„Mentorzy” dżihadystów z PI
2 lutego 2017Kilka dni temu sąd w Celle w Dolnej Saksonii skazał szesnastoletnią Niemkę o marokańskich korzeniach, Safię S., na sześć lat więzienia. W lutym ubiegłego roku Safia S. ugodziła nożem kuchennym w szyję policjanta dokonującego rutynowej kontroli dokumentów na dworcu głównym w Hanowerze, groźnie go raniąc.
Marionetka w rękach "mentorów"
Prokurator Simon Heinrich oświadczył, że została ona zachęcona do tego czynu przez członków tzw. Państwa Islamskiego (PI) w Syrii, którzy kierowali jej działaniami. Śledztwo wykazało, że Safia pozostawała w stałym kontakcie z osobnikiem posługującym się pseudonimem "Leyla". Ostatnią wskazówkę od niego Safia odebrała w przeddzień zamachu. Brzmiała ona: "Jeśli dobrze to zaplanowałaś, zrób to, co uczyni Cię szczęśliwą".
"Leyla" to jeden z tzw. "mentorów" Państwa Islamskiego. Ich zadaniem jest pozyskanie młodych ludzi, niekoniecznie muzułmanów, choć z oczywistych względów stanowią oni większość ich podopiecznych, i przekształcenie ich w zdalnie sterowanych zamachowców siejących terror w państwach zachodnich.
Tak samo było w Ansbach i Würzburgu
Podobną rolę "mentorzy" PI odegrali w przygotowaniu i przeprowadzeniu zamachów terrorystycznych w Ansbach i Würzburgu. Prowadzący śledztwo w obu przypadkach wykryli, a następnie odczytali liczne, zaszyfrowane komunikaty zamachowców z takimi osobnikami jak "Leyla". Jak wynika z informacji podanych przez dziennikarzy śledczych z rozgłośni WDR i NDR oraz dziennika "Süddeutsche Zeitung", Federalna Służba Wywiadowcza (BND), czyli niemiecki wywiad cywilny, nie ma cienia wątpliwości, że Państwo Islamskie dysponuje rozgałęzionym i sprawnie funkcjonującym systemem "mentorów", czyli "mistrzów" pełniących także rolę werbowników i instruktorów, rekrutujących i szkolących przyszłych zamachowców.
Jak uchodźca zamienia się w terrorystę?
Odpowiedź na to pytanie możemy uzyskać śledząc losy 16-letniego Syryjczyka Mohammada J., aresztowanego we wrześniu ubiegłego roku w jednym z kolońskich schronisk dla uchodźców pod zarzutem przygotowywania zamachu bombowego. Pod koniec bieżącego miesiąca rozpocznie się jego proces.
Mohammad J. przybył do Niemiec z Damaszku wraz z rodziną na początku 2016 roku i złożył podanie o azyl. Niemcy wydały mu się krajem dziwnym i niezrozumiałym. Czego chciał się dowiedzieć? Na przykład tego, czy może przyjąć pieniądze i jedzenie od Angeli Merkel, i czy wolno mu przebywać wśród niewiernych. Odpowiedzi szukał w Internecie, na Facebooku i w innych mediach społecznościowych. W kwietniu 2016 roku poznał na Facebooku niejakiego Abu Jawada, który chętnie go informował o różnych sprawach, ale nie udzielił jednoznacznej odpowiedzi na najważniejsze dla Mohammada pytania dotyczące zagadnień religijnych.
Specjalistą w tej i innych dziedzinach okazał się "Bilal", który nawiązał z nim kontakt telefoniczny 20 maja 2016 roku. "Bilal" szybko zdobył zaufanie młodego Syryjczyka i po pewnym czasie wyznał mu, że reprezentuje Państwo Islamskie.
Dalszy ciąg ich znajomości miał charakter typowy dla urabiania przez "mentorów" PI takich naiwniaków jak on, twierdzi Hakan Celik z niemieckiej organizacji pozarządowej Violence Prevention Network, spieszącej między innymi z pomocą dezerterom z bojówek Państwa Islamskiego. Schemat jest zawsze taki sam: zdobyć bezwzględne zaufanie młodego człowieka, przeprowadzić u niego skuteczne pranie mózgu i po udzieleniu mu koniecznych wskazówek co do celu zamachu i najlepszej metody jego przeprowadzenia, posłać go na front świętej wojny z niewiernymi, gwarantując raj w razie jego śmierci jako męczennika dżihadu.
W identyczny sposób "mentorzy" PI urobili 17-letniego Riaza A., który dokonał zamachu w Würzburgu i Mohammada D., który wysadził się w powietrze dokonując zamachu bombowego na restaurację w Ansbach w lipcu ubiegłego roku, kiedy nie udało mu się wejść z plecakiem, w którym miał ukryty ładunek wybuchowy, na teren festiwalu muzycznego w tym mieście. Niejawniony wciąż "mentor" wysłał mu wtedy ostatnie, w podwójnym tego słowa znaczeniu, polecenie: "Człowieku, co się z Tobą dzieje? Zaufaj Bogu i biegnij do restauracji!".
Jak skutecznie walczyć z "mentorami" PI?
Zapytany o to Federalny Prokurator Generalny Peter Frank odpowiedział, że ze zjawiskiem "mentorów" PI Niemcy mają do czynienia od ponad roku i obserwują je z dużym zaniepokojeniem. Walka z nim nie jest łatwa, ponieważ Państwo Islamskie potrafi skutecznie posługiwać się nowoczesnymi systemami komunikowania się, z Internetem i mediami społecznościowymi na czele, i wypracowało skuteczny system psychologicznej obróbki zagubionych w zachodnim świecie uchodźców i migrantów, którzy w skrajnej odmianie islamizmu dostrzegają, dzięki "mentorom", odpowiedź na wszystkie, dręczące ich pytania.
Za najskuteczniejszego "mentora" PI uchodzi obecnie Francuz Rachid Kassim, który ma na koncie między innymi przygotowanie wyjątkowo odrażającego zabójstwa 85-letniego księdza, dokonanego w lipcu ubiegłego roku przez dwóch młodych dżihadystów Abdela Malika Petitjeana i Adela Kermiche.
Wciąż nie wiadomo jak dalece są skoordynowane działania "mentorów" i czy ich działalność jest kierowana przez jakąś komórkę nadrzędną Państwa Islamskiego. Na pewno wiadomo jest, że PI ma taką komórkę, która planuje, koordynuje i steruje zamachami terrorystycznymi w Europie. Przypuszcza się, że niedawny zamach na jarmarku w Berlinie, w którym zginął także polski kierowca TIR-a Łukasz Urban, był przez nią kierowany. Dzięki współpracy niemieckich władz z amerykańskimi tajnymi służbami i FBI udało się ustalić, że zamachowiec z Berlina Anis Amri w dniu zamachu o godzinie 19:15 skomunikował się z osobą o nieustalonej jeszcze tożsamości informując ją, że właśnie opuścił meczet i prosi o pozostawanie z nim w kontakcie i modlitwę, a później wysłał tej osobie krótką wiadomość: "Jestem teraz w kabinie ciężarówki".
ARD / Andrzej Pawlak