Nord Stream 2. Krytyka nie cichnie, ale prace idą do przodu
16 maja 2018Mimo krytyki ze strony Polski, Ukrainy, krajów bałtyckich, USA i Komisji Europejskiej budowa gazociągu Nord Stream 2 nabiera tempa. W tym tygodniu rozpoczęły się pierwsze prace w Zatoce Greifswaldzkiej na niemieckich wodach terytorialnych. Jak poinformowały władze spółki Nord Stream 2, pięć pogłębiarek zaczęło przygotowywać rów, w którym położone zostaną dwie rury. Już na początku maja w Niemczech ruszyły prace lądowe. W niemieckiej miejscowości Lubmin rozpoczęto wykopy i zbrojenie terenu o powierzchni sześciu hektarów. Rozpoczęcie prac było możliwe po tym jak w marcu niemieckie urzędy wydały wszystkie konieczne zezwolenia.
Składający się z dwóch rur o długości 1200 kilometrów każda gazociąg ma transportować do 55 miliardów metrów sześciennych gazu rocznie. Surowiec popłynie z Rosji do Niemiec po dnie Bałtyku omijając kraje tranzytowe w Europie Wschodniej. Będzie to druga nitka istniejącego już od 2011 roku gazociągu Nord Stream. Instalację budują wspólnie rosyjski Gazprom, niemieckie spółki Uniper i Wintershall, francuski dostawca energii Engie, austriacki OMV oraz holendersko-brytyjski Shell.
Czy Nord Stream można jeszcze zatrzymać?
Inwestycja wzbudza duże kontrowersje. Polska i Ukraina sprzeciwiają się powstaniu gazociągu obawiając się utraty wpływów jako kraje tranzytowe gazu i ostrzegając przez uzależnieniem energetycznym Europy Zachodniej od Rosji. Argumenty te podzielają też Komisja Europejska i Stany Zjednoczone, ale rząd Niemiec pozostaje nieugięty. Co prawda kanclerz Angela Merkel przyznała niedawno, że Nord Stream 2 ma wymiar polityczny i nie jest, jak utrzymywała przez lata, tylko projektem biznesowym. Na zatrzymanie budowy może być już jednak za późno. Raz wydanych zezwoleń na budowę nie można tak po prostu cofnąć. Ostatnią nadzieją dla przeciwników gazociągu pozostaje Dania, która jeszcze nie wydała wszystkich pozwoleń na inwestycję.
Na rękę Putinowi
Ale także w samych Niemczech projekt ma wielu przeciwników. Nord Stream 2 ostro skrytykowała ostatnio szefowa partii Zielonych Annalena Baerbock. Jak powiedziała portalowi T-online.de, „rząd Niemiec wchodzi w rolę poplecznika autokratycznego prezydenta Władimira Putina, gazociąg hamuje rozwój alternatywnych źródeł energii i dzieli Europę”. Załagodzić spór próbuje w tym tygodniu niemiecki minister gospodarki Peter Altmaier, który złożył wizytę w Moskwie i Kijowie. Altmaier chce uzyskać gwarancje, że także po zbudowaniu Nord Stream 2 przez terytorium Ukrainy transportowany będzie gaz. Nie wiadomo jednak jak długo miałyby te gwarancje obowiązywać ani jakiej ilości surowca miałyby dotyczyć. Nie wiadomo też, kto miałby takie gwarancje wydać - Rosja, Unia Europejska, czy może obie strony jednocześnie? O sprawie będzie w piątek (18.05.2018) rozmawiać w Soczi kanclerz Angela Merkel, która spotka się tam z prezydentem Rosji Władimirem Putinem.