Niewiele broni, zacięty opór. Rocznica powstania w getcie
19 kwietnia 2023Podarte części garderoby, potłuczona porcelana, zardzewiały wózek dziecięcy – przedmioty ułożone na prowizorycznych matach w pomieszczeniach dawnego Szpitala Dziecięcego Bersohnów i Baumanów w Warszawie przypominają o tym, że żydowskie życie zostało zniszczone w najbardziej brutalny sposób.
Można tu znaleźć niemal wszystko – od garnków po drogocenną biżuterię i tefillin – skórzane paski, które Żydzi zakładają podczas modlitwy. Odkopano je podczas prac archeologicznych na terenie dawnego getta warszawskiego, które trwają od lata 2022 roku.
Pamiątki po setkach tysięcy ofiar
Warszawskie getto zostało utworzone przez Niemców w październiku 1940 roku i było największym gettem żydowskim na okupowanych terenach Europy. Stąd 300 tys. osób zostało wysłanych na śmierć do komór gazowych w obozach zagłady, głównie w Treblince.
Dla historyka Alberta Stankowskiego zwęglony zamek do drzwi z tkwiącym w nim równie zniszczonym kluczem jest szczególnym symbolem. Gdy trzyma go w ręku, jest wzruszony. – Klucze i drzwi to symbol domu. A ci ludzie nigdy nie wrócili do swoich mieszkań, do swoich domów. Zostali deportowani lub pogrzebani pod gruzami – mówi w rozmowie z DW w budynku byłego szpitala.
Stankowski wyjaśnia, dlaczego w zamku znajduje się klucz. – Długo się nad tym zastanawialiśmy – mówi. – Kiedy następowały wysiedlenia w getcie, był niemiecki rozkaz, że Żydzi mają zostawić klucze w drzwiach, żeby móc przejąć te mieszkania .
Ten zwęglony zamek, wraz z wieloma innymi przedmiotami, będzie w przyszłości częścią wystawy stałej Muzeum Getta Warszawskiego. Powstaje ono właśnie w budynku byłego szpitala dziecięcego na ulicy Siennej, a jego otwarcie planowane jest na 2025 rok. Większość obiektów pochodzi z ulicy Miłej, gdzie w 1943 roku znajdował się bunkier komendantury Żydowskiej Organizacji Bojowej (ŻOB).
Niewiele broni, zacięty opór
Wraz z Żydowskim Związkiem Wojskowym (ŻZW) i innymi grupami oporu członkowie ŻOB-u wystąpili przeciwko niemieckim okupantom. Wedle zasady: lepiej zginąć w walce niż spłonąć w krematorium obozu zagłady.
Po tym, jak latem 1942 roku około 300 tysięcy Żydów zostało deportowanych do obozu zagłady w Treblince, wiosną 1943 roku na terenie getta nadal przebywało około 50 000 osób. Wydawało się, że jedyna droga wyjścia z piekła getta prowadzi do komory gazowej. Zgodnie z planami SS getto miało zostać zlikwidowane w ciągu 1943 roku.
Powstanie rozpoczęło się 19 kwietnia 1943 r., kiedy żydowscy bojownicy, głównie młodzi mężczyźni i kobiety, otworzyli ogień do kolumny SS. Niemcy wkroczyli do getta, by rozpocząć jego likwidację. Był to tydzień żydowskiej Paschy.
Tysiąc żydowskich bojowników, częściowo wspieranych przez Armię Krajową, dysponowało dramatycznie małą ilością broni i amunicji. Mimo to, tygodniami walczyli przeciw wielokrotnie liczniejszym niemieckim oddziałom, którymi dowodził Gruppenfuehrer SS Juergen Stroop.
Zginąć niż się poddać
Niemcy regularnie podpalali domy miotaczami ognia. Większość żydowskich powstańców zginęła lub została rozstrzelana w walce. Ostatnich mieszkańców getta zamordowano na miejscu lub wywieziono do obozów zagłady Treblinka i Majdanek.
Gdy 7 maja 1943 r. Niemcy odkryli bunkier żydowskiej komendantury przy ul. Miłej 18, ukrywający się w nim bojownicy, w tym przywódca powstania Mordechaj Anielewicz, popełnili samobójstwo.
Stankowski widzi w tym „gest symboliczny". – Nawiązywał do historii narodu żydowskiego, do 72 roku n.e., gdy w Izraelu Masada była miejscem – symbolem, w którym powstańcy, wtedy przeciw Rzymianom, powiedzieli: Nie poddamy się, nie oddamy się w ręce wroga.
16 maja 1943 roku Stroop kazał podpalić Wielką Synagogę na Tłomackiem i napisał w raporcie do swoich przełożonych: „Dawna żydowska dzielnica mieszkaniowa w Warszawie już nie istnieje."
Kres żydowskiej społeczności w Polsce
Koszmar przeżyło niewiele osób. Jeden z przywódców powstania Marek Edelman wraz z grupą bojowników wydostał się kanałami z niemieckiego okrążenia i ciężarówką opuścił getto. Edelman kontynuował walkę w podziemiu, w 1944 roku walczył w Powstaniu Warszawskim.
Przed II wojną światową w Polsce żyło prawie 3,5 miliona Żydów, stanowili oni dziesięć procent ludności kraju. W Warszawie było to 30 procent. W Holokauście zamordowano trzy miliony polskich Żydów, przeżyło zaledwie kilkaset tysięcy. Po wojnie większość ocalałych opuściła Polskę.
Walka o pamięć
Marek Edelman został po wojnie w Polsce. Był lekarzem, walczył o prawa człowieka i działał w opozycji w czasach PRL. Jako jeden z niewielu żyjących uczestników tamtych wydarzeń dawał świadectwo życiu i powstaniu w warszawskim getcie. Komunistycznym władzom nie było to na rękę. Zagłada Żydów na polskich ziemiach i skomplikowane relacje polsko-żydowskie były tematem przemilczanym. W 1968 polscy komuniści doprowadzili do antysemickiej nagonki, zmuszając tysiące Żydów do opuszczenia Polski.
Kiedy w 1970 roku kanclerz Niemiec Willy Brandt uklęknął przed Pomnikiem Bohaterów Getta w Warszawie, szokując tym wielu współczesnych, polskie władze nie dopuściły do publikacji tego w żadnej gazecie. Mała notatka ukazała się tylko w piśmie Fołks Sztyme wydawanym przez Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Żydów w Polsce.
Symboliczna rocznica
W tegorocznych obchodach 80. rocznicy wybuchu powstania wezmą udział między innymi prezydenci Niemiec i Izraela. Prezydent Frank-Walter Steinmeier jest pierwszym oficjalnym gościem z Niemiec, który został zaproszony do zabrania głosu podczas uroczystości pod Pomnikiem Bohaterów Getta w Warszawie.
Jak co roku, Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN rozdaje 19 kwietnia papierowe żonkile. Jest ich 450 tysięcy. Tyle osób mieszkało wiosną 1941 roku w getcie na 307 hektarach. Żółte kwiaty pod Pomnikiem Bohaterów Getta składał co roku zmarły w 2009 roku Marek Edelman.
Albert Stankowski podkreśla, że z roku na rok w uroczystościach uczestniczy coraz mniej osób, które były świadkami tamtych wydarzeń. – Moje pokolenie miało jeszcze dziadków, których mogliśmy zapytać. Moje dzieci nie mają już takiej możliwości – mówi historyk.
Dlatego tym bardziej ważne jest, by przesłanie tego dnia trafiło do całego świata. – Są także dzisiaj ludzie, którzy negują Holokaust, więc to jest też moment, żeby pokazać, że ta niewyobrażalna zbrodnia wydarzyła się naprawdę i że tyle milionów istnień ludzkich zginęło – podkreśla Stankowski.