Niemcy: Poddostawcy też muszą przestrzegać praw człowieka
16 czerwca 2021Bundestag przyjął 412 głosami ustawę o należytej staranności przedsiębiorstw w łańcuchach dostaw. 159 posłów głosowało przeciw, 59 wstrzymało się od głosu. Niemiecki minister pracy Hubertus Heil wyraził zadowolenie, że po „ciężkich zmaganiach" udało się wysłać „mocny sygnał" również do Europy. Minister rozwoju Gerd Mueller mówił o „serdecznej trosce" wielu posłów.
Opozycyjne partie Zielonych i Lewicy przyjęły ustawę z zadowoleniem jako pierwszy krok, ale skrytykowały ją jako niewystarczającą. Z kolei FDP i AfD uważają, że jest ona szkodliwa dla niemieckiej gospodarki. W samej koalicji rządzącej CDU/CSU-SPD do porozumienia doszło dopiero po długich sporach.
Więcej praw dla zagranicznych pracowników
Nowe prawo ustanawia wieloetapową procedurę dla firm, która ma zapewnić, że prawa człowieka przestrzegane są także przez zagranicznych poddostawców. Dotyczy to także norm środowiskowych, jeśli zanieczyszczenia zagrażają zdrowiu pracowników. Naruszenia mogą skutkować wysokimi karami pieniężnymi lub czasowym wykluczeniem z zamówień publicznych.
Zasady mają obowiązywać od 1 stycznia 2023 r. dla firm zatrudniających ponad 3 tys. pracowników, a rok później dla tych zatrudniających ponad 1 tys. pracowników. Spółki nie ponoszą żadnej dodatkowej odpowiedzialności cywilnej. Jednocześnie jednak niemieckie związki zawodowe lub organizacje pozarządowe mają mieć możliwość wnoszenia pozwów w imieniu poszkodowanych osób w krajach rozwijających się na podstawie międzynarodowego prawa prywatnego w Niemczech.
Liberałowie i AfD po stronie biznesu
– Przyzwoitość i dobrobyt nie mogą być ze sobą sprzeczne – podkreślił minister pracy Heil. Obecnie na świecie pracuje około 160 milionów dzieci, z czego połowa w szczególnie niebezpiecznych warunkach. Minister rozwoju Mueller mówił o „najważniejszej ustawie w imię większej sprawiedliwości między bogatymi i biednymi". Wezwał jednak do podjęcia dalszych kroków na rzecz globalnej sprawiedliwości.
Carl-Julius Cronenberg z FDP zarzucił rządowi federalnemu przerzucanie odpowiedzialności za prawa człowieka na firmy i przeciążanie ich biurokracją. Krytyka AfD była podobna. Zieloni i Lewica skrytykowali brak odpowiedzialności cywilnej. Agnieszka Brugger (Zieloni) skarżyła się na nierówność i podkreśliła, że to właśnie na początku łańcucha dostaw dochodzi do najpoważniejszych naruszeń praw człowieka.
„Minimalne” rozwiązanie
Kampanię na rzecz tej ustawy prowadził szeroki sojusz organizacji pozarządowych, związków zawodowych i kościołów. Arcybiskup Bambergu Ludwig Schick, odpowiedzialny w Konferencji Episkopatu Niemiec za sprawy Kościoła na świecie, wyraził „radość i wdzięczność". Jego zdaniem „nie wszystko udało się osiągnąć, ale zrobiono decydujący krok w kierunku większego bezpieczeństwa w miejscach pracy i bardziej sprawiedliwych wynagrodzeń".
Katolicka agencja pomocy Misereor z zadowoleniem przyjęła „zmianę paradygmatu w ochronie praw człowieka w biznesie". Teraz należy podjąć dalsze kroki w UE i w Organizacji Narodów Zjednoczonych. Dyrektor naczelny Pirmin Spiegel wyraził ubolewanie, że presja grup lobbystycznych uniemożliwiła wprowadzenie do nowej ustawy zasady odpowiedzialności cywilnej.
Niemiecki Instytut Praw Człowieka dostrzegł w kompromisie „światło i cień". Forum „Fairer Handel” z zadowoleniem przyjęło decyzję, ale wyraziło ubolewanie z powodu jej „rozwodnienia". Z punktu widzenia organizacji Greenpeace zwyciężyły „interesy krótkoterminowego zysku" niemieckich korporacji. Oxfam mówił o „minimalnym rozwiązaniu", a dla Amnesty International rozporządzenie „pokazuje luki w ochronie praw człowieka".
(KNA/sier)