Nowa decyzja ONZ szansą dla marihuany
3 grudnia 2020Konwencja narkotykowa ONZ z 1961 roku jest dla krajów czymś w rodzaju urządzenia nawigacyjnego w dżungli substancji zabronionych. Jest przewodnikiem, wykorzystywanym w ich polityce antynarkotykowej. Od około 60 lat konopie indyjskie są stawiane na równi z takimi substancjami odurzającymi jak heroina, kokaina i fentanyl.
Konopie indyjskie są wymieniane w konwencji ONZ dwukrotnie. Znajdują się one na liście w klasie 1 - która obejmuje wszystkie dostępne narkotyki oraz na liście w klasie 4, która zawiera głównie środki, które poza stanem odurzenia nie dają żadnego dodatkowego pożytku. Jednak po niedawnym głosowaniu w Komisji ONZ ds. Środków Odurzających, konopie zostały z klasy 4 usunięte. Odbyło się to zgodnie z zaleceniem Światowej Organizacji Zdrowia (WHO).
Zdaniem Stephana Kramera dyrektora zarządzającego firmy Heyday zajmującej się importem i dystrybucją marihuany w celach medycznych „decyzja ONZ mogłaby częściowo uleczyć długoletnią demonizację tego produktu”. Kramer jest także autorem książki „Przyszłość i przeszłość w dyskusji o konopiach indyjskich” i nie jest jedyny w biznesie z konopiami medycznymi. Do wejścia szykuje się już cała gama firm i start-upów. – Marihuana była wcześniej uznawana za roślinę niemającą żadnego zastosowania leczniczego. Ponowna ocena ONZ otwiera teraz nowe drzwi – powiedział Kramer w rozmowie z DW.
Mniej przeszkód dla produkcji marihuany
Na nowej sytuacji mogłby skorzystać badania nad właściwościami konopii. – Fakt, że teraz wyraźniej widać, że konopie indyjskie mają również działanie lecznicze, zostanie wykorzystany do poparcia tego badaniami – uważa przedsiębiorca i autor książki Stephan Kramer. Zakłada on, że firmy farmaceutyczne mogłyby teraz również więcej inwestować w badania nad marihuaną. - Akceptacja konopii na szczeblu ONZ otwiera drogę dla firm, które wcześniej nie chciały się angażować w ten temat."
– Dobrze, że Organizacja Narodów Zjednoczonych zastosowała się do zaleceń WHO – komentuje dla DW Jürgen Neumeyer z branżowego stowarzyszenia Cannabiswirtschaft.– Podążając za tym międzynarodowym impulsem, oczekujemy na całym świecie ułatwień w używaniu medycznej marihuany. Bardzo nas to cieszy, ponieważ importerzy, hodowcy i dystrybutorzy mogą spodziewać się w przyszłości redukcji przeszkód biurokratycznych – powiedział Neumeyer.
Przepisy dotyczące przechowywania marihuany medycznej są w Niemczech bardzo surowe. Jest to możliwe tylko w magazynie o wysokim stopniu bezpieczeństwa. Firma Stephana Kramera zbudowała już taki obiekt: Potrzebne były tony żelbetu i rodzaj zabezpieczonego skarbca. – Jest to logistycznie i finansowo bardzo skomplikowane - mówi Kramer. Ale nie zrobił tego na darmo. – Bo konopie wciąż znajdują się na liście w klasie 1 konwencji ONZ. A wszystko, co jest tam wymienione, podlega najsurowszym przepisom – tłumaczy analityk konopi Alfredo Pascual z wiodącego amerykańskiego magazynu nt. konopii „Marijuana Business Daily”.
Tymczasem Federalny Instytut ds. Narkotyków i Wyrobów Medycznych, który jest odpowiedzialny za konopie indyjskie w Niemczech, nie chciał skomentować skutków decyzji ONZ. Niemcy głosowały za przeprowadzeniem ponownej oceny.
Orzeczenie silnym sygnałem
W rzeczywistości Konwencja ONZ o środkach odurzających z 1961 r. od dawna była ignorowana. Kanada i Urugwaj naruszyły ją, legalizując używanie narkotyków. Alfredo Pascual uważa, że pomimo tego, że niektóre kraje mają bardzo liberalne podejście do marihuany, jej użycie w wielu innych krajach świata napotyka na dezaprobatę. Zdaniem amerykańskiego eksperta „decyzja była kompromisem, ale całkowite usunięcie marihuany z listy konwencji ONZ nie zdobyłoby większości”.
Ponowna ocena właściwości marihuany jest silnym sygnałem dla przemysłu konopnego. – Marihuana nie jest tak niebezpieczna, jak poprzednio twierdzono. Czasy się zmieniły. Teraz wiemy lepiej, czym jest marihuana i że ma ona zalety medyczne – uważa Alfredo Pascual. W dłuższej perspektywie może to obecnie wpłynąć na te kraje, które wcześniej niechętnie uprawiały politykę antynarkotykową, „na przykład w Afryce i Azji”.
Sygnał do startu dla przemysłu farmaceutycznego
Jednym ze beneficjentów tej decyzji mogłyby być instytuty badawcze. – Fakt, że teraz wyraźniej widać, że konopie indyjskie mają również działanie lecznicze, zostanie wykorzystany do poparcia tego badaniami – uważa przedsiębiorca i autor książki Stephan Kramer. „Uznanie na szczeblu ONZ otwiera drogę dla firm, które wcześniej nie chciały się angażować w ten temat”.
W rzeczywistości, żadna firma farmaceutyczna dotąd nie zainwestowała bezpośrednio w firmę zajmującą się konopiami indyjskimi. Dotąd aktywna była głównie branża napojów i wyrobów tytoniowych. Zdaniem analityka Alfredo Pascuala, teraz może dojść do wzrostu zainteresowania konopiami ze strony dużych firm farmaceutycznych.
W końcu mogłoby to przynieść korzyści całej branży, gdyż badania nad konopiami indyjskimi są złożone i kosztowne. A korzyści medyczne z marihuany zostały dotychczas udowodnione jedynie w indywidualnych przypadkach, a nie w badaniach kontrolowanych na dużą skalę. Jednak Stephan Kramer nie wierzy, że firmy farmaceutyczne zechcą zainwestować w badania nad marihuaną, gdyż badań tych nie można opatentować. Kramer spodziewa się raczej, że wkrótce na rynku pojawią się jedynie leki na bazie marihuany. A każdy nowy produkt pomógłby w podreperowaniu mocno nadszarpniętego wizerunku konopi indyjskich.