„Ocalali” - 75 portretów na 75. rocznicę
22 stycznia 2020Długimi krokami Martin Schoeller przemierza ekspozycję i fachowym okiem ocenia oświetlenie portretów, dbając o każdy detal. Krótko omawia szczegóły z kuratorką wystawy Anką Degenhard, która wyjaśnia mu koncepcję oświetlenia. Jest zadowolony. Znany fotograf od lat 90. mieszka w Nowym Jorku, często bywa jednak w Niemczech. Pomysł tego wyjątkowego projektu fotograficznego, przedstawiającego ludzi, którzy przetrwali Holokaust, narodził się w rozmowie z Kajem Diekmannem, w berlińskim barze „Paris Bar”. Diekmann był długie lata redaktorem naczelnym niemieckiego tabloidu „Bild”, od wielu lat jest przewodniczącym koła niemieckich przyjaciół Jad Waszem.
75 portretów na 75. rocznicę
Kierownictwo Instytutu Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu Jad Waszem w Jerozolimie chętnie przystało na ten projekt. Fotograficzne portrety miały powstać właśnie tam, w miejscu, które znają wszyscy ocalali – opowiada Schoeller w rozmowie z Deutsche Welle.
– Na miejscu było bardzo słabe światło, było to normalne pomieszczenie o niskich stropach czyli żadne ciekawe otoczenie, ale do zrealizowania mojego pomysłu nie potrzebowałem więcej miejsca – wyjaśnia. Wyboru 75 osób, których portrety miały powstać, dokonał izraelski instytut.
– Byli to ludzie im najlepiej znani. Wielu ocalałych z Holokaustu ma już ponad 90 lat, ale bywają tam regularnie. Tam odbywają się ich spotkania z grupami młodzieży z całego świata, kiedy jako naoczni świadkowie opowiadają o swoich przeżyciach z czasów hitlerowskich i o tym, jak udało im się przeżyć w gettach czy obozach koncentracyjnych. Niektórzy z nich przeżyli walcząc w partyzantce albo jako żydowskie dzieci ukrywani przez obcych ludzi.
– Opowiadają o swoich przeżyciach z wielkim zaangażowaniem – podkreśla izraelska kuratorka wystawy Vivian Uria. – Wielu dodaje to nawet sił i sprawia im satysfakcję – podkreśla. Wraz z Anke Degenhard, kuratorką z niemieckiej strony, przygotowała ona wystawę w miejscu pamięci w Jerozolimie.
Zeche Zollverein: sztuka zamiast węgla
Pomieszczenie ekspozycji „Survivors” to dość osobliwe miejsce: są to pokopalniane hale w Zeche Zollverein, gdzie wcześniej składowano tony węgla. Martin Schoeller przy prezentacji swoich prac preferuje raczej minimalistyczną estetykę białych pomieszczeń, a to historyczne miejsce jest szczególnym wyzwaniem dla pokazu. Kiedy Anke Degenhard odkryła to miejsce i entuzjastycznie przedstawiła je Schoellerowi, nie przekonało go to od razu. Niebotycznie wysokie, betonowe ściany są surowe, bez tynków, ze śladami pierwotnego przeznaczenia. Przecięto je metalowymi płytami, które łączą pomosty z niedbale przyspawanymi balustradami – normalna przemysłowa architektura.
Lecz tymczasem słynny fotograf w pełni przekonał się do tej przestrzeni, która wręcz przydaje jego wielkoformatowym zdjęciom jeszcze więcej światła. W tej ogromnej hali każdy krok jest głośny jak grzmot, z wysokości trudno jest w ogóle dostrzec ziemię, każdy krok odbija się od surowych ścian gromkim echem. Na jednej ze ścian bimer wyświetla film o procesie powstawania portretów w Jad Waszem. Kuratorka wystawy podkreśla, jak ważne jest, żeby każdy mógł zobaczyć i przeżyć proces powstawania zdjęć.
Intensywne lata w Nowym Jorku
Martin Schoeller przez trzy lata był asystentem słynnej fotografki Annie Leibovitz. Od 1993 do 1996 r. pracował w Nowym Jorku, jeżdżąc z nią na sesje po całym świecie. Poznał przy tej okazji wielu celebrytów, których fotografowała. Z taką rekomendacją bardzo szybko wtopił się w amerykańskie środowisko artystów. Później, kiedy udało mu się rozwinąć własny artystyczny język, do jego pracowni zawitały największe nazwiska: Barack Obama, Clint Eastwood, Angela Merkel, Maryl Streep, Hillary Clinton, Angelina Jolie, Donald Trump. Najsłynniejsi ze świata polityki i biznesu filmowego chcieli, by fotograf uwiecznił ich na swój sposób, tworząc ikony współczesnych czasów: szczere portrety en face; twarze sprawiające wrażenie rzeźb – biografii wykutych w rysach twarzy.
Przed obiektywem wszyscy są równi
Martin Schoeller, urodzony w 1968 r. w Monachium, wzrastał we Frankfurcie n. Menem w rodzinie intelektualistów. Zawsze był blisko ludzi i wykształcił w sobie jasno określoną postawę – jego artystyczne ambicje mają wyraźny wydźwięk polityczny. Swoją pracę fotografa pojmuje jako demokratyczny wkład w społeczeństwo w czasach kryzysu. – Przerażające jest, jak znów w Europie i gdzie indziej na świecie odradza się antysemityzm – powiedział, przyznając, że jako fotograf poczuwa się do dużej odpowiedzialności.
– Sądzę, że jako ludzkość osiągniemy postęp, kiedy będziemy gotowi uczyć się z historii – podkreśla. Dla niego wszyscy ludzie, którzy stoją przed obiektywem, są równi: celebryci tak samo jak nowojorscy bezdomni. Z jego portretów przemawia artykuł 1 Deklaracji Praw Człowieka ONZ: „Wszyscy ludzie rodzą się wolni i równi pod względem swej godności i swych praw”.
Jego prace bardzo polaryzują, nikt nie pozostaje na nie obojętny. W międzyczasie Martin Schoeller sam stał się znanym i uznanym fotografem i pracuje dla tak renomowanych magazynów jak „RollingStones”, „National Geographic”, GQ, „Esquire”. Jego fotograficzne portrety znaleźć można w ważnych kolekcjach na całym świecie.
Wystawa objedzie świat
Wystawa „Survivors. Faces of Life after the Holocaust” („Ocalali. Oblicza życia po Holokauście") otwarta została 20 stycznia 2020, czyli dokładnie na tydzień przed rocznicą oswobodzenia ostatnich więźniów Auschwitz przed 75 laty. Niektórzy z sędziwych świadków tamtych dni przeżyli Auschwitz i marsze śmierci. Dziś są dumni, że należą do ocalałych. Jeden z nich Naftali Fuerst przyleciał do Essen z Izraela samolotem niemieckiej floty rządowej – gest ten był jakby pokłonem także niemieckiego rządu wobec wszystkich, którzy wzięli udział w tym projekcie.
Po ekspozycji w Niemczech wystawa ruszy dalej w świat; jej następnymi etapami będą Toronto i Maastricht – wyjaśnia kuratorka Anke Degenhard, dodając, że dobrze byłoby jednak, gdyby wystawa objechała świat przez następne 10 lat.
Portrety 75 ocalałych z Holokaustu oglądać można jeszcze do 26 kwietnia 2020 w Essen. Cały projekt finansowo wsparła fundacja RAG wraz z fundacją Kunst und Kultur, fundacją Zollverein i instytutem Jad Waszem.
W miejsce katalogu ukazał się album z fotografiami nakładem wydawnictwa Steidl, ze wstępem napisanym przez byłego prezydenta Niemiec Joachima Gaucka.