Problemem są raczej drogi lokalne – przekonywał.
Niemcy są jednym z nielicznych krajów na świecie i jedynym w Unii Europejskiej, w którym nie obowiązują generalne ograniczenia prędkości na autostradach. W większości krajów Europy wynoszą one od 110 do 130 kilometrów na godzinę. W Polsce to 140 km/h.
Z ostatnich sondaży wynika tymczasem, że większość Niemców chce wprowadzenia ograniczeń. W reprezentatywnym badaniu przeprowadzonym przez ośrodek YouGov na zlecenie portalu mobile.de, za limitami opowiedziało się 56 procent ankietowanych. Tylko niecałe 17 procent było zdecydowanie przeciw.
(DPA/szym)