Organizacje ochrony konsumentów w RFN krytycznie o opiekunkach z Polski
21 maja 2013Kto decyduje się na opiekunki do osób starszych z zagranicy musi mocno uważać, by nie przekroczyć granicy legalności. Poza tym niższe koszty okazują się przy dokładniejszej analizie zwyczajną fikcją - ostrzegają niemieckie organizacje ochrony konsumentów cytowane przez dziennik "Die Welt".
Droga rutyna
Realia w przypadku opieki nad osobami starszymi nie wyglądają w RFN najlepiej. Między kosztami opieki a tym, co pokrywają towarzystwa ubezpieczeniowe, istnieje potężna dziura finansowa. Tylko za tzw. "małę rutynę" firmy świadczące usługi pielęgnacyjne w Dolnej Saksonii liczą sobie jednorazowo 9,33 euro. "Mała rutyna" obejmuje pomoc przy myciu zębów, wyprowadzenie do toalety, przetarcie gąbką górnych partii ciała oraz ubranie niedołężnej osoby. Z kolei "duża rutyna" obejmująca kąpiel i mycie głowy to 15,26 euro. Pomoc w karmieniu przy głównym posiłku - 12.42 euro. Do tego doliczane są jeszcze koszty dojazdu oraz ryczałty za pracę w weekendy.
Całodobowy serwis
Dlatego opiekunkę z Polski wiele niemieckich rodzin traktuje jako atrakcyjną alternatywę. I tę właśnie oferują agencje pośrednictwa. Pomysł polega na tym, że opiekunka do osoby starszej mieszka w tym samym domu, jest zawsze do dyspozycji i dba zazwyczaj jeszcze o gospodarstwo domowe.
Tymczasem niemieckie organiacje ochrony konsumenta wątpią w skuteczność takiej opieki. Ich zdaniem trudno wymagać od jednej opiekunki dyspozycyjności przez 24 godziny na dobę, także kosztem jej czasu wolnego. Fundacja Warentest (Stiftung Warentest) testująca w Niemczech produkty i usługi uważa, że opieka z Europy Wschodniej nie jest, jak przyjęło się uważać w RFN, wcale tańsza.
Na granicy legalności
Koszty takiej opieki wynoszą miesięcznie od 1500 do 2500 euro. Ponieważ nie zwraca ich ubezpieczenie pielęgnacyjne, lecz rodzina płaci je z własnej kieszeni, są one często wyższe niż koszty zatrudnienia wykwalifikowanego personelu z Niemiec - twierdzą organizacje ochrony konsumentów.
Według danych Centrum Konsumenckiego z Północnej Nadrenii-Westfalii większa część ofert z Europy Wschodniej jest nielegalna. Rodziny, które sprowadzają opiekunkę z zagranicy muszą się najpierw upewnić, czy płaci ona w swoim kraju ubezpieczenia socjalne. Mało która z niemieckich rodzin wie o tym, że zatrudniona przez agencję pomoc może wypracować za granicą 80 procent swego dochodu rocznego, ale 20 procent musi wypracować w swoim własnym kraju. Centra konsumenckie ostrzegają też przed wysokimi, idącymi w setki euro opłatami za pośrednictwo.
Odradzają także korzystanie z usług osób pracujących "na czarno" gdyż może się to skończyć płaceniem wysokich kar.
Najczęściej poleca się niemieckim rodzinom zatrudnienie pomocy na zasadzie pracodawcy. Musi być przy tym spełnione określone pensum godzinowe oraz adekwatne wynagrodzenie, w którym przewidziane są też choroby oraz urlop.
Niepokojąca prognoza
Według najnowszych dostępnych statystyk pod koniec 2011 roku w Niemczech było ok. 2,5 mln osób wymagających stałej opieki. Fundacja Bertelsmanna oczekuje, że do 2030 roku liczba ta podwoi się. Z kolei Instytut im. Fritza Beskego w Kilonii szacuje, że do 2060 roku Niemcy potrzebować będą 700 tys. pielęgniarzy i milion dodatkowych miejsc w domach starców. - Nie będziemy temu w stanie podołać ani od strony finansowej ani personalnej - alarmował w grudniu 2012 roku założyciel instytutu w trakcie prezentacji wyników pracy badawczej na ten temat.
Obecnie tylko jedna trzecia osób niedołężnych korzysta ze stacjonarnej opieki w domach starców. W większości przypadków osoby te mieszkają we własnych czterech ścianach. Z opieki ambulatoryjnej pod koniec 2011 roku korzystało 576 tys. osób. W przypadku 1,18 mln osób opiekują się nimi najbliżsi krewni.
Alexandra Jarecka
red. odp. Bartosz Dudek