Niepokojące liczby. "Ludobójstwo" ze względu na płeć?
8 stycznia 2013W Albanii na 100 nowo narodzonych dziewczynek rodzi się 112 chłopców. W Kosowie i Czarnogórze jest to 110, względnie 109 niemowląt płci męskiej na każde 100 niemowląt płci żeńskiej. Dane te podaje aktualna analiza Funduszu Ludnościowego ONZ. Zdaniem ekspertów ta demograficzna nierówność płci jest efektem archaicznego modelu rodziny: chłopcy gwarantują zachowanie rodu, podczas gdy dziewczęta opuszczają rodzinę w chwili wyjścia za mąż. Franziska Brantner, członkini partii Zielonych w Parlamencie Europejskim i komisji ds. kobiet uważa, że sytuacja ta jest efektem kilku czynników. - Bieda, niedostateczny dostęp do środków antykoncepcyjnych i dyskryminacja kobiet - wylicza. Na przykład w Albanii dostęp do środków antykoncepcyjnych jest na poziomie krajów rozwijających się.
Fatalne skutki niedoboru kobiet
Niepodważalne są katastrofalne skutki „nadpodaży“ chłopców. - Wydawałoby się, że w społeczeństwach zdominowanych przez mężczyzn, kobiety będą traktowane jak księżniczki. Dzieje się wręcz przeciwnie, sytuacja kobiet jest tam trudniejsza, częściej, niż gdzie indziej są one ofiarami przemocy - uważa Franziska Brantner. Zdaniem Doris Stump, szwajcarskiej posłanki w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy, bezpośrednim skutkiem niedoboru kobiet jest prostytucja. - Deficyt kobiet wyrównywany jest poprzez sprowadzanie kobiet, traktowanych niejako jako towar, z innych krajów - twierdzi Franziska Brantner. Analiza Funduszu Ludnościowego ONZ dokumentuje też wzrost liczby małżeństw z przymusu, do których zmuszane są nieletnie dziewczęta, i wzrost liczby samobójstw wśród kobiet.
Wstrząsający rozwój w Azji
Za biologicznie normalną uważana jest proporcja: 105 niemowląt męskich na 100 żeńskich. Tę naturalną dysproporcję równoważy później wyższa śmiertelność występująca u niemowląt i małych dzieci płci męskiej. W niektórych regionach Indii i Chin na 100 dziewczynek rodzi się tymczasem 120 - 130 chłopców. W całej Azji brakuje około 117 mln kobiet, szacuje ekspert Christophe Guilmoto, demograf z Uniwersytetu Paris Descartes. Guilmoto, autor aktualnej analizy ONZ, od lat bada przemiany demograficzne na świecie, w tym demograficzny stosunek płci. Biorąc pod uwagę obecny rozwój światowej populacji demografowie mówią wręcz o zjawisku zwanym „gendercide”, czyli ludobójstwie ze względu na płeć.
Skutki diagnostyki prenatalnej
Krytycy podkreślają, że to postęp medyczny umożliwia wybiórczą aborcję. Dzięki diagnostyce prenatalnej lekarze od 14. tygodnia życia mogą stwierdzić płeć płodu. Jego usunięcie na tym etapie ciąży w wielu europejskich krajach jest zabronione, podobnie jak aborcja ze względu na płeć (nie dotyczy to USA). Statystyki urodzeń w krajach takich jak Albania lub Macedonia pozwalają jednak przypuszczać, że zakazy te są często ignorowane lub zręcznie omijane; przerwanie ciąży dokonywane jest nielegalnie lub też legalnie - jako powód podawane są wówczas inne względy, niż płeć płodu.
Aktywistki ruchu obrony kobiet mówią też o trendzie świadczącym o selekcji ze względu na płeć, dokonywanej w krajach członkowskich UE. Duńskie media donoszą na przykład o istnej „turystyce aborcyjnej” do Szwecji, gdzie przerwanie ciąży jest możliwe prawnie do 18 tygodnia. Badania z Norwegii i Wielkiej Brytanii dowodzą przewagi męskich potomków w rodzinach azjatyckich imigrantów, zwłaszcza, jeżeli jest to drugie lub trzecie dziecko danej rodziny. Przypuszczeń o aborcjach dokonywanych ze względu na płeć nie można jednak potwierdzić na podstawie narodowych wskaźników urodzeń.
Wybiórcze sztuczne zapłodnienie
Także diagnostyka przedimplantacyjna (PID) umożliwia selekcję płci, uważa Christiane Woopen z Kolonii, członkini Niemieckiej Rady Etyki. - W europejskich statystykach mamy pary, u których po trójce dzieci tej samej płci, do łona matki przeniesione zostają jedynie embriony określonej płci – mówi Christiane Woopen i domaga się, by PID „pozostało w Niemczech wyjątkiem”. Problem polega jednak na tym, że w innych państwach europejskich PID nie podlega tak surowym obostrzeniom, jak w Niemczech, gdzie każdy przypadek rozpatrywany jest przez Radę Etyki.
Trudna sytuacja prawna
Rada Europy już w rezolucji z listopada 2011 roku stwierdziła, że prenatalna selekcja płci przybrała „niepokojące rozmiary”. Unia Europejska nie dysponuje jednak żadnymi prawnymi środkami, ustawy dotyczące aborcji podlegają bowiem narodowemu prawodawstwu każdego z państw członkowskich. UE nie może więc także naciskać na kraje kandydackie takie jak Albania czy Macedonia, by wpłynęły na zmianę sytuacji u siebie. Europosłanka Franziska Brantner ubolewa, że tematem tym nie zajął się do dzisiaj Parlament Europejski. Jest to bowiem, jej zdaniem, nie tylko kwestia zdrowotna, ale też praw człowieka. Jednocześnie jest ona przeciwna surowszym ustawom aborcyjnym. Domaga się jednak poprawy sytuacji socjalnej i zwalczania ubóstwa, i przede wszystkim zmiany mentalności. - Potrzebna jest zwłaszcza zmiana nastawienia do równouprawnienia kobiet i ich pozycji wobec mężczyzn – uważa europosłanka. Nadzieją napawa ją rozwój sytuacji w Południowej Korei. Efektem szeroko zakrojonej kampanii medialnej i przyjęciu odpowiednich ustaw, na 100 niemowląt płci żeńskiej rodzi się dzisiaj 107 płci męskiej, podczas gdy jeszcze nie tak dawno stosunek ten wynosił 100 do 115.