Nowe myśliwce dla Niemiec prawdopodobnie z USA
4 października 2019Niemiecka armia prawdopodobnie będzie musiała kupić amerykańskie myśliwce wielozadaniowe F18 zamiast produkowanych w Europie samolotów Eurofighter. Wszystko przez brakujące certyfikaty do uzbrojenia tych myśliwców w amerykańską broń atomową.
Jak donosi w piątek (4.10.2019) dziennik „Sueddeutsche Zeitung” to rząd USA zwrócił uwagę na fakt, że wydanie certyfikatów dla Eurofighterów może potrwać od 3 do 5 lat dłużej niż w przypadku zakupu amerykańskich samolotów F18.
Certyfikat do przenoszenia amerykańskich pocisków atomowych mają, wykorzystywane obecnie przez Luftwaffe, samoloty typu Tornado. Myśliwce te są jednak coraz starsze i będą stopniowo wycofywane ze służby. W nadchodzących latach ich utrzymanie może też kosztować Niemcy fortunę, dlatego armia szuka nowych samolotów wielozadaniowych.
Współprodukowane przez Niemcy myśliwce Eurofighter byłyby dla Berlina pierwszym wyborem. Ministerstwo obrony nie chce jednak ryzykować kilkuletniego opóźnienia i związanych z tym kosztów. Nie chce też dopuścić do sytuacji, w której Niemcy, nawet przejściowo, nie miałyby samolotu zdolnego do przenoszenia amerykańskich rakiet.
– Odstraszanie nuklearne pozostaje ważną częścią europejskiej architektury bezpieczeństwa. Udział w nim daje Niemcom duży wpływ na strategię nukleraną NATO. Nie powinniśmy z tego lekkomyślnie rezygnować – powiedział Fritz Felgentreu z SPD.
Pociski na wszelki wypadek
Niemcy nie mają własnej broni atomowej, ale w amerykańskich bazach na terenie RFN składowane są amerykańskie pociski jądrowe. Umowy w ramach NATO przewidują, że w razie potrzeby, niemieckie lotnictwo może użyć amerykańskiej broni atomowej. Wykorzystane do tego samoloty, obecnie typu Tornado, muszą jednak posiadać amerykańskie certyfikaty.
Produkowane w USA myśliwce wielozadaniowe F18 posiadają stosowne licencje. Wydanie ich dla Eurofighterów może potrwać kilka lat. Agencja dpa zwraca uwagę, że także dowództwo Luftwaffe życzyłoby sobie zakupu amerykańskich myśliwców.
Z drugiej strony są jednak interesy koncernu Airbus produkującego Eurofightery. Firma może stracić zlecenie warte dziesiątki miliardów euro. Rzecznik Airbusa Florian Taitsch przekonuje zresztą, że europejski samolot spełnia wszystkie wymogi i zdobędzie na czas wymagane certyfikaty.
dpa (szym)