Niemieckie firmy przechodzą na oszczędny tryb pracy
18 listopada 2012Problemy w strefie euro odbiły się na sytuacji największych koncernów niemieckich, zwłaszcza w branży samochodowej. Wiele z nich przechodzi w sezonie jesienno-zimowym na oszczędny tryb pracy.
Praca na pół gwizdka
Odpowiedzią zarządów koncernów na zmniejszony popyt, wskutek kryzysu zadłużenia w strefie euro i osłabienia koniunktury w Europe, są: programy oszczędnościowe, praca w zmniejszonym wymiarze godzin oraz ograniczanie inwestycji i zatrudnienia. To niemal klasyczny model działania w podobnej sytuacji, który najwyraźniej daje o sobie obecnie znać w niemieckim przemyśle motoryzacyjnym.
Jak wynika z najnowszych danych Federalnej Agencji Pracy, w październiku zanotowano najwyższą od grudnia 2010 roku liczbę pracowników zatrudnionych w ograniczonym wymiarze czasowym wskutek niekorzystnego rozwoju koniunktury - 44.164 osoby.
Minister gospodarki Philipp Rösler nie widzi jednak, przynajmniej na razie, potrzeby wprowadzenia zmian w systemie wynagradzania w ten sposób zatrudnionych pracowników : "W latach 2008 - 2009 mieliśmy do czynienia z kryzysem gospodarczym na skalę światową. Obecnie, mimo osłabienia tempa rozwoju gospodarczego, nie ma oznak pojawienia się zjawisk kryzysowych na taką skalę" - powiedział w wywiadzie prasowym.
Niepokój wśród związkowców
Urzędowy optymizm ministra gospodarki podtrzymuje rzeczniczka Federalnej Agencji Pracy, która oświadczyła wobec agencji prasowej DAPD, że kierownictwo Agencji nie uważa aktualnej liczby osób pracujących w skróconym wymiarze godzin za alarmującą. Według obowiązujących standardów, liczbę do 100.000 pracowników, zatrudnionych w niepełnym wymiarze czasu, uważa się za normalną.
Najwięcej osób pracuje obecnie w ten sposób w najbardziej uprzemysłowionych krajach związkowych RFN: Bawarii, Badenii-Wirtembergii i Nadrenii Północnej - Westfalii. Ten stan rzeczy budzi niepokój wśród związkowców.
Jörg Hofmann, szef związku zawodowego metalowców IG-Metall w Badenii-Wirtembergii twierdzi, że "na podstawie doświadczeń, wyniesionych z kryzysowych lat 2008 - 2009, mamy wszelkie powody do zaniepokojenia". Hofmann zaapelował do rządu federalnego o "stworzenie jasnych uregulowań, dotyczących zatrudniania pracowników w niepełnym wymiarze czasowym".
Przemysł nie czeka na decyzje rządu i podejmuje własne. W dwóch dużych zakładach, należących do koncernu Boscha, wprowadzono już pracę w ograniczonym wymiarze. Chodzi tu o fabrykę świec zapłonowych w Bambergu i zakłady w Schweinfurcie, a odlewnia w Lohr przejdzie na ten tryb od 22 listopada.
Niemal każdy ma własne kłopoty
Inne firmy zajmują postawę wyczekującą. Badają dostępne jeszcze możliwości ograniczania wydatków własnych i nie zatrudniają na razie nowego personelu. Niektórzy producenci, jak choćby znana firma z działu techniki napędów - ZF Friedrichshafen - skorzystali na zamówieniach ze strony innych gałęzi po tym, jak tradycyjni odbiorcy ich wyrobów, w tym przypadku producenci urządzeń wykorzystywanych w energetyce wiatrowej, ograniczyli u nich zakup.
Kłopoty mają także firmy z pierwszej ligi, na przykład koncern Daimlera, który na wyjątkowo ważnym dla niego rynku chińskim nie może sprostać konkurencji ze strony firm BMW i Audi. Odpowiedzią na to zagrożenie z własnego, niemieckiego podwórka, ma być dwumiliardowy program oszczędnościowy pod nazwą "Fit for Leadership", który wejdzie w życie w roku 2014. Kolejny miliard euro Daimler chce zaoszczędzić w działe samochodów ciężarowych, ale na razie nie myśli o zwalnianiu załogi.
Inaczej wygląda to w koncernie Opla, który zwalnia 2.600 pracowników. Niezależnie od tego w fabryce Opla w Rüsselsheim do końca roku taśmy produkcyjne zostaną wstrzymane przez 20 dni. Nie bardzo wiadomo, co będzie dalej, bo właściciel Opla, amerykański koncern General Motors, zwiększa produkcję na rynek europejski u siebie i w innych krajach, z pominięciem Niemiec.
Matthias Jekosch / Andrzej Pawlak
red. odp.: Aleksandra Jarecka