Od kościoła do „cafédry”. Dzięki temu mogą go utrzymać
21 lipca 2024Obsługa przy ladzie ma pełne ręce roboty, zbyt wiele osób chce jednocześnie zamówić ciasto, kawę, lemoniadę lub świeżo usmażone naleśniki. Do tej pory na przedmieściach Moguncji, w Drais, nie było żadnej kawiarni. Lokalna kongregacja protestancka zmieniła ten stan rzeczy i przekształciła swój kościół w „cafédrale”.
– Otwieramy kościół na okolicę – mówi pastor Christoph Kiworr. W miarę możliwości codziennie będzie się coś działo w budynku, który ostatnio był rzadko używany. Czy to muzycy grający tu koncerty, osoby samozatrudnione wynajmujące przestrzeń coworkingową, czy też sąsiedzi spotykający się na kawie.
Parafie protestanckie i katolickie w całych Niemczech stoją przed podobnymi wyzwaniami. Liczba wiernych stale maleje, a koszty utrzymania nieruchomości kościelnych rosną. W kościele protestanckim w Hesji i Nassau, do którego należy zbór w Moguncji-Drais, do 2030 roku liczba budynków ma zostać zmniejszona o jedną trzecią.
Chociaż uwaga koncentrowana jest przede wszystkim na ośrodkach parafialnych i wspólnotowych, dalsze istnienie niektórych kościołów prawdopodobnie również zostanie prędzej czy później poddane pod dyskusję. W innych częściach Niemiec już od dawna rezygnuje się z budynków sakralnych, które nie są już potrzebne.
Istnieje obecnie wiele spektakularnych przykładów konwersji: W Mönchengladbach w Nadrenii Północnej-Westfalii kościół został przekształcony w halę sportów wspinaczkowych, podczas gdy w Bielefeld goście mogą zjeść posiłek w znakomitej restauracji, w której niegdyś odprawiano katolickie msze. W Liebenau w okręgu Kassel do dawnego kościoła wprowadziła się nawet destylarnia ginu. W samej tylko katolickiej diecezji Fulda, która odpowiada za północną Hesję, od 2020 roku zdesakralizowano kilkanaście obiektów.
W Moguncji-Drais, dość zamożnej dzielnicy stolicy kraju związkowego, parafia, która jest również właścicielem drugiego kościoła w sąsiedniej dzielnicy Lerchenberg, nie chciała po prostu sprzedać budynku i się go pozbyć. Jednak działać jak dotychczas także nie chciano, jak mówi pastor Christoph Kiworr: „Zamknięty kościół to najgorsza opcja ze wszystkich”.
Idea stojąca za przekształceniem kościoła w „cafédrale” jest prosta: budynek pozostanie przestrzenią sakralną, regularne „nabożeństwa kanapowe” będą nadal odbywać się tutaj w odświeżonej atmosferze, sprawne pozostaną również organy. Pomysłodawcy spodziewają się, że wielu nowych odwiedzających ożywi mury, a do kasy zaczną napływać pieniądze.
Według Elisabeth März z Uniwersytetu w Lipsku szczególnie w Niemczech Wschodnich od wielu lat powszechne jest ponowne wykorzystywanie kościołów: „Pozbywanie się kościoła jest znacznie bardziej rozpowszechnione na Zachodzie”.
Jako członek interdyscyplinarnej grupy badawczej, teolożka współpracuje z historykami sztuki, architektami i ekspertami ds. nieruchomości, aby zbadać, w jaki sposób wykorzystywane są budynki kościelne. Jeśli ludzie są oddani swojemu kościołowi, wiele jest możliwe, i to nie tylko w dużych miastach: „Małe wiejskie kościoły mogą stać się ważnymi punktami lokalnej identyfikacji”.
Czasami możliwe jest nawet wzmocnienie lokalnej społeczności poprzez projekty konwersji, jak ten w Moguncji. Zabytkowe kościoły zasadniczo nie są wykluczone z takiej ewentualności: „Często słyszy się uprzedzenia, że ochrona zabytków uniemożliwi wszystko, ale też często jest to nieuzasadnione” – mówi Elisabeth März.
Badaczka osobiście ma trudności z akceptacją czysto komercyjnych konwersji, w których do kościoła można wejść tylko „za opłatą”: – Moim zdaniem publiczny charakter musi być do pewnego stopnia zachowany.
Prawdą jest jednak również to, że otwarcie kościoła na wydarzenia kulturalne lub innych użytkowników non-profit zwykle nie wystarcza w praktyce do całkowitego utrzymania budynku bez dotacji kościelnych.
(EPD/jak)